wtorek, 31 października 2017

Przeczytane, a niezrecenzowane: październik 2017 (Leigh Bardugo, Becky Chambers, David Levithan...)

W październiku nie przeczytałam dużo - mogę liczyć tak naprawdę tylko sześć pełnych książek. Jednak nie mam sobie co wyrzucać, gdyż wolnego czasu mam tyle co kot napłakał, więc nie ma co narzekać ;). Niestety w tym miesiącu nic nie powaliło mnie na łopatki, chociaż lektura "Ścieżki wolności" oraz "Dalekiej drogi do małej, gniewnej planety" bardzo uprzyjemniła mi kilka chwil :D. 


Becky Chambers "Daleka droga do małej, gniewnej planety" 8/10
Książka ta znienacka (przynajmniej dla mnie) została w tym miesiącu wydana w Polsce, z czego niezmiernie się ucieszyłam, gdyż słyszałam o niej wiele dobrego na zagranicznych portalach. Na szczęście się nie zawiodłam. "Daleka droga do małej, gniewnej planety" to świetna rozrywka, ze wspaniałymi i niesamowicie oryginalnymi postaciami oraz z bardzo przystępnym tłem science fiction - sama nie jestem fanką tego gatunku, ale tę pozycję czytało się bardzo przyjemnie. Tempo fabuły również bardzo przypadło mi do gustu - przez większość książki jest ono jednostajne, przez co rozumiem, że nie ma jakiś szalonych zwrotów akcji, a jednak cały czas nasze zainteresowanie jest podtrzymywane. Nie można również nie wspomnieć o szerokim wachlarzu tematów wplatanych w całą historię, mimo iż jest ich dość sporo, komentarze nie są nachalne, a raczej prowokują do refleksji. Podsumowując: jest to naprawdę dobra pozycja, którą polecam nie tylko fanom sci-fi :).



Deepak Chopra, Rudolph E. Tanzi "Twój super mózg" 6.5/10
"Twój super mózg" to ogólnie rzecz biorąc ciekawa, choć momentami nudna pozycja. Niektóre rozdziały, czy refleksje bardzo przypadły mi do gustu, momentami jednak miałam problem, żeby zmotywować się do lektury dziesięciu stron. Jestem pewna, że każdy może wyciągnąć z tej książki coś przydatnego (zwłaszcza jeśli wierzy w mity dotyczące umysłu i funkcjonowania naszego mózgu), radzę tylko nastawić się na bardziej naukowy poradnik, niż milusie czytadło do porannej herbatki ;).


Peter Vardy, Paul Grosch "Etyka" 6/10
Pozycja ta zawiera część przedstawiająca główne poglądy w uznawaniu czegoś za etyczne, następnie przechodzi do bardziej konkretnych współczesności przykładów dyskusji takich jak: aborcja, prawa człowieka, czy zwierząt. Mimo iż książka ta została wydana w latach 90. to z łatwością można ją odnieść do dnia dzisiejszego. Wszystko jest przedstawione w sposób klarowny, a w części bardziej kontrowersyjnej autorzy przedstawiają różne poglądy na dany temat. Jeśli kogoś interesuje etyka, a nie wie o niej za dużo to ta lektura jest dobrym miejscem początkowym :).


Sally Thorne "The Hating Game" 5/10
Dużo dobrego słyszałam o tej pozycji, jednak jak widać po ocenie nie powaliła mnie ona na łopatki. Spodziewałam się czegoś naprawdę fantastycznego, a otrzymałam dość przeciętny, choć nie zły romans mający swoje początki w "nienawiści". Niestety podczas lektury odkryłam, że nie odpowiada mi zabieg przewodni (i.e. "och nie wiedziałam, że tak naprawdę go/ją kochałam przez cały ten czas"). No cóż, nie było tragedii, ale z tego gatunku czytałam już kilka o wiele bardziej odpowiadających mi pozycji. 


Leigh Bardugo "The Tailor" (Grisza #1.5) 6/10
Ten malusi rozdział do serii książek jakoś wpadł mi w ręce i postanowiłam go przeczytać. Historia dotyczy Genii, drugoplanowej, jednak ciekawej postaci. Rozdział był ciekawy, jednak nie powalił mnie na łopatki ;).


Hezjod "Teogonia" 3/10
Ahhhh, jakie to było nudne i chaotyczne, na szczęście krótkie! Jeśli ktoś interesuje się mitologią na bardziej początkujących poziomach, to polecam sięgnąć po coś innego. "Teogonia" jest naładowana imionami i bez dużej wiedzy w temacie trudno cieszyć się lekturą.


Rachel Cohn, David Levithan "Księga wyzwań Dasha i Lily" 3.5/10
Agrrr... to nie było miłe przeżycie. Jak już wielokrotnie wspominałam rzadko sięgam po książki młodzieżowe - muszę mieć jakieś podstawy w rekomendacjach, żeby się na coś zdecydować. Tę pozycję poleciła mi pani bibliotekarka i szczerze nie wiem dlaczego (no dobra, wiem - po prostu się jej podobała, ale wiadomo, nie o to chodzi). Tak jak jeszcze nie miałam problemu z Dashem (chociaż jest przesadnie filozoficzny i pełen refleksji jak na swój wiek), tak Lily po prostu doprowadzała mnie do szału - typowa nastolatka, która musi wszystkiego spróbować i ma do tego prawdziwe problemy... Do tego sama fabuła jest rozwleczona, albo po prostu źle zrównoważona, bo mimo dość małych gabarytów nie tak łatwo było mi przebrnąć przez tę pozycję. Nie polecam tym, którzy mają zbyt duże wymagania względem książek młodzieżowych ;P.


Książka, którąprzeczytałam, i zrecenzowałam to:

*****
To na tyle! Oby listopad pełen był literackich wspaniałości :D. Albo przynajmniej dobrej książkowej rozrywki ;).

Miłego czytania,
Patsy.

niedziela, 15 października 2017

Don Miguel Ruiz Jr "Ścieżka wolności" recenzja

Przekład: Eleonora Karpuk
Data wydania: 09.2017
Ilość stron: 256

Nie ma to jak dobra, inspirująca oraz motywująca książka. Powiem szczerze, że miałam dość duże wymagania względem tej pozycji, gdyż Don Miguel Ruiz (ojciec autora) jest bardzo znaną postacią w temacie samorozwoju. "Ścieżka wolności" odrobinę mnie zaskoczyła, jednak w żadnym razie nie negatywnie :).

Opis:
Don Miguel Ruiz, autor Czterech umów, Ścieżki miłości i innych bestsellerów, jest duchowym nauczycielem i niekwestionowanym autorytetem dla milionów ludzi.
Jego syn, Don Miguel Ruiz jr, pieczołowicie zebrał i opracował wypowiedzi seniora z nagrań odczytów, warsztatów i wywiadów. Ocalił przed zapomnieniem także fragmenty swych codziennych rozmów z ojcem i rodzinne anegdoty. Tak powstała ta niewielka, ale głęboko mądra, szczera i skłaniająca do refleksji książka. 
Duchowe dziedzictwo Ruiza to synteza prastarej wiedzy Tolteków, zachodniej medycyny i psychologii. Pomaga wejrzeć w głąb siebie, odnaleźć swoje autentyczne „ja”, uleczyć się z życiowych ran, wypełnić życie miłością i harmonią.

"Ścieżka wolności" jest napisana bardzo przystępnie. Nie trzeba być zaznajomionym z wcześniejszymi dziełami pisarza, żeby zorientować się w temacie, gdyż jest zawarte mini wprowadzenie. Wyobrażam sobie jednak, że znajomość innych lektur jeszcze bardziej uprzyjemniłaby podążanie za skojarzeniami autora. Książka ta składa się z kilku historii, jednak główna jej część to krótkie rozważania, dygresje, porady na różne tematy. Muszę przyznać, że naprawdę duża ich ilość przypadła mi gustu, i w takim, czy innym sensie mogłam je odnieść do swojego życia. Oczywiście są momenty, w których nie do końca moje poglądy pokrywają się z myślami autora, jednak co wspaniałe, Don Miguel Ruiz podkreśla, żeby nie wierzyć mu na słowo -odsyła do własnych przemyśleń.

I to właśnie jest mój ulubiony element - ta pozycja naprawdę prowokuje do myślenia, do ponownego spojrzenia na nasze dotychczasowe zachowania i nastawienie. Nie są to jakieś puste frazesy, a naprawdę ciekawe i wartościowe przemyślenia, które ujęte w sposób bardzo przejrzysty są świetnym materiałem do rozważań. 

Tak jak podkreśla autor, do lektury trzeba zabrać się sercem, a niekoniecznie rozumem. Jak można łatwo się domyślić książka ta momentami może się niektórym wydać trochę specyficzna. Niektórym poglądy Don Miguela Ruiza będą odpowiadać, innym nie tak bardzo. Tak czy siak, jestem absolutnie przekonana, że każdy znajdzie coś dla siebie w tej pozycji. Motywację do rozwoju, pocieszenie, czy inspirację do rozmyśleń. 

"Ścieżka wolności" jest wspaniałą lekturą, dla tych z nas, którzy są otwarci na różne podejścia do życia - w końcu wszyscy chcemy być szczęśliwi, a ta książka jest świetnym krokiem w tym kierunku.

Moja ocena: 8/10

Miłego czytania,
Patsy.

niedziela, 8 października 2017

5 książek, z których zrezygnowałam (rozczarowania) #2


Przyszedł czas na kolejny post z kolei o książkach, z których lektury postanowiłam zrezygnować. Muszę przyznać, że dopiero w ostatnich latach (od kiedy zaczęłam czytać więcej) porzucanie książek stało się dla mnie łatwiejsze - obecnie żal mi po prostu czasu na beznadziejne lektury, albo takie pozycje, na które po prostu nie jestem w nastroju. 

Magdalena Kordel "Córka wiatrów"
Ahhhh! Rzadko sięgam po polskich autorów, jednak korzystając z promocji postanowiłam spróbować. I muszę przyznać, że już dawno nie spotkałam się z tak słabą fabułą. Przeczytałam prawię połowę i tak naprawdę akcja się nie rozwijała. Miałam wrażenie, że cały czas jest powtarzane to samo, a dialog pełen był wymuszonej stylizacji językowej. Dodatkowo książka ta ma niespotykanie duże litery i pełno wolnego miejsca na stronie. Takim książkom grzecznie mówię: nie dziękuję, poproszę coś innego. 

Anna Kendrick "Scrappy Little Nobody"
Okazuje się, że nie lubię autobiografii celebrytów. Jak dotąd miałam nieprzyjemność przeczytać aż 1.5 pozycji z tego gatunku (jedną całą była ta Mindy Kelling). Nie jestem jakąś wielką fanką Anny Kendrick jednak z ciekawości sięgnęłam po tę książkę, jednak okazała się ona po prostu nudna.

Christina Lauren "Piękny drań"
Lubię od czasu do czasu przeczytać coś odmóżdżającego, najczęściej jest to wtedy romans. Jednak nawet w chwilach słabości mam ochotę na coś dobrego... Jakąś fabułę, dobre postacie i mniej problematyczne zachowania bohaterów. Zamiast po tę pozycję radzę sięgnąć po coś Kylie Scott lub po historyczny romans Tessy Dare lub Lisy Kleypas.

Kerri Maniscalco "Stalking Jack the Ripper"
O tej pozycji słyszałam wiele dobrego, jednak w rzeczywistości okazała się niezwykle nudna. Do tego kompletnie do gustu nie przypadła mi główna bohaterka. Nic ciekawego niestety :c.

Catherynne M. Valente "O pewnej dziewczynce i jej podróży wokół krainy czarów na okręcie własnoręcznie wykonanym"
Ta pozycja niestety należy do rodzaju, który po prostu mi nie pasuje. Nie lubię dziwnych historii, nawet w wydaniu pisarki, z którą jak na razie miałam dobre doświadczenie. Próbowałam jakoś brnąć, ale niestety nie mogłam się zmusić do lektury. 

*****

To na tyle! Zaznaczę tylko, że naprawdę rzadko nie kończę książek fabularnych - te powyżej zebrały się na przestrzeni kilku miesięcy ;).

Miłego czytania,
Patsy.

niedziela, 1 października 2017

Przeczytane, a niezrecenzowane: wrzesień 2017 (Harry Potter, Marie Kondo, Tessa Dare, Milan Kundera, Robin Hobb...)


Wrzesień był pod względem czytelniczym dość dobrym miesiącem - większość lektur, które przeczytałam mi się podobały, jednak planowałam czytać więcej... Ale cóż, nie ma co narzekać na takie rzeczy ;). Zacznijmy!

Tessa Dare "The Duchess Deal" 8/10
Zdecydowanie jeden z najlepszych historycznych romansów jakie miałam przyjemność czytać :). Po ten gatunek nie sięgam zbyt często, jednak czasem człowiek potrzebuje czegoś miłego i wciągającego w swoim życiu. Jak dotąd z książkami Tessy Dare bywało u mnie różnie -  nie były złe, ale też mnie nie powalały (wiadomo, to też nie gatunek do tego), jednak "The Duchess Deal" to niezwykle zabawna, wciągająca i ocieplająca serce pozycja. Jeśli ktokolwiek ma ochotę na interesujący romans, z ciekawą fabułą i świetnym tłem to szczerze polecam :D.

Robert C. Solomon, Kathleen M. Higgins "Krótka historia filozofii" 7/10
Filozofia to jedno z moich najnowszych zainteresowań. Widząc tę pozycję w bibliotece stwierdziłam, że będzie to dobre wprowadzenie do tematu. Na szczęście miałam racje i lektura okazała się bardzo ciekawa. Wiadomo, książka ta jest stosunkowo niedługa, więc nie ma co się spodziewać jakiegoś obszernego podejścia do tematu, jednak swoją rolę przedstawienia krótkiej historii filozofii, moim zdaniem, spełnia :).

Robin Hobb "Royal Assassin" 8/10
Jest to druga część trylogii, w długiej serii książek Robin Hobb. Pierwszą część przeczytałam rok temu i bardzo mi się podobała, byłam jednak trochę niechętna sięganiu po kolejną pozycję, gdyż moje tempo czytania w tym przypadku nie jest najlepsze. Nie wiem, czy to przez język angielski, czy lektura ta po prostu należy do tych, przez które ciężej mi się brnie. Tak czy siak, książka ta była warta podjętego trudu. Robin Hobb jest wspaniałą pisarką z ogromnym talentem do kreowania postaci i tworzenia wciągającej fabuły (mimo, iż ja czasami muszę się do brnięcia przez nią zmotywować). Trzeci tom już zaczęłam, ale jakoś nie mam inspiracji do kontynuowania go na chwilę obecną.


Marissa Meyer "Wires and Nerve" 6/10
"Saga księżycowa" to jedna z moich ulubionych serii fantasy/sci-fi, postanowiłam więc sięgnąć po tą powieść graficzną. Akcja  "Wires and Nerve" rozgrywa się kilka miesięcy po zakończeniu cyklu, a jej główną bohaterką jest android Iko. Za dużo z akcji zdradzić nie mogę, gdyż wiadomo - spoilery. Muszę przyznać, że lektura ta nie powaliła mnie na kolana - była całkiem przyjemna i szybko się ją czytało, jednak fabuła jak i ilustracje nie zawładnęły moim sercem. Mimo to z chęcią sięgnę po kolejną część, która ujrzy światło dzienne za kilka miesięcy.

J. K. Rowling "Harry Potter i Kamień Filozoficzny" (drugi raz) 7/10
Pierwszy raz książkę tę czytałam kilka lat temu, więc moje spojrzenie na tę serię nie jest tak przyćmione sentymentem jak dla większości czytelników. Cykl ten jest świetną przygodą, ciekawie skonstruowaną i dziwnie uzależniającą, nie jestem jednak wobec tej serii bezkrytyczna. Nie jest to w moich oczach wielkie literackie dzieło, chociaż wiadomo, nie o to zawsze w książkach chodzi. Wracając do tematu - miło było znowu zajrzeć do Hogwartu, jednak ponowna lektura nie zmieniła mojego zdania ;).

Marie Kondo "The Life-Changing Magic od Tidying Up"/"Magia sprzątania" 7/10
I w tym miesiącu przyszedł czas na książkę dotyczącą porządkowania. Tym razem sięgnęłam po niezwykle popularną "Magię sprzątania" Marie Kondo. Muszę przyznać, że lektura ta mile mnie zaskoczyła. Spodziewałam się więcej dziwnych elementów i lania wody, a tu proszę - dowiedziałam się kilku przydatnych rzeczy oraz zaczerpnęłam nowe inspiracje. Kto nie czytał, a szuka motywacji, albo nowego spojrzenia, znajdzie w tej pozycji coś dla siebie.

Meghan Quinn "Drogie życie" 6.5/10
Pisałam o tej pozycji ostatnio w poście o najbardziej wyczekiwanych premierach. Jak widać szybko się za nią zabrałam ;). Niestety, trochę się rozczarowałam. "Drogie życie" nie było złe, jednak zawierało więcej romansu niż się spodziewałam. Miałam również problem z psychologicznym przedstawieniem terapii, nie wspominając już o kompletnie nierzeczywistym (nawet jak na ten gatunek) zakończeniu. Liczyłam po prostu na coś głębszego, a nie na chcącą być super ambitną lekturę, która jest po prostu dobrą i wciągająca rozrywką.

Milan Kundera "Zdradzone testamenty" 5/10
Ahhhh, naprawdę rzadko zdarza się, że moja miłość do autora z każdą kolejną książką maleje. Tak niestety stało się w przypadku Milana Kundery. "Zasłona" to jeden z najlepszych zbiorów esejów jaki miałam przyjemność czytać, jednak "Zdradzone testamenty" były po prostu nudne i tak naprawdę skupiały się na dwóch idealizowanych przez pisarza postaciach. No cóż, na razie dam sobie spokój z tym autorem, jednak pewnie prędzej, czy później ponownie sięgnę po coś spod jego pióra.

*****

To tyle :). Mam nadzieję, że mimo iż zapowiada mi się bardzo zapełniony miesiąc, październik okaże się bogatym w dobre lektury miesiącem :D.

Miłego czytania,
Patsy.