środa, 29 września 2010

Rosie Rushton "Echa miłości" ("Echoes of love")


Wydawnictwo: Akapit Press
Tłumaczenie: Karolina Sobiepanek
Data wydania: 13 sierpnia 2010r.
Ilość stron: 224

Klimat książek Jane Austen jest niepowtarzalny, wręcz przejmujący, nie da się go podrobić. Na szczęście Rosie Rushton nie próbowała żadnej z tych rzeczy, można zauważyć, że zawarła wiele współczesnych akcentów i dopasowała się do dzisiejszych oczekiwań czytelników :).

Każdy rozdział książki zapoczątkowany jest krótkim cytatem z "Perswazji" Jane Austen, imiona głównych postaci również są zaczerpnięte z tego dzieła. Odnoszę wrażenie, że są one swego rodzaju hołdem dla wspaniałej XIX wiecznej pisarki.
Z ciekawości przeszukiwałam inne tytuły Rosie Rushton i odniosłam wrażenie, że tworzy ona głównie książki dla nastolatek. Uważam jednak, że "Echa miłości" są dobrą lekturą dla każdej młodej kobiety, która lubi lekkie współczesne romanse.

Annę Elliot poznajemy, w czasie kiedy jest samotna. Wspomina okropne zajścia, których konsekwencją było zerwanie z jej ukochanym Feliksem Wentworthem. W całej sytuacji największym błędem wydaje jej się ulegnięcie presji rodziny, która doprowadziła do tego, że zamiast posłuchać swego wewnętrznego głosu i wskazówek serca, uległa swoim najbliższym. Ciągle wypomina sobie swoje niezdecydowania, jednak nie przypuszczała, że będzie jeszcze gorzej... Do czasu kiedy do jej rodzinnego miasta wraca jej ukochany. Nie wie, czy będzie on chętny do rozmowy, ale pod znakiem zapytania stoi też zdolność do jakiejkolwiek konfrontacji ze strony Anny.

W książce widoczny jest oczywiście morał. Bohaterka stara się, aby cała rodzina nie traktowała jej jako "cichej i odpowiedzialnej Anny". Chce ona w końcu dojść do słowa, zrobić to co uważa za słuszne, dąży do przeciwstawienia się uprzedzeniom bliskich.

Zakończenia możemy się domyślić, zważając na to, że autorka wzorowała się na powieści Jane Austen, jednak jakie było moje zdziwienie kiedy zauważyłam, że zbliżam się do końcówki, a tu główna bohaterka z innym! Końcówka jest naprawdę pomysłowa :D

Pozdrawiam, Patsy.

piątek, 24 września 2010

Richelle Mead "Pocałunek Cienia" ("Shadow Kiss")


Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Tłumaczenie: Monika Gajdzińska
Data wydania: 8 września 2010r.
Ilość stron: 432
Cykl: Akademia wampirów cz. 3

Trzecia już część przecudownej serii: "Akademia wampirów". Podekscytowanie trwa nadal! Zaskakująca akcja, ciekawe i sarkastyczne wypowiedzi bohaterów i nieziemski wątek miłosny, który jednak nie dominuje, przez co "Pocałunek Cienia" zyskuje na oryginalności.

Najstarsi uczniowie Akademii rozpoczynają ostatni etap kursu na strażnika - sześciu tygodniowe zajęcia polowe, podczas których muszą się wykazać w obronie swoich podopiecznych przed nagłymi atakami strzyg, w których role wcielają się nauczyciele. Zaliczenie jest niezbędne do stania się pełnoprawnym opiekunem.

Po śmierci przyjaciela, Rose jest trudno dojść do siebie. Wszyscy starają się ją wspierać, ale nikt przecież nie przeżył tego co ona. Sytuacji nie poprawiają dziwne wizje, w których to, widzi niewyraźną postać Masona, który usiłuje jej coś przekazać. Jego niespodziewane wizyty skutkują całkowitym wyłączeniem się z sytuacji, w której dziewczyna aktualnie uczestniczy, takich jak obrona podopiecznego. Rose nie chce z nikim dzielić się tym, że nawiedza ją nieżyjący przyjaciel. Czuje, że nie będzie potrafiła nikomu wytłumaczyć jak te spotkania są dla niej realistyczne, a poza tym jak osobę widzącą zmarłych można uznać za normalną? Sytuacji nie pomaga, przydzielony jej moroj. Wszem i wobec, było wiadomo, że jej przeznaczeniem jest strzec swojej najlepszej przyjaciółki, księżniczki Vasylissy. Opiekowanie się jej chłopakiem - Christianem, raczej jej nie odpowiada, zwłaszcza że musi z nim spędzać 24 godziny przez 6 dni w tygodni. Konkretnie nie ma nic do wybranka Lissy, ale irytuje ją irracjonalność dokonanego wyboru przez opiekunów.
Kolejną "niespodzianką" okazuje się proces Wiktora Daszkowa (wujka księżniczki, który chciał ją wykorzystać do uleczenia własnej choroby), który ma odbyć się w najbliższym czasie. Obecność przyjaciółek na sali sądowej stoi pod znakiem zapytania, jednak za wstawiennictwem Adriana , moroja z rodziny królewskiej, udaje się im się uczestniczyć w rozprawie w roli świadków. Jednak Rose nie wie czy przebywanie tak blisko oskarżonego to dobry pomysł, gdyż to on ucieleśnił skrywane przez dziewczynę i Dimitra uczucia względem siebie, a sądząc po ich krótkiej rozmowie jest on zdolny wyjawić ich tajemnicę. Czy przebywanie na dworze królewskim, to dobry pomysł? Co jeśli wizyta w tym miejscu, nie pomoże, a co gorsza zaszkodzi?

Od początku spotkania z tą książką, poczułam więź z główną bohaterką. W pewnym momencie zauważyłam, że jest ona pełna poświęcenia względem swoich przyjaciół, zwłaszcza Lissy. Ich relacje dopełnia tytułowy pocałunek cienia, który sprawia, że dampirka może widzieć, słyszeć i odbierać uczucia swojej przyjaciółki.

Widoczna jest również zmiana zachodząca u bohaterów, którzy przeżyli przetrzymywanie przez strzygi - Rose, Mii oraz Eddiego - których łączą tragiczne wspomnienia. Stają się świadomi czekających na nich w świecie niebezpieczeństw i zdają sobie sprawę, że nie tylko trening jest potrzebny do utrzymania się przy życiu.

Na koniec wątek romantyczny, śledząc każde spotkanie mentora i jego uczennicy, przechodzi nas przysłowiowy dreszczyk podekscytowania. Bardzo spodobało mi się porównanie do uczucia między Romeo i Julią, którego dokonała Lena myślę, że to wystarczy, aby uświadomić sobie głębię uczucia między nimi.

Kolejny raz utwierdzam się w tym, że "Akademia wampirów" to jedna z moich ulubionych książek, nie tylko o tematyce wampirzej.

Pozdrawiam :)

niedziela, 12 września 2010

Richelle Mead "W szponach mrozu" ("Frostbite")


Wydawnictwo: Nasza Ksiegarnia
Tłumaczenie: Monika Gadzińska
Data wydania: 16 czerwca 2010r.
Ilość stron: 328
Cykl: Akademia wampirów cz. 2

Strzygi napadają na kolejne rodziny królewskie, zabijając nie tylko dojrzałych przeciwników. Okazuje się, że nie działają same. Pomagają im ludzie, co tworzy zabójczą współpracę.
W szkole przebywa ciotka Christiana Ozery - chłopaka Lissy - która nie boi się wygłaszać swoich poglądów, dotyczących uczestnictwa morojów, u boku dampirów, w walce ze śmiertelnym przeciwnikiem.
W celu lepszej ochrony uczniów i zrelaksowania się wszyscy wyjeżdżają na wakacje, do luksusowego kurortu w górach, gdzie relacje między Taszą Ozerą, a Dymitriem, nie przypadają Rose do gustu. Próbuje ona zapomnieć, o nieosiągalnym związku i postanawia znaleźć rozsądnego kandydata na partnera. Jednak po wielu próbach wyperswadowania sobie swoich uczuć do nauczyciela, poddaje się i postanawia odrzucić zaloty, jej przyjaciela Masona, niestety na wyjaśnienia może być za późno...

Myślałam, że po wyśmienitym początku serii nic mnie nie zaskoczy, z uśmiechem na twarzy stwierdzam, że się myliłam i to mocno!
Książka swoją oryginalnością, w treści i bohaterach, bije na głowę (raczej okładkę ;) większość znanych mi pozycji, nie tylko w tematyce fantasy.
Losy Rose Hathaway, dampirki, szkolonej na strażniczkę morojów - wampirów, porywają, a przewijanie stron przyprawia nas o szybsze bicie serca.

Relacje między Rose, a Dymitriem, jej nauczycielem, są tak świetnie ujęte, że "rumieniec oblał me lica" jak by to ująć w staropolszczyźnie ;-) pikanterii dodaje nowy zalotnik, Adrian Iwaszkow, moroj z rodziny królewskiej.

Sarkastyczne i zabawne, wypowiedzi głównej bohaterki, wspaniale wpasowuję się w jej osobę, są naturalne i rozwalające!
Kolejne zaskoczenie - relacje Rose z jej matką - Janine Hathaway, która pojawią się w szkole w celu edukowania przyszłych opiekunów. Kiedy przedstawiono tę postać, poczułam irytację i niechęć, która poniekąd była wywołana barwnym opisem, jej zachowanie wydało mi się irracjonalne, a postawa hipokratyczna, jednak z czasem, no cóż przekonałam się do niej. Okazała się osobą przepełnioną troską o córkę i mającą na celu chronienie swojej jedynej pociechy.

Poszukując najlepszych fragmentów stwierdzam, że nie mogę się powstrzymać i myślę, że w najbliższym czasie znów sięgnę po tę książkę!

Buziaki :**