poniedziałek, 29 grudnia 2014

Książkowe ROZCZAROWANIA 2014 roku POOKI

Ten rok w aspekcie czytelniczym obfitowała raczej w hity, niż kity, ale oczywiście zdarzyło się kilka pozycji, które niekoniecznie były beznadziejne, ale które (w mojej opinii oczywiście) nie zasługują na otaczające je zainteresowanie oraz "ochy" i "achy". W żadnym razie nie będę się rozpowiadać na temat tych książek, jednak oczywiście swoje osądy uzasadnię :)
Oto mój ranking niespełnionych oczekiwań roku 2014:



1. Jakub Ćwiek "Kłamca"
Pozycja, która bardzo mnie interesowała - świetny temat, promocja polskiego fantasy, jednak czytając tę książkę miałam wrażenie, że kompletnie nie wykorzystuje ona swojego potencjału. Krótkie opowieści nie pozwoliły na wystarczające zagłębienie i wciągnięcie się w akcję, ani na lepsze poznanie interesująco zapowiadającej się postaci oraz jego anielskich towarzyszy.


2. Susan Ee "Angelfall"
Ta książka interesowała mnie bardzo, słyszałam o niej dużo z różnych źródeł i wprost nie mogłam doczekać się bezpośredniego kontaktu z nią. Niestety, (co oczywiste) zawiodłam się. Jest to pozycja dość przeciętna, mimo w miarę oryginalnego pomysłu na ujęcie roli aniołów w postapokaliptycznym świecie. Jednak coś, po prostu, mi w niej nie podpasowoło. Dziwny klimat, kompletnie niepożądane zwroty akcji i napawające obrzydzeniem elementy, naprawdę nie stworzyły rozrywkowej całości.



3. Carlos Ruiz Zafon "Książę mgły"
Ja również postanowiłam się skusić na zapoznanie z tym dobrze znanym autorem, omijając jednak odradzany mi "Cień wiatru". "Książę mgły" jednak mnie nie porwał, była to przeciętnie miła lektura, czyli należąca do dość powszechnej kategorii, książka. Nie zamierzam sięgać po kolejne pozycje autora, chyba, że z bezpośredniego i zaufanego polecenia.




4. Colleen Hoover "Hopeless"
To jest chyba największe rozczarowanie i kit tego roku. Nie wiem i kompletnie nie rozumiem toru myśli autorki, które kierowały nią podczas tworzenia tego "dzieła". Beznadziejne postacie, do przebrnięcia do końca musiałam się zmuszać, bo "zawsze jest nadzieja", ale w przypadku tej pozycji- kierowanej do osób z chorym pojęciem związku i szeroko pojętej seksualności-, nie ma żadnej nadziei. Stanowczo odradzam, trzy razy nie.





To na tyle jeśli chodzi o rozczarowania. Przeczytałam w tym roku jeszcze kilka innych niezachwycających książek, jednak nie zasługują one na miano kitu roku. Te, wyżej wymienione, po prostu stanowczo odradzam, polecam sięgnąć po coś innego i przyjemnie spożytkować swój czytelniczy czas, o który zabiega tak wiele prawdziwych perełek. 

A o hitach 2014 już niedługo :D!

Miłego tygodnia, Patsy!

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Muzyczny Poniedziałek XII - Wydanie Świąteczne


Aby wprowadzić się w świąteczny nastrój, polecam puścić sobie jedną z moich ulubionych świątecznych piosenek w wykonaniu Elli Fitzgerald:



Polecam również, zawsze nastrojowego, Franka Sinatre i jego wydanie "Let It Snow" :):

                                     


Wesołych Świąt! :)

poniedziałek, 15 grudnia 2014

Sposób na naukę języka angielskiego od podstaw

W dzisiejszym poście znów przedstawiam Wam kolejną produkcję wydawnictwa Cztery Głowy. Kilka miesięcy temu pisałam o ich ciekawej serii fiszek (link tu i tu). W tamtych recenzjach wyrażałam swoją bardzo pozytywną opinię: świetna jakość, ciekawe tematy, różne poziomy i to wszystko w formie małego, przenośnego zestawu fiszek!

Ten pakiet, czyli "Angielska gramatyka dla początkujących" jest bardziej "ograniczony", tak jak głosi tytuł (cóż za wskazówka!) jest to gramatyka dla początkujących (poziom A1-A2), przyda się również tym, którzy chcą utrwalić podstawy zanim ruszą do kolejnych poziomów. 

Mimo, iż są to "jedynie" fiszki, zestaw ten jest obszerny, zawiera: 250 dwustronnych kartek, w tym 47 zagadnień gramatycznych, książeczkę z ćwieczeniami oraz dostęp do testu online. Cały pakiet jest przejrzyście podzielony na tematy, które łatwo opanować - informacje na każdej fiszce są dobrze wyważone - szok naukowy nie grozi! 



Fiszki to świetny sposób na łatwą i szybko naukę języka, dzięki temu, że są niewielkich rozmiarów, możemy bez problemu brać ze sobą codzienne do pracy/szkoły wybraną ilość zgadnień gramatycznych, bez dodatkowego obciążania toreb, czy plecaków :), wszystko dzięki temu, że jest to pierwsza gramatyka na kartkach!

W moim przypadku, fiszki te nie przydały mi się (mój angielski ma się dobrze) :), jednak wiem, że dużo osób skorzysta na tym zestawie, gdyż jest on świetnym sposobem na porządną naukę języka od podstaw. 

Miłego tygodnia, Patsy :)

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Gayle Forman "Zostań, jeśli kochasz" ("If I Stay")


Wydawnictwo: Nasza Ksiegarnia
Tłumaczenie: Hanna Pasierska
Data wydania: 10 września 2014r.
Ilość stron: 248

Elementy fantastyczne: tak.

Przyznam się, że na tę książkę zwróciłam uwagę dzięki obejrzeniu zapowiedzi filmu. Bardzo zaintrygował mnie pomysł - świadomość w czasie śpiączki, potem dokładniejszy opis pozycji i nie pozostało mi nic innego jak po nią sięgnąć. Nie spodziewałam się żadnego cudu literackiego, ale jednocześnie zawsze oczekuje od książek okrzykniętych bestsellerami jakiegoś poziomu. Niestety nie mogę się zgodzić z tym statusem.

Opis:
Po tragicznym wypadku, w którym zginęli jej najbliżsi, Mia trwa w stanie dziwnego zawieszenia. Musi podjąć decyzję, czy walczyć o odzyskanie przytomności, czy też poddać się i umrzeć. Próbując rozstrzygnąć ten dylemat, wspomina dotychczasowe życie.
Poruszająca książka o dającej wsparcie rodzinie, przyjaźni, samotności i znajdowaniu swego miejsca na ziemi, o umiejętności żegnania się z przeszłością i przyjmowania tego, co nadchodzi. "Zostań, jeśli kochasz" opowiada o potędze miłości i wyborach, których każdy z nas musi dokonać.

Tak jak już wspomniałam, zdecydowanie największą zaletą tej książki jest pomysł na nią. Mia, główna bohaterka, jest świadomym obserwatorem wydarzeń, które mają miejsce w czasie jej śpiączki ,po wypadku. Dodatkowo dokonuje ona retrospekcji swojego dotychczasowego życia, jego największych radości, stresów i momentów wartych zapamiętania, co daje czytelnikowi dobrą perspektywę na decyzje bohaterki. Te pojedyncze wydarzenia, które stanowią, tak naprawdę jej życie, które składa się z wielu chwil radości, ale również smutku. To pamiętanie o tych momentach szczęścia trzyma nas przy życiu.

Gayle Forman bardzo ogranicza opisy, prawdopodobnie dlatego książka ta z początku może się wydawać za krótka. myślę, że chciała, aby czytelnik skupił się na samej treści pozycji, a nie na rozbudowaniu scenerii, jednak kilka dłuższych opisów na pewno wzbogaciłyby tę książkę, nie pozostawiając jej w tak "surowej" formie.
To co nie spodobało mi się w tej pozycji, to zdecydowanie wyraźna "poprawność polityczna", która zwłaszcza ze wspomnianym brakiem opisów, była bardzo widoczna i wręcz nachalna. 

"Zostań, jeśli kochasz" jest książką, którą (tylko) miło było czytać, która nie porywa. Autorka miała ciekawy pomysł, jednak jego realizacja nie do końca spełnia oczekiwania.

Moja ocena: 5,5/10

Miłego tygodnia, Patsy! :)

Ps. Oto zapowiedź filmu:

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Muzyczny Poniedziałek XI


Dzisiaj w Muzycznym Poniedziałku polecam Wam świetną piosenkę Elli Eyre "Home", którą usłyszałam ostatnio w jednym z ulubionych seriali :) O samej piosenkarce słyszałam wcześniej, ale jakoś nic nie wpadło mi w ucho.


Miłego tygodnia, Patsy!

poniedziałek, 24 listopada 2014

Listopadowe nowości i grudniowe zapowiedzi


Zapraszam na nowy cykl postów na moim blogu. Co miesiąc, będę dzielić się z Wami najciekawszymi nowościami i nadchodzącymi premierami. Będzie to dosłownie kilka pozycji :) 

Listopadowe nowości
20 tom "Jeżycjady" "Wnuczka do orzechów" już na mojej półce :D Jest to jedna z moich najukochańszych serii, więc serdecznie zachęcam do lektury!

Sama upolowałam na merlin.pl (za 24.99zł) jeśli ktoś jest zainteresowany :)

Wydawnicto: Akapit Press

Sugerowana cena: 34 zł


Kolejna świetnie zapowiadająca się pozycja jednego z moich ulubionych pisarzy Erica-Emmanuela Schmitta "Papugi z placy D'Arezzo", już znalazła się na obowiązkowej liście zakupowej :D.

Wydawnictwo: Społeczny Instytut Wydawniczy Znak

Sugerowana cena: 39,90 zł


Dla fanów książek historycznych w ciekawszym wydaniu, kolejna pozycja Kamila Janickiego "Damy złotego wieku". Opisyje losy m.in. Bony Sforzy, Barbary Radziwiłłówny, Anny Jagiellonki. Jeszcze nie dorwałam, ale też obowiązkowa pozycja na mojej liście :D

Wydawnictwo: Społeczny Instytut Wydawniczy Znak

Sugerowana cena: 39,90 zł





Grudniowe zapowiedzi

Tutaj tylko jedna pozycja zwróciła moją szczególną uwagę (bardzo dużo ciekawych pozycji nadciąga w styczniu! :D), jest to nowe wydanie, z filmową okładką "Love, Rosie" Ceceli Ahern. Ta pozycja już za mną, jak zwykle autorka nie zawodzi. Tym razem porusza temat przyjaźni damsko-męskiej, ogólnie rzecz biorąc. 

Film na jej podstawie wchodzi na ekrany film 5 grudnia.

Wydawnictwo: Akurat

Sugerowana cena: 39,99 zł


***

To na tyle, mam nadzieję, że chociaż jedna z moich propozycji zwróciła Waszą uwagę ;).

Miłego tygodnia, Patsy.



Sprostowanie: wszystkie pozycje zostały wybrane przeze mnie, nie współpracuje z żadnym z wymienionych powyżej wydawnictw.

poniedziałek, 17 listopada 2014

Richelle Mead "Serce w płomieniach" ("The Fiery Heart")


Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Tłumaczenie: Monika Gajdzińska
Data wydania: 9 lipca 2014r.
Ilość stron: 414
Tom w serii: 4

Elementy fantastyczne: tak

"Serce w płomieniach" to już czwarta część serii "Kroniki krwi", która jest niejako kontynuacją "Akademii Wampirów" (aka najlepszej serii młodzieżowo-fantastycznej o wampirach) i chociażby z tego powodu każda kolejny tom gości na mojej półce i na tym blogu. Po prostu nie mogę się rozstać z tym światem, który od 4 lat (!) jest przeze mnie regularnie odwiedzany. Mimo, że bezsprzecznie się starzeje, to wiem, że sięgnę również po kolejną część, nawet jeśli nie potrafię już ponieść się magii tego świata.

Opis:
Sydney jeszcze do niedawna nie wiedziała, czy powinna zaufać alchemikom, czy raczej własnym uczuciom. Podjęła jednak decyzję, która zdumiała ją samą. Po dokonaniu tego wyboru nic nie staje się łatwiejsze, wręcz przeciwnie. Gdy przyjeżdża Zoe, siostra dziewczyny, Sydney wątpi, czy utrzyma swoje sprawy w tajemnicy, zwłaszcza że bardzo potrzebuje przyjaźni…. Czy zdoła się skupić na doskonaleniu magicznych umiejętności, skoro jej życiem rządzą namiętność i pragnienie zemsty?

Bardzo spodobała mi się bardziej dojrzała tematyka tej części. Wiadome jest, że w seriach bohaterowie muszą dorastać, również mentalnie. Richelle Mead stanęła na wysokości zadania i naprawdę zaskoczyła mnie ilością stron poświęconych portretom psychologicznym Adriana oraz Sydney. Problemy przez jakie często przechodzą młodzi ludzie nie zostały zbagatelizowane, rozmyślenia bohaterów i ich problemy zostały przedstawione bardzo dokładnie i, co najważniejsze, realnie i przekonywująco. Elementy dramatyczne nie z tego świata oraz rzeczywiste rozterki młodych dorosłych zostały świetnie połączone, co w przypadku tej autorki zupełnie mnie nie dziwi.

Richelle Mead jak zwykle napisała świetną pozycję. Nie zawodzi, trzyma się na tym samym, wysokim poziomie, dając czytelnikowi okazję upragnionego spotkania się z ulubionymi bohaterami a to wszystko na tle świetnej scenerii. Akcja również nie rozczarowuje, autorka funduje nam chwile radosne, romantyczne, i pełne napięcia. Wszystko to świetnie wyważone, przez co czytelnik wprost przelatuje przez "Serce w płomieniach".

Mimo, iż historie wampiryczno-podobne, już nie chwytają mnie za serce, nie jestem w stanie powiedzieć "nie" książkom Richelle Mead, zaglądając do świata przez nią stworzonego czuję się jak ryba w wodzie. Wszystkich zapraszam do odwiedzin, najlepiej zaczynając od pierwszego tomu "Akademii Wampirów" lub "Kroniki krwi".

Moja ocena: 7/10

Buziaki, Patsy :).

poniedziałek, 10 listopada 2014

Jeanne Bourin "Burzliwe lato" ("Le jeu de la tentation")


Tłumaczenie: Anna Michalska
Data wydania: 2 lipca 2014r.
Ilość stron: 376
Tom w serii: 2

Elementy fantastyczne: nie

"Burzliwe lato" Jeanne Bourin to kontynuajca książki "Sekrety kobiet złotnika", która bardzo mi się spodobała (recenzja tu). Średniowieczny Paryż w bardzo interesującym świetle, świetne postacie, wciągająca fabuła, tego spodziewałam się i w tej części. Niestety trochę się zawiodłam. W porównaniu z pierwszym tomem "Burzliwe lato" wypada po prostu słabiej.

Opis:
Głównymi bohaterkami są dwie kobiety: najmłodsza córka Matyldy i Szczepana Brunelów, dwudziestosiedmioletnia Marynia, wdowa kierująca pracownią iluminatorską, matka dwojga dzieci, która tego gorącego lata musi sprostać różnorodnym wyzwaniom, oraz jej dziewięcioletnia córka Oda.
Miasto ma nam do zaoferowania rojne ulice, podejrzane speluny, eleganckie sklepy i ubogie kramy, pracownię iluminatorską oraz niesamowity, tętniący życiem – dziś już nieistniejący – Cmentarz Niewiniątek. Czysta i tragiczna miłość dwojga młodych, porwanie, szantaż, morderstwa, szatańskie pokusy, konflikt między miłością do dziecka a miłością do mężczyzny są treścią tej wielowątkowej powieści z zaskakującym epilogiem obejmującym wydarzenia rozgrywające się pięć lat później.


Jeanne Bourin i w tej części raczy nas niesamowicie malowniczym obrazem średniowiecznego Paryża i jego codziennego życia. Porusza tematy ważne dla ludzi tamtych czasów w bardzo naturalny sposób, dzięki czemu z przyjemnością wyobrażamy sobie scenerię "Burzliwego lata". Widać, że autorka poświęciła się pracy nad tym okresem, przez co w wyjątkowy sposób urozmaica swoją pozycję.

Określiłabym tę książkę jako bardziej młodzieżową, gdyż historia jest skoncentrowana głównie na rozterkach i późniejszych dramatach młodych zakochanych, dziewczynce, córce młodej wdowy, która ponownie rozważa wyjście za mąż. Fabuła nie jest zła, to pewne, ale "Sekrety kobiet złotnika" wysoko postawiły poprzeczkę. "Burzliwe lato" momentami mnie irytowało, głównie przez decyzje i percepcje bohaterów. 

"Burzliwe lato" polecam, z pewnością, przeczytać po "Kobietach złotnikach" (które przeczytać warto!). Gdyż, te trochę mniej atrakcyjne elementy wynagrodzą nam wieści od rodziny Brunelów :).

Moja ocena: 6/10

Bises, Patsy :)

poniedziałek, 3 listopada 2014

Muzyczny Poniedziałek X


W tym tygodniu kolejny Muzyczny Poniedziałek. Tym razem podzielę się z Wami moim nowym odkryciem. Piosenkę Mikky'ego Ekko "Smile" usłyszałam ostatnio w serialu i od razu bardzo mi się spodobała. Tekst, melodia, a nawet teledysk wszystko w świetnym wykonaniu :D



Miłego poniedziałku, Patsy :)

poniedziałek, 27 października 2014

Muzyczny Poniedziałek IX


Dzisiaj chciałabym się z Wami podzielić dwiema piosenkami Rona Pope'a, które od kilku lat nadal mnie nie nudzą i są jednymi z moich ulubionych. Ostrzegam, że "A Drop In The Ocean" jest zdecydowanie bardziej nastrojowa, w porównaniu z "One Grain Of Sand" jednak obie są równie piękne! 

Zapraszam do odsłuchania:
"A Drop In The Ocean"



"One Grain Of Sand"




Miłego tygodnia!

poniedziałek, 20 października 2014

Jeanne Bourin "Sekrety kobiet złotnika" ("Les chambres des dames")


Tłumaczenie: Anna Michalska
Data wydania: 19 czerwca 2013r,
Ilość stron: 478

Elementy fantastyczne: nie

Średniowieczny Paryż. Jak wygląda on w Twojej wyobraźni? Jestem przekonana, że chociaż w minimalnym stopniu, zaskoczy Cię wizja Jeanne Bourin. W "Sekretach kobiet złotnikach" jesteśmy świadkami świetnego, barwnego i interesującego rysu epoki, która niekoniecznie kojarzy nam się z tańcami, różnorakimi cechami oraz budzącymi dylematy namiętnościami. 

Opis:
Powieść, wydana w 1979 r., przenosi nas do średniowiecznego Paryża za czasów panowania Ludwika IX Świętego.
Niczym przez filtr średniowiecznych iluminacji obserwujemy zmieniające się pory roku, chodzimy dawnymi paryskimi ulicami, uczestniczymy w codziennym życiu zamożnej rodziny mieszczańskiej, w pracy, zwyczajach, zabawie, wczuwamy się w wielkie namiętności, dramaty, rozterki i cierpienia. Główną bohaterką powieści jest Matylda, żona złotnika i jego współpracownica, znacznie młodsza od męża, matka sześciorga dzieci. Stara się wypełniać obowiązki przynależne do swojego stanu, lecz przeżywa chwile buntu, nie jest wolna od słabości i wahań. Drugą pierwszoplanową postacią jest jej córka Florina, którą poznajemy jako radosną i olśniewającą pannę młodą z ufnością spoglądającą w przyszłość...

Bardzo spodobał mi się wygląd i rozmiar książki. Jest ona porządnie wykonana i świetnie prezentuje się na półce - inspiracja zewnętrzna epoką jest ciekawym zabiegiem i przyjemnym dodatkiem do samej pozycji. Najbardziej w powieści przypadła mi do gustu dobrze skrojona akcja. Jest ona już od samego początku zadziwiająca i zajmująca. Elementy średniowieczne, jak wielka religijność, cechy, hierarchiczność społeczeństwa, połączone są z elementami fabularnymi, jak miłość, namiętność, dylematy. Jeanne Bourin stworzyła świetny obraz średniowiecza z historycznego punktu widzenia i ubarwiła je, w sposób przyjazny w odbiorze.

Co może budzić mieszane uczucia, w szczególności w początkowej fazie wkraczania w świat powieści, to dokładne opisy i często używane nazwy ze średniowiecza. Jest to oczywiście niezbędne do odtworzenia, nastroju epoki, jednak niekiedy wydawało mi się to nienaturalne. Jednak, odczucie to szybko mija i z łatwością przyzwyczajamy się do stylu autorki, a sama powieść jest szybko pochłaniana :).

"Sekrety kobiet złotnika"  okazały się nie tylko miłą i wciągającą lekturą, ale i dobrym sposobem na poznanie średniowiecza od strony życia codziennego mieszkańców Francji, co jest, według mnie, jednym z najciekawszych (i najczęściej pomijanych w szkole) aspektów historii. 

Moja ocena: 8/10

Baisers, Patsy :D!

poniedziałek, 13 października 2014

Markus Zusak "Złodziejka książek" "The Book Thief"


Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Tłumaczenie: Hanna Baltyn
Data wydania: 22 stycznia 2014r.
Ilość stron: 496

Elementy fantastyczne: tak/nie

Są książki zwyczajne i niezwyczajne. Wyjątkowe, które wspominamy długo po ich skończeniu, i takie z którymi nasza przygoda kończy się z ostatnią stroną. Jak nietrudno zgadnąć "Złodziejka książek" należy do drugiej kategorii. Zdecydowanie jest to pozycja, którą widzę w przyszłym kanonie obowiązujących lektur.

Opis:
Liesel Meminger swoją pierwszą książkę kradnie podczas pogrzebu młodszego brata. To dzięki "Podręcznikowi grabarza" uczy się czytać i odkrywa moc słów. Później przyjdzie czas na kolejne książki: płonące na stosach nazistów, ukryte w biblioteczce żony burmistrza i wreszcie te własnoręcznie napisane… Ale Liesel żyje w niebezpiecznych czasach. Kiedy jej przybrana rodzina udziela schronienia Żydowi, świat dziewczynki zmienia się na zawsze…

Ogromnie spodobała mi się kompozycja tej książki. Wyjątkowe przedstawienie narracji (narrator to Śmierć), wtrącenia w postaci definicji słów niemieckich, również świetnie podzielone rozdziały i interesujące elementy dramatu. Forma "Złodziejki książki" jest naprawdę ciekawa, nadająca się na długie rozważania.
Co wprost mnie urzekło w tej pozycji to słownictwo. Markus Zusak wyjątkowo udanie tworzy z niego jeden z najważniejszych elementów swojego dzieła. Nie tylko z perspektywy filozoficznej (ogromny element książki), ale z tej "zwyczajnej" - dosłownie tworzy przed czytelnikiem obraz za pomocą doskonałego wykorzystania wyrazów.

Tematyka książki również zasługuje na uwagę. Jest ona jednocześnie bardzo złożona, uniwersalna, a jednocześnie dość ograniczona życiem Liesel. Temat II wojny światowej, zagłady Żydów, udręki życia cywilów jest często poruszany w literaturze. Jednak jak często autor skupia się na Niemcach w Niemczech? Markus Zusak ukazuje obraz społeczeństwa niemieckiego, które również boryka się z problemami wojny. Prezentuje różne postawy: od fanatyzmu, po głęboką empatię. Nie demonizuje narodu niemieckiego jako w całości przeżartego fanatyzmem hitlerowskim, a ukazuje cierpienie i gorącą chęć przetrwania każdego człowieka.

O "Złodziejce książek" można pisać i pisać, jest to powieść tak złożona, oryginalna, poruszająca i piękna, że z lekkim sercem polecam ją każdemu. Nie jest to typowa powieść inspirowana wojną, jest to powieść inspirowana życiem, cierpieniem i miłością. Jakkolwiek patetycznie to brzmi, tak właśnie jest.

Moja ocena: 9/10

Patsy :)

poniedziałek, 6 października 2014

Jacob i Wilhelm Grimm "Baśnie braci Grimm" ("Die Kinder - und Hausmarchen der Bruder Grimm")



Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Tłumaczenie: Marceli Tarnowski
Data wydania: 21 maja 2014r.
Ilość stron: 280

Elementy fantastyczne: tak

Zawsze chciałam zapoznać się bliżej z baśniami braci Grmii. Jednak nie w wersji złagodzonej, wszystkim znanej, a tej oryginalnej, skrywanej przed fanem diseyowskich hitów. W końcu nadszedł ten czas, kiedy moją uwagę zwróciło piękne wydanie baśni braci Grimm. Z dziecięcą ciekawością rozpoczęłam przygodę z wyobraźnią, tak znanych twórców. I muszę przyznać, że się mocno zdziwiłam.

Opis:
Kto nie zna "Kopciuszka", "Czerwonego Kapturka", "Paluszka", "Śnieżki", baśni "O wilku i siedmiu koźlątkach", "O czterech muzykantach z Bremy", "Jednooczce, Dwuoczce, Trójoczce", "Ubogim i bogatym" czy "Bajki o dwóch braciach"? To opowieści od wieków obecne w kulturze europejskiej i światowej. Ponad 200 lat temu spisali i opracowali je Wilhelm i Jakub Grimm, rodzeni bracia, pisarze i uczeni niemieccy, badający podania, mity i opowieści ludowe.
"Baśnie braci Grimm", wydawane w serii Z Biblioteki Wydawnictwa "Nasza Księgarnia", to wybór najbardziej znanych baśni w klasycznym tłumaczeniu Marcelego Tarnowskiego, pięknie i stylowo zilustrowanych przez Bartka Drejewicza.

To co zwraca uwagę najbardziej, to z pewnością naprawdę przepiękne wydanie. Jest ono odrobinę większe od przeciętnej książki, ma grubą okładkę ze świetnym projektem. Samo przewracanie kartek sprawia radość. Jakość tej pozycji naprawdę zasługuję na uwagę.

Co do samych baśni mam mieszane uczucia. Z pewnością mnie one zdziwiły, niekiedy zniesmaczyły, a nawet rozczarowały. Nie spodziewałam się, że tak piękne baśnie zaprezentowane nam przez Disneya, mogą być tak dziwne, nielogiczne (zdaję sobie sprawę, że to baśnie, oczywiście) i mało urokliwe. Po prostu nie tego się spodziewałam - zwłaszcza niektóre puenty utworów naprawdę mnie zadziwiły. Co do wyboru baśni bardzo przypadł mi on do gustu. Zapoznałam się z najbardziej znanymi (np. "Kopciuszek") oraz  z takimi , o których nigdy nie słyszałam, a które bardzo mi się spodobały (np. "Domek w lesie").

"Baśnie braci Grimm" są z pewnością niezbędnikiem na półce każdego wielbiciela książek, a to wydanie z pewnością będzie piękną ozdobą każdej kolekcji :). Wybór baśni również bardzo przypadł mi do gustu. Co do samych treści..., gdyby nie zadziałała tu wyobraźnia samych twórców bajek Disneya, nie wiem czy tak samo znani, jak dziś, byliby bracia Grimm.

Moja ocena: 7/10

Buziaki, Patsy.

poniedziałek, 29 września 2014

Christina Baker Kline "Sieroce pociągi" ("Orphan Train")


Wydawnictwo: Czarna Owca
Tłumaczenie: Berenika Janczarska
Data wydania: 16 lipca 2014r.
Ilość stron: 370

Elementy fantastyczne: nie

Książka ta bardzo mi się podobała. Bez żadnego "ale". Jest to zdecydowanie jedna z najlepszych pozycji, jakie przeczytałam w tym roku. Niesamowicie ciekawa, wciągająca, o tematyce wyjątkowej, ze świetnie przemyślaną kompozycją. Christina Baker Kline m prawdziwy talent literacki, który doskonale ubarwia porządną pracą dziennikarską (poszukiwanie informacji). "Sieroce pociągi" to powieść piękna, wzruszająca, oraz inspirująca, opowiadająca o budowaniu życia i dorastaniu w trudnych warunkach osierocenia, poszukiwaniu własnej drogi i sile do tego potrzebnej.

Opis:
W latach 1854–1929 „sieroce pociągi” regularnie wywoziły tysiące porzuconych dzieci z metropolii Wschodniego Wybrzeża na wsie Środkowego Zachodu. Los dzieci zdany był na ślepy traf. Vivian Daly z Irlandii była jednym z nich. Została wysłana do Nowego Jorku w nieznane. Wiele lat później powraca na wschód, gdzie wiedzie beztroskie życie, nie wracając do wspomnień z dzieciństwa. Kufry na jej strychu przechowały jednak świadectwo dawnych dni.
Nastoletnia Molly Ayer musi wykonać pracę społeczną, by uniknąć poprawczaka. Ma uporządkować strych  sędziwej Vivian Daly. Wkrótce odkrywa, że ich losy są podobne. Spędziły dzieciństwo na wędrówce z jednego domu zastępczego do drugiego, zostały wychowane przez obcych ludzi i nie znają odpowiedzi na temat swojej przeszłości.

"Sieroce pociągi" biegną dwutorowo (;P). Jednocześnie poznajemy historie dwóch dziewczyn, które dzieli ok. 70 lat. Łączy je nie tylko podobieństwo trudów życiowych (wyobcowanie i osierocenie), ale również seria spotkań, na których dzielą się swoimi historiami. Jako czytelnik poznajemy opowieść starszej z nich Vivian, w tym samym czasie, gdy poznaje ją młodsza Molly. Nie jest to jednak tylko opowieść. Razem z Vivian przeżywamy jej historię (w I os.l.poj.) Przeszłość Molly, zważywszy na jej młodszy wiek, nie jest nam przedstawiana w takiej samej objętości. Jednak równowaga zostaje zachowana, przez żaden z rozdziałów nie chciałam przebiegać szybciej. Autorka na końcu przyznaje, że dużo pracowała nad dobrym skonstruowaniem tych przeplatających się historii. Z ręką na sercu, przyznaję, że wyszło jej to imponująco.

Kolejną ogromną zaletą tej pozycji jest treść historii Vivian. Nie dość, że jest zbudowana oraz przedstawiona w świetny sposób, to sama w sobie jest ciekawa. Christina Baker Kline zwraca nam uwagę, że poświęciła się pracy nad zdobywaniem materiałów do tej pozycji, której temat dotyczy losu sierot w USA w XIX i XXwieku. Autorka przedstawia często bardzo smutny los osieroconych dzieci w bardzo wyjątkowy sposób. Zamienia suche fakty we wzruszającą historię, którą doświadczamy razem z bohaterką. Sieroce pociągi to temat zapomniany, często pomijany (ja nie miałam o nim pojęcia!), a taka książka jak ta sprawia, że zapada nam głęboko w pamięć i serca.

Szczerze polecam "Sieroce pociągi" każdemu. Jest to książka wręcz pochłaniająca, otwierająca oczy na zapomniane tematy i inspirująca do bycia wdzięcznym za najmniejsze codzienne rzeczy. Przy lekturze śmiałam się, płakałam i rozumiejąco potakiwałam głową (może nie dosłownie). Naprawdę zachęcam do sięgnięcia po tę pozycję!

Moja ocena: 9/10

Buziaki, Patsy :)



poniedziałek, 22 września 2014

Karen Karbo "Księga stylu Coco Chanel" ("The Gospel According to Coco Chanel")



Wydawnictwo: Literackie
Tłumaczenie: Joanna Dziubińska
Data wydania: 2 lipca 2014 r.
Ilość stron: 264

Elementy fantastyczne: nie

Coco Chanel - od jej największych sukcesów minęło ponad pół wieku, a jej postać nadal ciekawi. Ogromny sukces, intrygująca, nonszalanacka osobowość oraz niezwykły talent to określenia ściśle do niej przylegające. Ale takich "wyjątkowych" historii jest wiele. To co wyróżnia Chanel to jej prekursorstwo w modzie damskiej, to ona dała kobietom tak potrzebną swobodę w stroju, jednocześnie utrzymując w swoich kreacjach wyjątkowy, francuski szyk. Coco jest z pewnością jedną z najsławniejszych kobiet na świecie, a większość z nas (w tym ja) nie uświadamia/-ło sobie jak wiele się za nią kryje. Jej historia wywołała we mnie wiele emocji od negatywnych po pozytywne. Szczerze powiedziawszy, po lekturze tej książki, nie wiem czy lubię Chanel...

Opis:
Współczesne spojrzenie na legendarną ikonę mody i praktyczny poradnik dla kobiet wszystkich pokoleń.
Każda dziewczyna powinna mieć dwie cechy: klasę i urok.
Coco Chanel urodziła się w 1883 roku w biednej rodzinie na południu Francji. Osierocona jako kilkuletnie dziecko przez matkę i porzucona przez ojca, trafiła pod opiekę zakonnic, które nauczyły ją szyć. Na początku XX wieku pracując jako szansonista w paryskich kawiarniach, w wolnych chwilach dla zabawy zaczęła szyć kapelusze. To był początek jej wielkiej kariery. Zagłębiając się w meandry zawikłanej biografii słynnej projektantki, Karen Karbo napisała inspirującą książkę o sprawach ponadczasowych – stylu, pasji, pieniądzach, sukcesie, kobiecości i życiu na własnych warunkach.

To co od razy (dosłownie) rzuca się w oczy, to swobodny i dobry styl pisania autorki. Dodatkowo Karen Karbo wplata w biografię historię poszukiwania własnego żakietu Chanel, co świetnie i ciekawie splata całą książkę. Czyni to "Księgę stylu Coco Chanel" idealną książką do czytania na wakacjach, czy innych niewymagających skupienia miejscach. Krótkie rozdziały to również kolejny sprzyjający czynnik w tym względzie :).

Myślę, że Karen Karbo bardzo dobrze oddała postać Chanel. Nie postawiła jej na piedestale i nie opiewała każdego aspektu jej życia. Nie ukryła przed czytelnikiem jej dziwacznych zachowań, dość powierzchownego i materialistycznego podejścia do życia oraz haniebnych epizodów. Z drugiej strony, z czym prawdopodobnie musiała się liczyć autorka, "zdemaskowana" postać Chanel nie przypadła mi do gustu. Doceniam jej wkład dla mody damskiej, jednakże jako osoba nie znajduje się na mojej liście ulubieńców. Z tego względu, lektura ta z czasem stała się dla mnie nudnawa. Nie pałałam już chęcią poznania kolejnych skandalów, których najwyraźniej było bardzo dużo.

Polecam "Księgę stylu Coco Chanel" fankom mody lub osobom ciekawym życia projektantki, którzy chcą dowiedzieć się ciekawostek, które umykają powszechnej kinematografii oraz opinii publicznej. Jest to również dobra książka na urlopowe chwile, zważywszy na niewielkie gabaryty oraz krótkie rozdziały. Jednak jeśli nie wpasowujesz się z żadną z tych kategorii, raczej nie sięgnęłabym po tę pozycję, gdyż na rynku znajduje się wiele innych znacznie ciekawszych, nawet o tej samej tematyce.

Moja ocena: 5,5/10

Buziaki, Patsy!

niedziela, 24 sierpnia 2014

Sposób na naukę języka obcego - fiszki cz.2

Wydawnictwo: Cztery Głowy

W tym poście czas na drugę część recenzji pakietu fiszkowego. Aby zapoznać się z pierwszą (gdzie również dzielę się moją fiszkową historią), zapraszam tu.
W dzisiejszym odcinku:

Wyrazy zdradliwe
Poziom: zaawansowany (C1)
Na kartonikach: wyrazy

Muszę przyznać, że ten zestaw najbardziej przypadł mi do gustu. Po pierwsze przez bardzo ciekawy temat (wyrazy, które są podobne w języku angielskim i polskim, a których znaczenie jest zupełnie inne) jak i świetnie dobrane przykłady: połączenie tych bardziej znanych dla mniej zaawansowanych, jak i tych ciekawszych, które zainteresują bardziej doświadczonych. Uwielbiam takie połączenie! Utrwalam sobie słówka, które już znam, a przy tym bezproblemowo uczę się nowych, np.
odór, wiem, że odour to w j. angielskim po prostu zapach, ale dowiaduję się, że odór to stench
Razem z ciekawym zdaniem, słówka zapamiętuje się szybko i łatwo.
Polecam ten zestaw również dla średnio zaawansowanych, gdyż na początku nauki łatwo o popełnianie błędów, które te fiszki szybko naprawiają.

Najczęstsze błędy
Poziom: średnio zaawansowany (B1, B2)
Na kartonikach: słowa i konstrukcje

Dla kontrastu to jest zestaw, który zbytnio mnie nie cieszył. Nie twierdzę, że jest zły, bo nie jest, ale po prostu nie wpisuję się zanadto w moje potrzeby. Na te 100 kartoników, tylko kilka mnie zaskoczyło. Wniosek z tego taki, że jeśli jesteś na poziomie zaawansowanym, radziłabym sięgnąć po inny zestaw (np. ten powyżej ;). Nie ma się jednak co dziwić, bo fiszki te są kierowane do poziomu średniozaawanoswanego :D. Sądzę, że w przypadku, kiedy ktoś ma językowe wątpliwości, albo chce ugruntować sobie wiedzę i pozbyć typowych błędów, zanim przejdzie na następny poziom, ten zestaw będzie idealny. Bez problemu rozwiąże on problem częstych błędów w najbardziej popularnych konstrukcjach.

Podsumowanie
Jestem wielką fanką fiszek, a te stały się moimi ulubionymi! Myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie nawet spośród czterech zaprezentowanych propozycji. Fiszki te są porządnie wykonane technicznie jak i naukowo, a cały system (również online) jest świetnie skonstruowany, pozwala bardzo dobrze i szybko przyswoić wybrany materiał! Najbardziej przydatny w przypadku nauki zupełnie nowego języka obcego (w moim przypadku włoskiego). Miesiąc pracy ze STARTEREM, a mam wrażenie, że wiem już więcej niż po dwóch latach nauki hiszpańskiego w szkole i na płatnych kursach...
Polecam szczerze i serdecznie!

Buziaki, Patsy :)


Produkt ten otrzymałam do recenzji od wydawnictwa Cztery Głowy, co w żadnym stopniu nie ma wpływu na moją osobistą opinię.

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Sposób na naukę języka obcego - fiszki cz.1


Wydawnictwo: Cztery Głowy

Fiszkowy wstęp: moja historia oraz wprowadzenie

Dzisiaj z radością przedstawię Wam coś innego, co naprawdę ma duży wpływ na szybkość nauki języka obcego.
Zaczęłam używać fiszek już kilka lat temu, kiedy to na początku liceum, zainspirowała mnie moja koleżanka. Robiłam je sama, najpierw na zwykłych, pociętych ze stron zeszytu karteczkach, potem przeszłam do bardziej estetycznych, większych, używając do tego papieru technicznego. Fiszki są świetne, kiedy musisz zapamiętać większą ilość słówek, lub po prostu kiedy Twoja pamięć nie radzi sobie ze zwykłymi listami (jak moja).

Kiedy dostałam propozycję od wydawnictwa Cztery Głowy, aby zrecenzować zestaw fiszek z języka angielskiego, z chęcią się zgodziłam, bo już wiedziałam, że dla mnie, jest to najlepszy sposób na naukę.

Zestaw, który dziś przedstawię w połowię, składa się z 4 propozycji tematycznych - każda z nich zawiera 100 fiszek, wraz z opcją odsłuchania nagrań online oraz fiszek w formie quizu (również online). Jeden taki pakiet kosztuje 10 zł. Rozmiar jednego tytułu jest idealny, aby wrzucić go do torby i uczyć się np. w komunikacji miejskiej, a nagrania bez problemu można zgrać na telefon. Chciałabym również zaznaczyć, że z początku kompletnie zignorowałam dodatki w formie online - myślałam, że są kompletnie zbędne (ot,taki gadżet), otóż okazało się, że są niezwykle przydatne - zwłaszcza jeśli jesteś słuchowcem, wolisz opcję kursów online, chcesz utrwalić wiedzę, albo po prostu nie wiesz jak coś wymówić. 

Konkretne produkty

Konstrukcie egzaminacyjne
Poziom: zaawansowany (C1, C2)
Na kartonikach: idiomy, wyrażenie idiomatyczne

Ten pakiet przykuł moją uwagę jako pierwszy. Podchodząc ambitnie do matury, jest wręcz niezbędne, aby zadbać o różnorodnośc językową - do tego fiszki te są idealnie. Nie mamy tu podstawowych zwrotów, czy znanych powiedzonek - tu są trudniejsze, bardziej oryginalne zastępstwa tych, które już znamy, np.
nieskazitelnie czysty (hmmm... very clean, otóż nie!) - spick and span
To są fiszki, które pomogą Ci zaimponować egzaminatorom, nauczycielom, czy po prosu bardzo poszerzą Twoje zdolności leksykalne :). Ze względu na to, nie polecam ich dla początkujących.

Amerykański kontra brytyjski
Poziom: średnio zaawansowany (B1)
Na kartonikach: słowa i zwroty

Większość z nas zdaje sobie sprawę, że istnieje różnica między angielskim: amerykańskim i brytyjskim. I to niekiedy znaczna (filmiki z Anglikiem i Amerykaninem, lub po prostu oglądnie anglojęzycznych osób z całego świata, są tego świetnym dowodem). Ten pakiet nie był już dla mnie tak wyzywający jak wyżej wspomniany, wiele z zaprezentowanych słów już znałam. Z drugiej strony, nie zawsze wiedziałam, które to amerykańskie, a które brytyjskie - w tym fiszki bardzo mi pomogły :D. Ten pakiet jest zdecydowanie bardziej rozrywkowy, przyjemniejszy (i szybszy!) w nauce. Nadaje się również dla osób początkujących: nauka z jednoczesnym zaprezentowaniem tak różnych słów znaczących to samo, jest o wiele szybsza.

Zakończenie

Próbowałam się choć trochę ograniczyć, ale (widocznie!) mi się nie udało. Prawdą jest, że uwielbiam fiszki oraz bardzo lubię naukę językówobcych. Fiszki z wydawnictwa Cztery Głowy, naprawdę przypadły mi do gustu: są porządnie i przemyślanie wykonane, nie są drogie - zwłaszcza, że otrzymujemy jeszcze opcje online. Zaimponowały mi na tyle, że kiedy szukałam pomocy językowych do języka włoskiego od razu zakupiłam STARTER z tego wydawnictwa i jestem bardzo zadowolona. 
Już niedługo przedstawię dwa kolejne pakiety :)

Buziaki, Patsy!


Produkt ten otrzymałam do recenzji od wydawnictwa Cztery Głowy, co w żadnym stopniu nie ma wpływu na moją osobistą opinię.

niedziela, 3 sierpnia 2014

Kate Atkinson "Jej wszystkie życia" ("Life after life")


Wydawnictwo: Czarna Owca
Tłumaczenie: Aleksandra Wolnicka
Data wydania: 19 marca 2014 r.
Ilość stron: 568

Elementy fantastyczne: tak/nie 

Co by się stało gdyby...? Gdybym dostała tę świetnie zapowiadającą się pracę? Gdybym zdążyła na tramwaj, przebiegając na czerwonym świetle? Gdybym dziś nie zaspała i wyszła o umówionej godzinie? Jest tyle scenariuszy, tyle rzeczy, które mogły się zdarzyć... 
Po przeczytaniu tej książki utwierdziłam się w jednym: nic nie dzieje się bez powodu. Wszystko ma znaczenie, gdzieś nas prowadzi, czyni z naszego życia prawdziwą powieść sensacyjną. Jako czytelnicy, jesteśmy świadkami wielu żyć Ursuli, mnogości scenariuszy, zależnych od małych decyzji, instynktu, które prowokują  refleksje nad tym naszym jednym życiem.

Opis:
W 1910 roku, podczas szalejącej w Anglii śnieżycy, przychodzi na świat dziewczynka. I umiera, zanim zdąży zaczerpnąć pierwszy oddech. W 1910 roku, podczas szalejącej w Anglii śnieżycy, rodzi się ta sama dziewczynka. I żyje, snując swoją opowieść.
Jak by to było, otrzymać od losu drugą szansę? A potem trzecią? Mieć nieskończoną liczbę możliwości, aby przeżyć swoje życie? Czy za którymś razem udałoby się ocalić świat przed przeznaczeniem, jakie jest mu pisane? I czy ktokolwiek chciałby to w ogóle uczynić?
Czytelnik podąża tropem Ursuli Todd, która raz po raz przeżywa najbardziej dramatyczne wydarzenia pierwszej połowy dwudziestego wieku.

Muszę przyznać, że z początku, książka ta wydała mi się dość chaotyczna, jak się później okazuje, bardzo ciekawa forma, z początku wydaje się dość dziwnym i nieuporządkowanym pomysłem. Jednak już po początkowych rozdziałach łatwo zorientować się w zamierzeniach autorki. Forma tej powieści jest naprawdę wyjątkowa, wątki kilku scenariuszy przeplatają się ze sobą, tworząc niebywałą "grę" (dla czytelnika) w gdybanie. Małe decyzję, umieszczają Ursulę w kilku miejscach na świecie, w różnych stanach emocjonalnych, w zróżnicowanych położeniach finansowych. Kate Atkinson daje swojej bohaterce wiele wcieleń, wiele historii, czyniąc ze swojego dzieła pozycję niezmiernie oryginalną (mimo, iż z ogólnym pomysłem kilku scenariuszy życia w życiu, można się już oczywiście zetknąć w innych pozycjach).

Co ciekawe autorka postanowiła już na początku powieści podzielić się z nami jej zakończeniem, co nie okazuje się do końca prawdą, aczkolwiek znakomicie absorbuje czytelnika w śledzenie każdego szczegółu życia Ursuli. Kate Atkinson świetnie przekazuje interesującą historię, językiem przystępnym i ciekawym. Umieszczając swoją bohaterkę na tle ważnych wydarzeń poprzedzających II wojnę światową jak i w czasie jej trwanie, tworzy świetne i interesujące tło, bo co jak co, ale historia pozostawia wiele miejsc na gdybanie.

"Jej wszystkie życia" to książka z pewnością wyjątkowa. Pomysł jak i jego wykonanie zasługują na zdecydowaną pochwałę. Przez całą książkę towarzyszyły mi wielorakie emocje, przez łzy, gniew do uśmiechu i zwykłej ciekawości. Mimo, iż kibicowałam konkretnym wyborom bohaterki, łatwo było mi docenić wyobraźnię i twórczość samej autorki.

Moja ocena: 7/10

Buziaki, Patsy :D!

sobota, 21 czerwca 2014

Hilary Boyd "Czwartki w parku" ("Thursdays in the Park")



Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Tłumaczenie: Łukasz Małecki
Data wydania: 20 listopada 2013r.
Ilość stron: 400

Szczerze przyznam, że zazwyczaj nie czytam obyczajowych czytadeł, ku pokrzepieniu serc kobiet codziennych (uwaga! szeroko kategoria, z wieloma podgrupami!). Oczywiście jest to jakiś (niewielki) procent książek na moich półkach, jednak zazwyczaj są to pozycje, którymi się zainteresowałam dzięki recenzjom, ciekawej fabule, czy po prostu upatrzyłam na promocji. W tym wypadku książkę tę otrzymałam bez zapowiedzi, a pierwsze co zabaczyłam to naprawdę świetna okładka. Następnie zapoznałam się z opisem, co pozwoliło mi zakwalifikować tę książkę do już wymienionej kategorii. I mimo, że "Czwartki w parku" z niej nie wyszły, to zostałam pozytywnie zaskoczona.

Opis:
Co by się stało, gdyby mężczyzna, który przez trzydzieści lat był twoim mężem,  nagle wyprowadził się do pokoju obok?
To właśnie przytrafiło się sześćdziesięcioletniej Jeanie, sympatycznej właścicielce sklepu ze zdrową żywnością. Jeanie jest wściekła i zraniona, szuka winy w sobie, a mąż milczy jak zaklęty i nie zdradza powodów swojej decyzji.
Jeanie znajduje wytchnienie w czwartkowych wyprawach do parku z ukochaną wnuczką. Pewnego dnia spotyka tam Raya, odwiedzającego park z wnuczkiem. Delikatny i wrażliwy Ray jest całkowitym zaprzeczeniem jej  kontrolującego męża.
Jeanie zaczyna z utęsknieniem wyczekiwać na spotkania w parku… Czy podejmie wyzwanie rzucone jej przez los?

Fabuła jest idealnym materiałem filmowym, na świetną i ciepłą komedię romantyczną... Ale nie o tym w tej recenzji, a przynajmniej nie tylko. Bo to dość oklepany temat, czyż nie? Kobiecie nie układa się w małżeństwie i znajduje mężczyznę, który ją docenia. W tym przypadku nie tak do końca, kobieta ma 60 lat, małżeństwo zaczęło psuć się pewnego dnia z niewiadomych przyczyn, a mąż zdaje się to ignorować, nowy mężczyzna również ma swój bagaż, Jeanie nie dramatyzuje, nie jest jakąś kusicielką, rozgoryczoną panią domu... Mamy tu wiele oryginalnych elementów: ciekawa fabuła z zagadką w tle, interesujące i skomplikowane postacie, ważne przesłania dotyczące miłości i komunikacji. Jest to idealne połączenie tzw. lekkiej literatury ze zwróceniem uwagi na poważne problemy jak i małe rzeczy, które wpływają na relacje między ludźmi.

Ważnych przesłań jest kilka, za co autorka zasługuje na brawa, gdyż naprawdę dobrze i nienachalnie wplotła je w tę powieść. To, które najbardziej odnosi się do większości ludzi, według mnie, brzmi, aby nie odkładać marzeń, gdyż jeśli nie jesteśmy szczęśliwi, i tak nie uszczęśliwimy innych. Egoizm w szczęściu jest ważny, gdyż prowadzi do czerpania radości z altruizmu.

Polecam tę książkę w szczególności teraz, na okres letni, gdzie mamy ochotę na relaks oraz chwilę na  niewymuszoną kontemplację naszej codzienności :).

Moja ocena: 7/10

Buziaki, Patsy
(która ma naprawdę problem z obecnością ostatnio;)


piątek, 2 maja 2014

Kompletne rozczarowanie - film "Akademia Wampirów"


Z żalem zawiadamia, że ten film okazał się, w moim przypadku, porażką. Niektórzy z Was mogą wiedzieć, że uwielbiam książki Richelle Mead. Uważam je za jedne z najlepszych serii w tematyce "wampirycznej".
I tak jak powoli moje przypuszczenia na temat tego filmu wzrastały, tak moje rozczarowanie przykrywał smutek. Gdyż to jest naprawdę dobry materiał, a przedstawienie go w postaci tego filmu po prostu odstręcza. Niestety... Hitu z tego nie będzie.

Co tak bardzo nie spodobało mi się w tym filmie? Zaczynając od pierwszych wiadomości o aktorach, miałam pewne obiekcje, jednak wiadomo - charakteryzacja i te sprawy. Niestety... Aktorzy w większości nie prezentują się tak ciekawie jak w książce, zwłaszcza Dymitr... Postać wykreowana w tym filmie prezentuje się nieciekawie, nie ma nic z niesamowitości książkowego boga-atlety. Tym samym relacja Rose - Dymitr jest po prostu płaska i dziwna. Gra aktorska naprawdę pozostawia wiele do życzenia.

ampireacademy.wikia.com


Myślę, że w dużej mierze jest to wina reżysera - film jest kreowany na podobieństwo "Wrednych dziewczyn", a cała Akademia ma się kręcić wokół dziwnych problemów nastoletnich wampirów, co zaprezentowano dokładnie tak banalnie jak to właśnie napisałam.

Kolejną rzeczą, która dla mnie jest kompletnie niezrozumiała, jest pomieszana fabuła! W tym filmie zmiksowali treści z 2, 3 książek?! Przez to film jest naładowany różnymi scenami, nie prezentując dobrze głównych wątków, tak świetnie przedstawionych w książce. Przez to dodanie treści, autorzy filmu chcieli chyba zachęcić widza do dalszych części. Nie wróżę jednak wielkiej przyszłości tej produkcji...

Kończę tę pseudo-recenzję pełną chaotycznego wyrażenia mojego głębokiego rozczarowania. 
Podsumowując: nie traćcie czasu na ten film, a jeśli jednak zamierzacie dać mu szansę, pamiętajcie o przeczytaniu najpierw książki!

Ps. Długo mnie tu nie było, ale powoli będę wracać :)

Tutaj link do mojej recenzji książki "Akademia Wampirów". -> recenzję tę napisałam 4 lata temu WOW :D

sobota, 15 lutego 2014

Gretchen Rubin "Projekt Szczęście" ("The Happines Project")


Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Tłumaczenie: Monika Walendowska
Data wydania: 19 kwietnia 2012r.
Ilość stron: 408

Elementy fantastyczne: brak

Są książki "zwyczajne", poprawiające humor, ze świetną wciągającą historią, z poradami dotyczącymi kulinariów, urody, mody są i "niezwykłe", takie, które zmieniają Twój sposób patrzenia na świat, które wpływają na Twoje wnętrze, czasem w większym, a czasem w mniejszym stopniu. Obie kategorie mogą się oczywiście przenikać, osobiście uważam, że najzwyczajniesza z pozoru książka, może wpłynąć na czytelnika bardziej niż wymyślne poradniki i dzieła naukowe. 

"Projekt Szczęście" to pozycja zasługująca na miano niezwykłej, choć wiem, że nie każdy tak uważa. Myślę, że zależy to od nastawienia czytelnika, który może podejść do tej książki w sposób obojętny. W tym wypadku, albo ta pozycja odmieni jego życie, ale zostanie zaklasyfikowana do działu "dziwne", niepotrzebne" itd. Ja sięgając po tę pozycję, już coś niecoś o szczęściu, jako życiowym celu wiedziałam, a zagłębiając się w "Projekt Szczęście" chciałam nie tylko moją wiedzę poszerzyć, ale i zainspirować się do dalszego jego odkrywania. I muszę przyznać, że w tym wypadku, lektura świetnie spełniła zadanie, które jej powierzyłam.

Gretchen Rubin zrozumiała to pewnego deszczowego dnia i zdecydowała, że sama spróbuje odkryć tajemnicę szczęścia. Aby tego dokonać, wprowadziła w życie Projekt Szczęście. Przez rok w każdym miesiącu skupiała się na określonej dziedzinie, takiej jak małżeństwo, praca, rodzicielstwo, samospełnienie. W styczniu, lutym, marcu… podejmowała nowe postanowienia: by okazywać miłość, kłaść się wcześniej spać, prosić o pomoc, bawić się, nie myśleć o skutkach. Wnikliwie przetestowała największe mądrości świata, współczesne odkrycia naukowe oraz lekcje popkultury na temat tego, jak być szczęśliwym. Wszystko po to, aby do grudnia osiągnąć pełnię szczęścia…
Opis pochodzi od wydawcy.

"Projekt Szczęście" w moim wypadku, to z pewnością nie lektura na jeden dzień. Starałam się jak najbardziej skupić na zawartej w niej treści, aby jak najwięcej informacji i porad z niej wyciągnąć, w tym celu robiłam notatki, myślałam również nad moją interpretacją celów autorki, gdyż oczywiste jest, że każdy człowiek ma inne cele, żyje w innym środowisku, prowadzi inny tryb życia. I ta powolna kontemplacja w moim przypadku sprawdziła się bardzo dobrze.

Myślę, że nie jest o książka, która po przeczytania zrobi z Ciebie człowieka szczęśliwego, gdyż jest to po prostu niemożliwe. Człowiek musi chcieć być szczęśliwym, jak dziwnie by to nie brzmiało. O szczęście trzeba się starać, a kiedy zaczyna kiełkować w Twoim życiu należy je pielęgnować i w zrozumieniu tego na pewno pomoże "Projekt Szczęście". Pozycja pełna afirmacji życia, co niezwykle pomaga również w chwilach, gdy na radość z życia nie mamy nawet perspektyw.

Polecam serdecznie każdemu!

Patsy.

A jak już jesteśmy w temacie szczęścia to serdecznie polecam Wam świetną stronę happyholic.pl :D

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Muzyczny Poniedziałek VIII



Dzisiaj chciałabym się z Wami podzielić piosenką, którą "odkryłam" na płycie "Babel" zespołu Mumford and Sons. Cała produkcja jest naprawdę świetna, ale o tym może innym razem. Piosenka, która nie jest singlem, a jest naprawdę warta uwagi to "Broken Crown". Zapraszam do odsłuchania :D

  


Miłego tygodnia, Patsy.

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Muzyczny Poniedziałek VII


Witajcie w nowym roku!
Dzisiaj podzielę się z Wami piosenką, która bardzo mi się spodobała, wykonuje ją kompletnie nieznany mi wcześniej wykonawca Luke Sital-Singh, a nosi tytuł "Bottled Up Tight". Tę piosenkę usłyszałam jako pierwszą, ale muszę przyznać, że inne również przypadły mi do gustu (właśnie słucham "Nothing Stays the Same" :).

Zapraszam do odsłuchania!


Miłego dnia :)