czwartek, 29 grudnia 2016

Ulubione książki 2016 roku POOKI


W tym roku z ogromną przyjemnością zabierałam się za wybieranie moich ulubieńców książkowych, gdyż przeczytałam naprawdę dużo pozycji, które mi się podobało. Wśród nich znalazły się lektury, które bardzo przypadły mi do gustu, jak i kilka, które absolutnie podbiły moje serce! 

Chciałabym przy okazji zaznaczyć, że nie wszystkie ulubione książki przechodzą bezlitosną próbę czasu. Niektóre podobają mi się w momencie kiedy je czytam, jednak szybko o nich zapominam.
Oczywiście trudno spreparować taki ranking, który sprawiedliwie oddawałby faktyczną i długotrwałą opinię, gdyż niektóre świetne książki czytałam prawie rok temu, a niektóre w zeszłym miesiącu ;)

To w ramach wstępu! Teraz możemy przejść do moich ulubionych książek 2016 roku.



Patrick Rothfuss "The Name of the Wind"/"Imię wiatru" oraz kontynuacja: "Strach mędrca"
Prawdziwy klejnot współczesnej high fantasy. Historia Kvothe'a po prostu pochłania, jej niesamowicie realistyczny przekaz igra z umysłem czytelnika i całkowicie go absorbuje. Jeśli ktoś lubi fantastykę, wielowątkowe i inteligentnie skomponowane opowieści, skomplikowanych bohaterów, czy po prostu porządną literaturę to szczerze polecam sięgnąć po te pozycje!

Dla fanów: Harry'ego Pottera i Tolkiena (jest to niejako połączenie obu)



Leigh Bardugo "Six of Crows"/"Sześć wron"
Ahhhh! Jest nadzieja dla młodzieżowej fantastyki! Mimo iż zakończyłam swoją przygodę z "Trylogią Griszy" po drugim tomie (przynajmniej tymczasowo), uległam wspaniałym recenzjom i sięgnęłam po ten, pewnego rodzaju, spin-off. Czego oczywiście, w żadnym razie nie żałuję. Największym atutem tej pozycji są postacie. Wspaniale wykreowane, zróżnicowane, podbijające nasze serca swoimi historiami. Druga, i jednocześnie ostatnia część, czeka, aż emocjonalnie się przygotuję.

Dla fanów: Scotta Lynch'a i Brandona Sandersona (w szczególności "Z mgły zrodzony")



Robin Hobb "Assassin's Apprentice"
Kolejne objawienie fantastyki. Robin Hobb jest bardzo znaną pisarką i tworzy już od lat, jednak dopiero teraz zaczęłam swoją przygodę z Fitzem. Nie ma co, jest to najwyższa jakość - świetnie rozbudowana akcja, doskonałe portrety bohaterów i jakiś element magiczny, który po prostu uzależnia. Zbieram siły na kolejne tomy :D.

Dla fanów: George'a R. Martin'a oraz Cindy Williams Chima




Brian Staveley "Miecze cesarza" (na zdjęciu reprezentowane przez, jeszcze nieczytany, tom drugi)
Rzadko zdarzają mi się tak przypadkowe odkrycia, jak w przypadku tej pozycji! Ładna okładka, szczątkowe informacje oraz biblioteczna półka, zazwyczaj nie kończą się byciem moją nową obsesją. Jednak "Miecze cesarza" zupełnie mnie zaskoczyły. Oryginalne rozwiązania, poświęcenie czasu na budowanie akcji i nie rzucania w czytelnika irytujących niewynikających z niczego zwrotów akcji a do tego wszystkiego - zaczepiste postacie, które sprawiły, że nie mogłam się oderwać od tej małej cegiełki. "Boski ogniu", nadchodzę!

Dla fanów: Brandona Sandersona oraz Sary J. Maas




Jeanne Birdsall "The Penderwicks in Spring"
Cóż za rodzynek na mojej liście ulubieńców podbitej przez fantasy! Jest to czwarty tom serii o rodzinie Penderwick, i (chyba) jak dotąd mój ulubiony. Jeanne Birdsall nie zawodzi mnie pod względem poruszania ciężkich tematów z klasą oraz w przystępny sposób, jednocześnie niczego nie koloryzując. Żałoba, utrata zaufania, depresja, to wszystko spotyka nie tylko dorosłych. Czasem trudno sobie przypomnieć jak emocjonalnie złożeni byliśmy jako dzieci, a autorka wykonała wspaniałą robotę przypominając nam o tym. W 2017 roku ma wyjść piąty, ostatni tom tej serii, i szczerze nie wiem, czy jestem na to gotowa.

Dla fanów: Lucy Maud Montgomery i wspaniałych książek dla dzieci i młodzieży



Nora Sakavic "The Foxhole Court", "The Raven King", "The King's Men" (niestety te ebooki nie załapały się na zdjęcie zbiorowe)
Te książki... Nie wiem, czy przez to, że pochłonęłam od razu całą trylogię, czy z innego powodu, ale jest to zdecydowanie pozycja, która najbardziej zawładnęła moim życiem spośród wszystkich w tym rankingu. Po prostu: postacie. Nie wiem jak zrobiła to Nora Sakavic, ale poziom troski, współczucia oraz dumy jaki wykreowała w moim sercu z powodu fikcyjnych postaci jest po prostu absurdalny, i odrobinę niepokojący. Przyjaźnie, romanse (w małym stopniu), sport, kryminalny światek, przemoc... to wszystko znajdziecie tutaj, i absolutnie Was to pochłonie.

Dla fanów: Maggie Stiefvater (i jej Kruczych Chłopców) 


Doszłam do wniosku, że książki, które BARDZO mi się podobały, jednak po prostu nie tak jak te wyżej, też zasługują na swego rodzaju wyróżnienie, gdyż miłości względem literatury nigdy nie jest za dużo!



Rainbow Rowell "Fangirl"
Zdecydowanie nie jestem fanką tego gatunku - młodzieżowe romansidła z reguły mnie po prostu irytują. Jednak "Fangirl" to coś więcej, to zabawna i realistyczna opowieść o dziewczynie, która ma problemy z relacjami z ludźmi, z rodziną oraz dokonywaniem "dorosłych wyborów". Bardzo przyjemna i wyjątkowa.

Marissa Meyer  "Cress"
"Kroniki lunarne" to jedna z moich ulubionych serii fantasy/sci-fi (chociaż czwarty tom jeszcze przede mną). Jest to oryginalne podejście do reinterpretacji znanych nam baśni, w otoczeniu świetnych postaci oraz zaskakującej fabuły.
Z tego co się orientuję, tylko dwa tomy są jak na razie wydane po polsku, ale widziałam informację, że Papierowy Księżyc planuję wydać tę serię w przyszłym roku.

Scott Lynch "Kłamstwa Locke'a Lamory"
Świetna seria fantasy z wspaniale i szczegółowo zbudowanym światem i ciekawymi postaciami. W dodatku nie ma co się bawić w przewidywanie fabuły, gdyż Scott Lynch zawsze nas czymś zaskoczy. Za mną jak na razie dwa tomy, a trzeci czeka na swoją kolej. 

Siri Pettersen "Dziecko Odyna"
Naprawdę dobra seria fantasy dla fanów nordyckich klimatów i oryginalnej fabuły :D. Trzeci, ostatni, tom wychodzi na świat pod koniec stycznia, i nie mogę się doczekać zakończenia tej trylogii!

J. R. R. Tolkien "The Return of The King"/ "Powrót króla"
Tego tytułu przedstawiać nikomu nie trzeba. Absolutnie mistrzowska literatura. Szczerze nie wiem czemu nie jestem w stanie przyczepić jej do moich ulubieńców. Jest to chyba spowodowane brakiem porównywalnego do znajdujących się tam pozycji entuzjazmu. Tak czy siak, przed nikim tej trylogii zachwalać chyba nie muszę ;).

Yeonmi Park "Przeżyć. Droga dziewczyny z Korei Północnej do wolności"
Mimo iż jest to lektura poruszająca ciężki temat (a może i właśnie dlatego), uważam, że powinni przeczytać ją wszyscy. Korea Północna to wciąż dość nieodkryta kraina, o której dowiadujemy się po prostu niewyobrażalnych rzeczy! Książka ta edukuje, ale również pozwala nam nabrać dystansu do własnych problemów oraz rozwinąć w sobie wdzięczność w stosunku do możliwości jakie mamy.

Kylie Scott "Play"
New Adult (lub jakkolwiek nazwa głosi) to gatunek nie dla mnie. Sięgam po niego niezwykle rzadko, może raz na rok, kiedy mam ochotę na coś lekkiego i odmóżdżającego. W życiu nie spodziewałam się, że ta seria (cztery tomy) tak bardzo mnie wciągnie. W szczególności do gustu przypadła, mi część druga, w której głównym bohaterem jest tak zabawna postać, że czytając śmiałam się na głos.
Książki te mają dobrą fabułę, świetne postacie oraz zróżnicowane wątki - nie jest to sam romans, chociaż jest go dość sporo ;).


*****

Jestem naprawdę szczęśliwa, że miałam w tym roku okazję czytać tak wiele wspaniałych lektur :D. Mam nadzieję, że rok 2017 będzie równie (jeśli nie bardziej) udany!

Miłego czytania,
Patsy.

niedziela, 25 grudnia 2016

Plany czytelnicze na 2017 rok


W atmosferze świątecznej zapraszam na krótki i, mam nadzieję, ciekawy post :)!

Wielkie projekty, czy metamorfozy noworoczne to nie dla mnie. Jednak lubię plany oraz (mniej lub bardziej realistyczne) cele. W tym roku postanowiłam podzielić się tymi książkowymi na blogu :).

Zaznaczę tylko, że staram się nie podchodzić do nich rygorystycznie, raczej traktuje je jako wytyczne i czerpię radość z postępów ;).

1. Chciałabym doprowadzić liczbę książek, które czekają na przeczytanie na mojej półce do 10-12. Obecnie jest ich ponad dwa razy więcej. Nie jest to i tak jakaś ogromna liczba, jak na mola książkowego, jednak w próbie pogodzenia swojej wewnętrznej, aspirującej minimalistki z wielbicielką fizycznych lektur, chciałabym po prostu zmniejszyć tę liczbę, a tym samym pozbyć się pozycji, które mi się nie podobają, albo których ponownie nie będę chciała czytać.

2. Przeczytać 10 klasyków.
Zazwyczaj udawało mi się przeczytać w roku choć kilka klasyków, jednak przeglądając moją listę przeczytanych w tym roku lektur, odkryłam, że literatury klasycznej jest tam jak na lekarstwo! Dość mnie to zdziwiło, gdyż naprawdę się nią interesuję. Dlatego w tym roku postanowiłam wyznaczyć sobie cel ku pamięci.

3. Przeczytać ponownie 3 książki.
W 2016 celem było pięć, co udało mi się osiągnąć :). Jestem raczej typem czytelnika, który woli sięgać po nowe książki - przecież jest ich tyle, a czasu tak mało! Jednak sięganie do ulubieńców jest często równie wspaniałe. Dlatego, tak jak w przypadku celu powyżej, ten utworzyłam, aby nie zaplątać się tylko w nowo-książkowej świadomości.

4. Celem nieoficjalnym jest ilość.
Stety, niestety lubię czytać dużo (nie tylko często, ale i wiele). Już drugi rok z rzędu udało mi się przeczytać ponad sto książek, jednak moim celem jest raczej czytanie tego na co mam ochotę (nawet jeśli w trakcie jednej upragnionej lektury, mogłabym przeczytać pięć innych ciche zgrzytanie zębami), a nie nastawienie ilościowe. Z racji tego, że planuję w tym roku czytać więcej klasyków, a na mojej półce jest dużo tomiszczy, to na razie daję sobie za cel roboczy sześćdziesiąt, ale zobaczymy jak rok będzie się rozwijać :).

*****

Dziś to na tyle! W nadchodzącym czasie będzie się pojawiać trochę więcej postów, z racji podsumowań, które szczerze bardzo lubię robić :D.

Mam nadzieję, że wszyscy spędzają miło Święta - w ciepłej atmosferze i z brzuszkami pełnymi pysznego jedzenia :).

Miłego czytania,
Patsy.

niedziela, 18 grudnia 2016

Jessie Burton "Muza" ("Muse") recenzja

Przekład: Agnieszka Kuc
Data wydania: 11.2016
Ilość stron: 480

"Miniaturzystka" to książka, o której było głośno. Jessie Burton podbiła swoim debiutem listy bestsellerów. Muszę od razu zdradzić, że mimo iż byłam zainteresowana tą pozycją, to jakoś nigdy nie doszło do bliższego kontaktu. Postanowiłam jednak, że kolejnej okazji nie przegapię! "Muza" po prostu mnie przyciągnęła - głównie swoją zachwycającą okładką (projekt Lisy Perrin - jej strona), ale i ciekawie i oryginalnie zapowiadającą się akcją. Oczywiście zachwyty względem "Miniaturzystki" również podziałały zachęcającą. I mimo iż książka ta nie okazała się dla mnie hitem, to pozwoliła mi zrozumieć sukces jej autorki.

Opis:
Po jednej stronie płótna dziewczyna trzyma odciętą głowę swojej siostry, po drugiej − lew, który za chwilę poderwie się do zabójczego skoku... Obraz, który latem 1967 roku trafia do renomowanej galerii w Londynie, elektryzuje środowisko marszandów. Możliwe, że jest to dzieło młodego hiszpańskiego artysty z lat 30. XX wieku zaginione w trakcie wojny. Wskutek szczególnego zbiegu okoliczności stenotypistka zatrudniona w galerii, Odelle Bastien, trafia na trop fascynującej historii z Andaluzji roku 1936. Losy Harolda Schlossa, Żyda z Wiednia, który pośredniczy w sprzedaży dzieł Kokoschki, Klee i Klimta, jego pięknej żony Sary i niezwykle uzdolnionej córki Oliwii, w nieoczekiwany sposób splotą się z jej własnym. Czarnoskórej imigrantki z Trynidadu, która choć wyróżniona za debiutanckie opowiadanie, z trudem znajduje swoje miejsce w ksenofobicznym Londynie.

Ogromną zaletą tej książki jest jej dopracowane tło historyczne. Jessie Burton nie tylko przedstawia nam wydarzenia z lat poprzedzających II wojną światową w Hiszpanii, jak i Londyn późnych lat 60., dodatkowo prezentuje nam realia życia kilku warstw społecznych, a w nich również ludzi o różnym pochodzeniu, płci, czy kolorze skóry. Jest to naprawdę gruntownie i szeroko przygotowany historyczny obraz zdarzeń, o których większość z nas nie wie.

Bardzo spodobało mi się to, że Jessie Burton płynnie wplotła w fabułę wiele problemów społecznych takich jak rola kobieta, uprzedzenia oraz wolność jednostki. Zjawiska te nie były nam nachalnie przedstawiane pod takimi tytułami, tylko jako czytelnicy, mieliśmy szanse sami wczuć się w to, przez co mogą przechodzić (i przechodzili) ludzie minionych lat, a z czym niektórzy nadal się zmagają.
Autorka porusza, i to bardzo naturalnie, również takie tematy jak relacje z bliskimi, miłość oraz odnajdywanie się w nowych sytuacjach. Świetnym aspektem tej pozycji, bardzo ją urozmaicającym, jest sztuka i wieloaspektowe do niej podejście - od natchnienia, po proces twórczy jak i zmagania jakie mogą towarzyszyć podzieleniu się swoimi dziełami ze światem.

Elementami, które w największym stopniu zaważyły na moim braku ekscytacji względem tej książki jest jej tempo oraz bohaterowie, do których było mi trudno się przekonać. Epoka wybrana przez autorkę mimo, że ciekawie i dobrze przedstawiona, po prostu do mnie nie przemówiła. Niestety trudno było mi zatracić się w tej pozycji, momentami po prostu się nudziłam. Jednak kiedy akcja nabierała barw nie miałam problemu z dłuższą lekturą. Całą akcję uratowało dla mnie około sto ostatnich stron, które mnie zaskoczyły, zaintrygowały, a jednoczenie okazało się zadowalające.

"Muza" to z pewnością wyjątkowa lektura, poruszająca ważne i interesujące tematy, na świetnie zbudowanych tle historycznym. Mimo iż, trudno było mi się w nią zagłębić, to z łatwością mogę uznać tę książkę za ubogacającą i poszerzającą horyzonty. Rozumiem na czym polega sława Jessie Burton, i w przyszłości z pewnością spotkam się z nią ponownie :).

Moja ocena: 6.5/10

Miłego czytania,
Patsy.


niedziela, 11 grudnia 2016

Ulubione grupy przyjaciół w książkach

Co jak co, ale większość czytelników lubi dobrą paczkę przyjaciół. I pisząc "dobrą" mam na myśli energiczną, zróżnicowaną, lojalną, z typowym żartownisiem, i z typowym poważniakiem, nie przeszkadza mi również mały, dobrze skonstruowany romans. 
Nie ma co się rozwlekać, przejdźmy od razu do rzeczy!



1. Nora Sakavic "The Foxhole Court" (trylogia)
Moja nowa miłość! Drużyna/grupa przyjaciół w tej serii, w całości skradła moje serce. Nie da się po prostu oprzeć jej urokowi oraz trudnym i ciekawym charakterom. Ich dynamika i relacje są niezwykle realistyczne, ich kłótnie, słowa wsparcia, gesty - Nora Sakavic naprawdę świetnie się spisała! Szczerze jest to na tej liście mój numer jeden, tylko trudno mi określić, w jakim stopniu ma na to wpływ fakt, że stosunkowo niedawno czytałam tę pozycję ;).



2. Maggie Stiefvater "Król Kruków (seria)
Przyznam od razu, że jeszcze czwartego tomu nie przeczytałam. Mimo iż te książki nie należą do moich ulubionych, głównie ze względu na fabułę, to postaciom nie mam zbyt dużo do zarzucenia. Ich relacje są pełne energii, realizmu, napięcia oraz humoru. Szczerze jest to dla mnie jedyny powód, dla którego kontynuowałam tę serię. Chociaż muszę przyznać, że trzeci tom trochę ostudził moje uczucia wobec tych postaci :c.



3. Marissa Meyer "Cinder" (seria)
Ostatni tom tej serii nadal przede mną, ale jak na razie trzy przeczytane muszą wystarczyć. Grupa przyjaciół tak naprawdę powstaje dopiero w drugim tomie, jednak nie ma co wymyślać ;). Zdecydowanie zróżnicowane oraz pełne dynamiki relacje - muszę w końcu sięgnąć po czwarty tom, gdyż jestem bardzo ciekawa jak to wszystko się rozwinie.



4. Leigh Bardugo "Six of Crows" (dylogia)
Na temat postaci z tej książki już się rozpisywałam, ale co począć jak obowiązek wzywa?! Grupie Kaza naprawdę trudno się oprzeć (ach te grupy wyrzutków i moralnie szarych bohaterów, czemu mi to robicie?!) - charyzmatyczna, interesująca, a jednocześnie każda z postaci zachowuje swój indywidualizm. Niezwykle trudno oprzeć się uczuciom troski względem tych bohaterów. Szczerze to również przez to ciężko jest mi sięgnąć po drugą, ostatnią część, gdyż po prostu chcę dla nich wszystkiego co najlepsze, a nie wiem, jakie są plany autorki  ;)!



5. Kylie Scott "Stage Dive" (seria)
O tych książkach jeszcze nie pisałam, gdyż dopiero co je przeczytałam, czas więc na premierę! New Adult to gatunek, po który sięgam bardzo rzadko - raz na rok może, kiedy najdzie mnie ochota na coś trochę romantycznego, zabawnego, lekkiego, jednak te książki zupełnie mnie zaskoczyły! Świetny humor (wielokrotnie śmiałam się na głos), bardzo dobrze sportretowane postacie (nie jakieś płaskie nie wiadomo co, myślące tylko o swoich łóżkowych problemach, chociaż są wyidealizowane, no ale cóż, pomarzyć można) oraz głębsze aspekty fabuły, która, trzeba zaznaczyć, istnieje. Wiadomo, pewnych elementów nie da się obejść, jednak dla pozytywów jestem skłonna wytrwać. Jednak zaznaczam, że nie jest to literatura wysokich lotów, tytuły i okładki mówią same za siebie, jednak nie zawsze na takową mamy ochotę ;).

*****

To na tyle! Muszę przyznać, że grupy przyjaciół to element, który przyciąga mnie w książkach - jak zresztą widać ;).

Miłego czytania,
Patsy.

niedziela, 4 grudnia 2016

Przeczytane, a niezrecenzowane: listopad (Nora Sakavic, Robert Galbraith, Brandon Sanderson...)

Ten rok pod względem czytelniczym, to jeden z najlepszych w mojej historii! Bardzo się z tego powodu cieszę :D. W tym miesiącu udało mi się przeczytać 10 pozycji z czego zdecydowana większość bardzo mi się podobała. Do ulubieńców muszę zaliczyć trylogię Nory Sakavic (nie mogę przestać myśleć o stworzonym przez nią świecie!) oraz czwarta część serii "Rodzina Penderwicków" Jeanne Birdsall. Nie przeczytałam żadnej beznadziejnej, albo nieciekawej pozycji w tym miesiącu, co jest kolejnym sukcesem ;).



Nora Sakavic 
"The Foxhole Court" 8.5/10
"The Raven King" 9/10
"The King's Men" 9/10

Wiedziałam, że nadejdzie czas, w którym będę musiała sklecić jaką sensowną wypowiedź na temat tych (wspaniałych) książek - nie wiem czy dam radę podejść do tego racjonalnie, więc z góry proszę o wybaczenie. Ta seria... Zawładnęła moim życiem (przesadzam tylko trochę). Z początku nie było łatwo, nie mogłam wczuć się w akcję, i nie wiedziałam do końca na czym polegają różne wątki. Jednak kiedy już załapałam co nieco, po prostu nie mogłam przestać myśleć o tych książkach (nadal to robię). Pozycje te poruszają tyle tematów (od stworzonego przez autorkę sportu, przez relacje, ciężkie, traumatyczne wydarzanie, skończywszy na przemocy i kryminalnym światku - i wiele więcej), które są świetnie przedstawione, ale to postacie kradną nasze serca. Te moralnie szare, zranione, pełne osobowości, lojalne postacie, które z taką łatwością zakradają się w nasze najgłębsze rejony umysłu, że nie możemy nic na to poradzić. Szczerze nie wiem, dla kogo ta książka nie jest (prócz młodszych czytelników, gdyż momentami jest dość drastyczna i porusza naprawdę ciężkie tematy) - ja zainteresowałam się tą pozycją, gdyż słyszałam peany na jej temat, sam opis jednak jest średni. Jeśli lubicie dreszczyk emocji, trochę (momentami bardzo bezpośredniego) humoru i macie chwilę, aby ta trylogia zawładnęła Waszym życiem, to nie czekajcie dłużej! 

Seria ta dostępna jest jako ebook, na amazon.com (ja czytałam na komputerze i telefonie, gdyż nie mam czytnika Kindle) jedna część kosztuje 1,22$/1 euro więc naprawdę mało - ja trafiłam na promocję i pierwsza książka była darmowa, co do reszty już się nie mogłam powstrzymać :).



Jeanne Birdsall "The Penderwicks in Spring" 9/10
Czwarta część tego świetnego cyklu, jest to też dla mnie wyjątkiem w sięganiu po książki kierowane dla młodszych czytelników. Muszę przyznać, że ta pozycja szczerze mnie zadziwiła. Bardzo lubię ten cykl, jednak trzecia część okazała się trochę nudna, za to ta dziejąca się kilka lat po poprzedniej, okazała się naprawdę wciągająca. Dodatkowo poruszane w niej nowe tematy, zaskoczyły mnie swoją powagą, jedna z bohaterek, sióstr Penderwick, przechodzi przez bardzo trudny okres w swoim życiu, i sposób w jaki ukazała to autorka był niezwykle realny i poruszający. Jednak lekkie aspekty, które idealnie utrzymują równowagę, takie jak rodzina, życzliwi ludzie, psy, działają jak balsam na nasze zszargane nerwy.



Robert Galbraith
"Jedwabnik" 7.5/10
"Żniwa zła" 7.5/10
Przeczytałam te książki miesiąc temu, więc moje uczucia nie są już tak świeże. Kryminały J. K. Rowling są naprawdę świetną rozrywką - klimatyczne, wciągające i inteligentnie zbudowane. Momentami trochę drastyczne i mroczne, jednak ogólnie rzecz biorąc idealne na jesienno-zimowe wieczory. Bardzo interesującym aspektem jest relacja między dwiema postaciami: detektywem i jego pomocnicą - nie jest sztampowa, przez co również nas intryguje. Jednak nie mogę wybaczyć zakończenia trzeciego tomu, przynajmniej do momentu sięgnięcia po kolejny ;).




John Thavis "Tajemnice watykańskich proroctw. Jak Kościół bada zjawiska nadprzyrodzone" 6/10 

W tym miesiącu miałam również ochotę na książkę niefikcyjną i ta pozycja dobrze się sprawdziła. Bardzo ciekawy temat, autor uświadamia czytelnikom jak dużo pracy kryje się chociażby za czyjąś beatyfikacją, czy oficjalnym uznaniem przez Kościół jakiegoś miejsca. Spodobało mi się również obiektywne podejście do tematu - nie jest to książka religijna, jednak na taki temat. Autor prezentuje wypowiedzi naukowców, watykańskich urzędników, księży, czy świadków różnorodnych zjawisk. Zdarzyły się trochę nudnawe momenty, jednak ogólnie rzecz biorąc ciekawa pozycja.



Brandon Sanderson "Z mgły zrodzony" 6.5/10

Przyszedł czas na kolejnego Sandersona. Czytałam już "Drogę królów" - spotkanie nie było udane oraz "Stalowe serce", które już spodobało mi się bardziej. "Z mgły zrodzony" trochę mnie zawiódł, jednak nie ma tragedii. Po prostu, z jakiegoś powodu, którym chyba są bohaterowie, do których po prostu nie mogę się przekonać (przez to ich losy nie wzbudzają we mnie żadnych emocji) nie cieszyła, ani nie ekscytowała mnie ta lektura, i szczerze nie wzbudziła mojego pragnienia sięgnięcia po kolejną część. Rozumiem dlaczego ma ona tyle fanów - oryginalny system magiczny, ciekawa fabuła, eklektyczne postacie - po prostu to nie dla mnie. Nie powiem, że nie jest mi przykro, gdyż high fantasy to mój ulubiony gatunek, a Brandon Sanderson to bardzo płodny i doceniany pisarz, jednak no cóż zmusić się nie mogę (chociaż pewnie jeszcze kiedyś to zrobię, w końcu nadzieja umiera ostatnia).



Stephanie Perkins, różni "Podaruj mi miłość. 12 świątecznych opowiadań" 5/10
A propos nadziei i jej nie umierania, postanowiłam znowu spróbować moich sił w młodzieżowych romansach. Mimo niskiej oceny, która jest średnią ocen wszystkich opowiadań, nie żałuję. Trzy z zawartych w tej książce pozycji bardzo mi się spodobało. Zadziwiająco spodobało mi się opowiadanie Gayle Forman, z którą jak dotąd miałam tylko negatywne spotkanie, przyjemna była też historia Matta de la Pena, a twórczość Kiersten White najbardziej przypadła mi do gustu. Reszta raczej mnie zawiodła, bardzo sztampowe i nudne - proszę jednak pamiętać, że ja za takimi słodkimi romansami nie przepadam ;). 

Książka, którą przeczytała, i którą zrecenzowałam to:

niedziela, 27 listopada 2016

Bożena Fabiani "Stary Testament w malarstwie" recenzja

Wydawnictwo Naukowe PWN
Data wydania: 10.2016
Ilość stron: 288

"Stary Testament w malarstwie" to kolejne, już trzecie, udane spotkanie z Bożena Fabiani. Bardzo lubię sztukę, zwłaszcza styl malarstwa w renesansie, jest to według mnie niezwykle ciekawy i szeroki temat. Autorka jak zwykle prowadzi nas niezwykle przyjemną drogą poznawania inspiracji staro testamentalnych w sztuce, zachowując różnorodność dzieł oraz ubarwiając wszystko ciekawymi komentarzami. 

Opis (fragment):
Po czterech tomach Gawęd o sztuce oraz komplementarnym wobec nich tomie Gawędy o sztuce sakralnej Bożena Fabiani skupia się na tradycji starotestamentowej w sztuce europejskiej. Pokazuje trwałość tradycji, ciągłość wątków, które przewijają się przez malarstwo i rzeźbę do początku XX wieku, a czasem nawet sięgają współczesności. Opisuje wybrane tematy zaczerpnięte z Biblii, skupiając się nie tylko na objaśnieniu tego, co przedstawiają dzieła, lecz także na życiu tych, którzy je tworzyli.

Pisząc o sztuce, która wyrosła na glebie słowa pisanego, Bożena Fabiani stara się o równowagę słowa i obrazu. Każdy rozdział składa się z powtarzających się i przeplatających dwóch elementów – krótkiego streszczenia tekstu, który malarz miał za zadanie zilustrować (przy czym autorka obficie cytuje tekst biblijny), oraz z zestawu obrazów wraz z ich interpretacją, często wzbogaconą informacją o malarzu.


Od zawsze lubiłam sztukę, jej niesamowita estetyczność i ogrom pracy oraz talentu twórcy od dawien dawna już mnie interesował, jednak dopiero czytając książki Bożeny Fabiani malarstwo mnie zafascynowało. Jest to tak złożony temat: sam malarz, jego czasy, w tym kultura, obyczaje, miejsce tworzenia, wizja, talent, prądy danej epoki, a to tylko część! Bardzo podoba mi się wizja autorki - wybiera tylko kilka obrazów do danego tematu, omawia ich twórcę oraz je same, jednak nie w sposób szkolny - znacznie ciekawiej i nieprzytłaczająco, jej interpretacje i objaśnienia są proste do zrozumienia, w żadnym razie nie trzeba być ekspertem. Niezawodny, gawędziarski styl pisarki świetnie sprawdza się w łączeniu informacji oraz rozrywki.

Sięgając po książkę, od razu rzuca się w oczy poprawa edytowania. Część omawianych obrazów jest wpleciona w tekst główny, w formie czarno-białych przedruków, cześć jest dodana w kolorze na końcu. Rozdziały są jasno podzielone, nie ma żadnego problemu z odnalezieniem się w tekście. Bardzo ucieszyła mnie ta poprawa, gdyż podwyższa komfort czytania. Tak jak w przypadku poprzednich książek, autorka dzieli tekst na tematy (w tym przypadku księgi Starego Testamentu oraz wybrane epizody), przytacza tekst biblijny, dodaje do tego komentarz historyczny lub jakieś odniesienie kulturowe, a następnie przedstawia wybrane dzieła, czasami poprzedzone notką biograficzną na temat artysty. Uważam, że jest to świetne i klarowne rozwiązanie - łączące elementy z wielu dziedzin i poszerzające nasze horyzonty.

"Stary Testament w malarstwie" to świetna pozycja dla amatorów sztuki, tych bardziej obytych w temacie i tych mniej. Książka łącząc w sobie informacje biblijne, historyczne oraz (oczywiście) na temat sztuki, wspaniale prezentuje złożoność tego tematu. Przystępny język i przejrzysta edycja dodatkowo uprzyjemniają lekturę. Szczerze polecam :)!

Moja ocena: 8.5/10

Miłego czytania,
Patsy.

sobota, 19 listopada 2016

Księgarnie internetowe: matras, empik, świat książki, znak, bookdepository

Należę do rodzaju czytelników, którzy preferują czytanie własnych (nowych) książek - tak po prostu mam ;). Lubię biblioteki, i często z nich korzystam, ostatnio również polubiłam się z ebookami, jednak mimo wszystko największą przyjemność sprawia mi otwarcie własnej, nowej, estetycznie zadowalającej  książki i zagłębienie się w lekturę. Z racji tego, że nie jestem bogaczką, muszę sobie jakoś radzić i szukać dobrych okazji. Na szczęście poszukiwanie dobrych książkowych okazji to dla mnie przyjemność i takim sposobem 95% pozycji, które kupuję jest przynajmniej 30% tańsza od swojej pierwotnej ceny. Oczywiście najlepsze oferty są w Internecie - osobiście korzystam z pięciu księgarni internetowych, w zależności od dostępności oraz ceny danej pozycji. Oto one ;):

swiatksiazki.pl


1. Świat Książki (swiatksiazki.pl)
Mój zdecydowany faworyt. To właśnie z tej strony korzystam najczęściej - ma zazwyczaj najlepsze ceny oraz wygodną, szybką i darmową formę dostawy do salonów. Zapowiedzi z reguły są -30%, a popularne tytuły można dostać jeszcze taniej. Strona jest prosta i przejrzysta w użyciu. Korzystam z niej już od kilku lat i tylko raz zdarzyło mi się kontaktować z "pomocą" w sprawie dostawy - problem został bardzo szybko i sprawnie rozwiązany. Dodatkowo, jeśli posiadamy kartę klienta, to mamy dodatkowe -20% na nieprzecenione produkty (bez czerwonego znaku promocji).

Ocena: 5/5
znak.com.pl
2. Znak (znak.com.pl)
Z tej strony korzystam dość sporadycznie. Na Znaku mają świetne (duże) przeceny - nie zawsze jednak znajduję coś, co mnie zainteresuje, dlatego polecam zapisanie się do ich newslettera, który informuje o aktualnych promocjach. Na tej stronie z reguły kupuję książki niekoniecznie wyczekiwane, tylko raczej po prostu interesujące - głównie historyczne, czy popularnonaukowe. Dostawa czasem jest darmowa, a jeśli nie jest to i tak jej koszty nie są wygórowane. W razie chęci zmiany zamówienia, czy zapytania, miałam dwa różne doświadczenia - raz musiałam czekać do poniedziałku w sprawie niedziałającego kodu promocyjnego na weekend. Przesyłka jest szybka, wygodny jest również fakt, że na opłacenie zamówienia mamy dwa tygodnie.

Ocena: 4.5/5

wikipedia.org
3. Empik (empik.com)
Wiem, że dużo osób miało przykre doświadczenia z tym sklepem, jednak mnie jak dotąd one omijały. Nie jestem jednak ogromną fanką empiku - ich ceny nie są konkurencyjne, zwłaszcza w porównaniu do Świata Książki, jednak czasem tylko tam dostępne są interesujące mnie tytuły. Empik przydaje się również w przypadku zamówień książek obcojęzycznych, zwłaszcza jeśli zależy nam na czasie. Nie mam również zastrzeżeń co do obsługi klientaPrzesyłka do salonów jest darmowa. 

Ocena: 3,5/10

matras.pl


4. Matras (matras.com)
Moje relacje z Matrasem są zdecydowanie skomplikowane. Sklep ten ma dość dobre ceny (lepsze od Empiku, gorsze od Świata Książki), jednak dość spora ilość tytułów w ich ofercie jest "niedostępna".  W przeszłości zdarzyło mi się kupić ciekawe książki, po bardzo dobrej cenie, jednak dawno już nie widziałam interesującej i konkurencyjnej oferty. Przesyłka do salonów jest darmowa, jednak wymagana jest przedpłata. Po zalogowaniu i zrecenzowaniu książki, otrzymujemy również kod na -5%. Jednak powodem, dla którego już nie korzystam z tego sklepu jest beznadziejne doświadczenie z ich biurem obsługi. Nie chcę się tu rozpisywać, w skrócie: zamówiłam i opłaciłam książkę jako zapowiedź, jednak musiałam czekać na nią tydzień, mimo iż była już dostępna w księgarniach stacjonarnych, a w odpowiedzi dostałam informację, że to wydawca opóźnia termin wydania pozycji. Not cool.

Ocena: 2/5



5. Book Depository (bookdepository.com)
Jeśli chodzi o zagraniczne książki, to zdecydowanie jest to najwygodniejsza strona. Darmowa dostawa (!) i mnogość tytułów to największe atuty tego serwisu. Ceny niestety są większe od polskich, jednak zazwyczaj wynika to po prostu z cen wydawców, a nie strony. Polecam również kupować książki przed ich wydaniem - są wtedy tańsze, oraz kiedy trafimy na dobrą promocję, gdyż zazwyczaj nie trwają one długo. Małym minusem dostawy jest to, że nie możemy jej śledzić i czasem trwa nawet miesiąc. Kontakt z obsługą klienta jest bezproblemowy i bardzo uprzejmy, jednak trzeba znać w tym celu język angielski. 

Ocena: 4/5

*****

Wiem, że jest dość sporo stron oferujących dobre książkowe okazje, jednak jak na razie jestem zadowolona ze swojego repertuaru ;). Mam nadzieję, że post okazał się przydatny!

Miłego czytania,
Patsy.


Nie jestem powiązana z żadną ze wspomnianych tu stron.

niedziela, 13 listopada 2016

Unhaul książkowy #1 (30+ książek)

Już kilkakrotnie wspominałam o tym, że regularnie pozbywam się książek (link do posta na ten temat). Moja idealna biblioteczka, to biblioteczka z ulubionymi tytułami, które chcę przeczytać ponownie oraz z kilkoma, które czekają na swoją kolej. Z resztą, w końcu w jakimś momencie się żegnam. Nie jest to dla mnie zbyt trudne, gdyż nie przymuszam się do niczego - jeśli nie jestem pewna, książka czeka, zadanie to ułatwia również świadomość, że dana lektura zostanie przeczytana ponownie - czy to w bibliotece, czy też poprzez przekazanie jej komuś. Po dość długiej fali "stosików" postanowiłam zacząć również dzielić się także stosikami, które opuszczają mój regał - tak dla równowagi ;).


1. Charles Dickens "Opowieść wigilijna"
Kilka razy już czytana, jednak na razie nie planuję ponownej lektury - w razie czego jest biblioteka.

2. Kate Andrews "Trzynastolatki"
Sentymentalny relikt, którego czas już nadszedł ;).

3. Amy Engel "Misja Ivy"
Bardzo przyjemna lektura, jednak nie planuję ponownej lektury.

4. C. J. Daugherty i Carina Rozenfeld "Tajemny ogień"
Książka mi się nie podobała.

5. Lauren Oliver "7 razy dziś"
Czytałam ją kilka lat temu - nie była zła, jednak nie planuję ponownej lektury.

6. Carrie Karasyov i Jill Kargman "Szkoła dla snobów"
Również czytana kilka lat temu, w miarę mi się podobała, jednak nie będę jej czytać ponownie.

7. Michel Ende "Momo"
Nie podobała mi się.

8. "Golden Retriever"
Jedna książka na półce o tej rasie w zupełności mi wystarczy ;).

9. "Język polski: vademecum"
Przez pewien czas rozważałam możliwość ponownego pisania matury, jednak taka potrzeba nie zaszła ;).


10. Słownik polsko-angielski, angielsko-polski
No cóż, internetowe słowniki zdecydowanie w tym przypadku wygrywają.

11. F, Scott Fitzgerald "Wielki Gatsby"
Nie była to dla mnie przyjemna lektura.

12. Trudi Canavan "Szepty dzieci mgły"
Do jej książek możliwe, że jeszcze wrócę, jednak ten zbiór opowiadań był dla mnie raczej nijaki.

13. Emery Lord "Początek mnie i ciebie"
Książka nie była zła, jednak zdecydowanie nie widzę sensu sięgać po nią ponownie.

14. Lucy Dillon "Spacer po szczęście"
Była to przyjemna lektura, jednak szału nie zrobiła - takich "przyjemnych" lektur jest wiele, a wolałabym spróbować czegoś nowego :).

15. i 16.  "Psy i koty 1", "Psy i koty 2"
Od kiedy kilka lat temu nabyłam te książki przeglądałam je może ze dwa razy, więc nie widzę sensu trzymać ich na półce.

17. "Przewodnik: pies"
Mój pies już jest wyszkolony, a przewodnik sam w sobie nie jest bardzo przystępny - w razie czego jest Internet :).


18. Frances Hodgson Burnett "Tajemniczy ogród"
Książka ta niestety specjalnie mi się nie spodobała, więc raczej nie sięgnę po nią ponownie - w razie czego są biblioteki.

19. Carolyn Jess Cooke "Zawsze przy mnie stój"
Czytałam tę książkę parę lat temu i bardzo mi się podobała, jednak miała dość drastyczne i smutne momenty i szczerze nie mam ochoty ponownie przez to przechodzić.

20. Tahereh Mafi "Dotyk Julii"
Niestety ta trylogia nie przypadła mi do gustu - na półce miałam tylko pierwszą część (wg mnie też najlepszą), po którą nie mam zamiaru sięgać ponownie.

21. 22. 23. Suzanne Collins "Trylogia: Igrzyska Śmierci"
Książki te mi się podobały i dość długo opierałam się chęci pozbycia się ich, jednak w końcu doszłam do wniosku, że ich ponownie nie przeczytam. Nie lubię dystopii, książek młodzieżowych, anie trójkątów miłosnych, więc podziękuję.


24. 25. 26. Gail Carriger "Bezduszna", "Bezzmienna", "Bezgrzeszna"
Przede mną jeszcze ostatni, piąty tom tej serii, po który zamierzam sięgnąć. Są to przyjemne lektury, lekkie i rozrywkowe, jednak nie zamierzam ponownie po nie sięgać.

27. Anna Moczulska "Bajki, które zdarzyły się naprawdę"
Przyjemna i ciekawa książka o tematyce historycznej, jednak szału nie zrobiła - jak dla mnie jednorazowa lektura.

28. Tony Diterlizzi "Czarla. Poszukiwacze"
Interesująca lektura, śliczne wydanie, jednak książki dla dzieci, czy młodzieży nie są moimi ulubionymi, nie żałuję czytania jej, jednak nie będę kontynuować tej przygody.

29. Anthony Doerr "Światło, którego nie widać"
Świetna książka głównie umiejscowiona w czasach II wojny światowej, jednak przebrnięcie przez nią nie było łatwo - dość trudno się ją czytała i miała wiele przytłaczających momentów. Nadal ją polecam, jednak nie chcę przechodzić kolejny raz przez jej lekturę ;).

30. Tracy Rees "Tajemnice Amy Snow"
Bardzo przyjemna i rozrywkowa lektura, jednak jest tyle książek do przeczytania, że wolałabym przeczytać coś nowego, niż sięgnąć po nią ponownie .

31. Rae Carson "Dziewczyna ognia i cierni"
Lektura była całkiem niezła, jednak szału nie zrobiła, nie wzbudziła również mojej ciekawości względem kolejnych tomów.


32. 33. Licia Troisi "Kroniki Świata Wynurzonego" tom 1 i tom 2
Ta trylogia nie przypadła mi do gustu, przebrnięcie przez nią wymagało ode mnie wiele samozaparcia i szczerze czuję ulgę pozbywając się jej z mojej półki, gdzie ostała się jednak trylogia "Wojny Świata Wynurzonego", której prawdopodobieństwo ponownego przeczytania nadal rozważam.

34. John Thavis "Tajemnice watykańskich proroctw. Jak Kościół bada zjawiska nadprzyrodzone"
Książkę tę dopiero co kupiłam w zeszłym miesiącu, więc nawet nie doczekała się jeszcze miejsca w stosiku z nowymi nabytkami. Jednak już kupując ją wiedziałam, że raczej będzie tylko chwilę na mojej półce - dość interesujący temat, lektura niezła, jednak nie jest materiałem na ponowną lekturę.

*****

Zdaję sobie sprawę, że mam dość radykalne podejście do mojej biblioteczki, jednak tak mi się po prostu podoba, każdy z nas ma inne książkowe preferencje i nie ma w tym nic złego ;).

Miłego czytania,
Patsy.

niedziela, 6 listopada 2016

Przeczytane, a niezrecenzowane: październik 2016 (Robert Galbraith, Brian Staveley, Yeonmi Park, "Akademia Dobra i Zła"...)

Październik był udanym miesiącem czytelniczym :). Przeczytałam wiele dobrych książek, kilka, które były na mojej liście od miesięcy/lat, okazał się również różnorodny pod względem gatunków: autobiografia, fantasy, kryminał, książki młodzieżowe, baśnie, więc na pewno było ciekawie i trochę inaczej ;). Najlepszą lekturą miesiąca okazały się "Miecze cesarza" Briana Staveley'a, na drugim miejscu plasuję "Wołanie kukułki" Roberta Galbraitha (J. K. Rowling). Małe rozczarowanie w postaci "Trzynastu powodów" Jaya Asher'a oraz "Akademii Dobra i Zła" Somana Chainani'ego nie zdołały przyćmić ogólnie bardzo dobrego miesiąca.



Brian Staveley "Miecze cesarza" 9/10
Czyli książki, która już znalazła swoje miejsce w rankingu moich ulubionych książek fantasy (link), mimo iż przeczytałam ją stosunkowo niedawno. Lektura ta całkowicie podbiła moje serce. Brian Staveley po prostu bawił się moimi emocjami, rozkochał w swoich bohaterach oraz stworzył świetne realia oraz fabułę. Co absolutnie mnie podbiło, to fakt, że książka ta nie rozwija się bardzo szybko - każdy rozdział nie kończy się jakimś zaskakującym zwrotem akcji, co daje bohaterom prawdziwą okazję błyszczeć oraz dobrze się rozwinąć. Oczywiście w pozycji tej jest wiele zaskakujących momentów, jednak zdaję sobie sprawę, że taki sposób prowadzenia akcji nie każdemu przypadnie do gustu. Jak dla mnie totalny hicior, kiedy już pozbieram się emocjonalnie, to sięgnę po kontynuację.



Robert Galbraith "Wołanie kukułki" 8/10
Kryminały to dla mnie gatunek, po który sięgam dość rzadko, jednak który bardzo lubię - po prostu potrzebuję odpowiedniej oprawy emocjonalnej, czy klimatycznej ;). Ta książka zupełnie mnie zaskoczyła! Autora oczywiście nikomu nie trzeba przedstawiać - Robert Galbraith, to pseudonim J. K. Rowling, i mimo iż "Harry'ego Potter'a" lubię i nie mogę mu odmówić świetnego klimatu, to nie spodziewałam się, że ta książka tak bardzo mi się spodoba. Bardzo trudno było mi się od niej oderwać (trzy jak dotąd wydane książki, przeczytałam w niecały tydzień...) i z niecierpliwością wyczekiwałam rozwiązania. Jeśli ktoś ma ochotę na wciągający i klimatyczny kryminał, z ciekawymi postaciami, to szczerze polecam :D.

Licia Troisi "Talizman mocy" 5/10
Książkę tę zaczęłam czytać, nie żartuję, rok temu we wrześniu. Po jakimś czasie się poddałam i czekałam na inspirację, która pojawiła się dopiero w październiku. Lektura szła mi jak po grudzie z dwóch powodów: z książkami tej autorki mam mieszane przygody - ostatnie pozycje, które przeczytałam niezbyt przypadły mi do gustu, po drugie: zaczęłam czytać tę książkę w języku, którego nie umiem na tyle dobrze, żeby z łatwością przez nią przebrnąć (dokończyłam czytać ją po polsku). Przez te dwa czynniki dość trudno mi ocenić tę pozycję, jednak zdecydowanie ulżyło mi, że już nie muszę się nią martwić. "Talizman mocy" to ostatnia część trylogii, nie była zła, jednak szczerze powiedziawszy styl autorki jak i tworzona przez nią fabuła zdecydowanie mi się przejadły i nie mam ochoty sięgać po jej kolejne książki.

Soman Chainani "Akademia Dobra i Zła" 5/10
Po lektury dla dzieci i młodzieżowe sięgam z dużą ostrożnością, gdyż za tym gatunkiem po prostu nie przepadam - bardzo często mnie irytuje i rozczarowuje. Niestety tak było i w tym przypadku. Autor miał naprawdę ciekawą koncepcję i stworzył świetny klimat książki, jednak mnie trudno zadowolić. Bardzo, bardzo irytujące postacie, nieangażująca fabuła i rozwleczona akcja, to dla mnie za dużo do wybaczenia. Książka nie była tragiczna, może gdybym była młodsza bardziej bym ją polubiła, jednak niestety lektura ta nie była dużą przyjemnością.

Jay Asher "Trzynaście powodów" 5,5/10
Tę książkę chciałam przeczytać już od dłuższego czasu, ze względu na trudne tematy jakie porusza (samobójstwo, depresja, dorastanie etc.), gdyż byłam ciekawa ich ukazania. Niestety się rozczarowałam, książka była nudnawa, bohaterka, która zostawiła po sobie nagrania, była bardzo irytująca, przez co zainteresowanie nią głównego bohatera niezrozumiałe. Nie spodobało mi się również ukazanie depresji - rozumiem, że każdy radzi sobie z nią inaczej, jednak jakikolwiek brak komentarza narracji wydał mi się absurdalny, gdyż zostawia to otwartą furtkę dla każdej osoby zmagającej się z problemami natury psychologicznej. Nie była jednak zła, szczerze wierzę, że książek poruszających takie trudne tematy, które w jakimś stopniu dotyczą każdego z nas, powinno być więcej, aby ułatwiać rozmowę na ten temat. 

"Baśnie z tysiąca i jednej nocy" 6/10
Książka ta spędziła na mojej półce przynajmniej 12 lat, naprawdę. Po prostu od kiedy ją dostałam, wrosła w moją półkę, jako stały jej element, niekoniecznie jako coś do przeczytania ;). Jednak w końcu postanowiła temu zaradzić i lektura okazała się całkiem przyjemna. Lubię czytać baśnie, i jak dotąd większość z nich była z europejskiego podwórka, więc ta lektura okazała się miłą odskocznią. Miałam z nią te same problemy jak i z bardziej znanymi nam dziełami (szczególnie braci Grimm) - wątpliwa moralność, stereotypy, brutalność - to wszystko znajdziemy i tu, tylko w otoczeniu klimatów z Bliskiego Wschodu. Jednak mimo wszystko, lektura była ciekawa, zwłaszcza ze względu na elementy innej kultury.

Yeonmi Park "Przeżyć. Droga dziewczyny z Korei Północnej do wolności" 8,5/10
Dużo słyszałam o tej książce, i mimo iż autobiografie z reguły mnie nie interesują, to będąc w bibliotece postanowiłam się skusić, z czego bardzo się cieszę. O Korei Północnej z pewnością każdy z nas słyszał, zwłaszcza o jej reżimie i niewyobrażalnej (nie)świadomości tamtejszego społeczeństwa. Yeonmi Park jako nastolatka uciekła do Chin, gdzie jej cierpienia się nie skończyły, żeby w końcu osiąść wraz z siostrą i matką w Korei Południowej. Obecnie działa jako mówczyni i dzieli się swoją historią. Yeonmi Park urodziła się w 1993 roku. Książka ta była bardzo poruszająca, ze względy na niewyobrażalne warunki życia w Korei Północnej jak i usianą bólem historię autorki, która jednak w przeciwieństwie do wielu jej podobnych skończyła się happy-endem. Szczerze uważam, że każdy powinien sięgnąć po tę książkę, lub jej podobną.

Tony DiTerlizzi "Czarla. Poszukiwacze" 6/10
Tak jak już wielokrotnie wspomniałam, po książki dla dzieci/młodzieży sięgam z dużą ostrożnością. O tej pozycji słyszałam wiele dobrego, a dodatkowo trzeba przyznać, że jest bardzo ładnie wydana (twarda oprawa, ilustracje, dobra jakość), więc cieszy oko. Historia w niej zawarta jest bardzo oryginalna, ciekawa i niesztampowa, z pewnością warta poznania dla młodszych czytelników. Mimo iż nie podbiła mojego serca, to z łatwością mogę przyznać, iż była całkiem przyjemna, zwłaszcza jak na reprezentanta tego gatunku. Nie będę kontynuować tej serii (z tego co się orientuję jest to trylogia), jednak jeśli ktoś lubi oryginalne historie, całkiem nowe stworzenia i pobudzające wyobraźnię ilustrację, to szczerze polecam.



A oto pozycje, które w tym miesiącu przeczytałam i zrecenzowałam:

Miłego czytania,
Patsy.

niedziela, 30 października 2016

Richelle Mead "Rubinowy krąg" ("The Ruby Cycle") recenzja

Przekład: Monika Gajdzińska
Data wydania: 10.2016
Ilość stron: 336

Wampiryczne i paranormalne romanse przyjmuję tylko od Richelle Mead. Już dobrych kilka lat temu wyrosłam ze zmierzchowego kręgu zainteresowań i tylko dla jednego autora robię wyjątek, gdyż świat Akademii Wampirów zauroczył mnie swoimi świetnymi postaciami oraz intrygującą i nieprzewidywalną akcją. "Rubinowy krąg" to ostatnia, szósta część cyklu "Kroniki krwi", czyli niejako kontynuacji Akademii Wampirów. Mimo iż mój entuzjazm jakiś czas temu już przygasł, to powrót do serii okazał się bardzo przyjemnym i rozrywkowym wydarzeniem.

Opis:
Gdy miłość łącząca Sydney i Adriana przestała być tajemnicą, ich życie nie stało się ani trochę łatwiejsze. Choć na królewskim dworze morojów znaleźli schronienie przed gniewem alchemików, muszą się mierzyć również z niechęcią miejscowych tradycjonalistów, dla których związek człowieka i wampira jest nie do pomyślenia. Jednak układanie wspólnego życia to ostatnia rzecz, na jakiej się mogą skupić. Jill została porwana. By ją ocalić, Sydney porzuca bezpieczną kryjówkę i rusza tropem dawnego śmiertelnego wroga. Tymczasem Adrian usiłuje rozwikłać tajemnicę, która prawdopodobnie zawiera klucz do zagadki magii ducha. Jej rozwiązanie może wstrząsnąć całym światem morojów.

Richelle Mead podtrzymuje dobry poziom, mimo iż nie jest reprezentantką najwyższej literatury ( nie ten gatunek ;). Jej styl jest przystępny, zrozumiały, a książki czyta się szybko i nie wymagają od nas ogromnych pokładów skupienia. Obecnie, po przeczytaniu wielu pozycji fantasy, czy literatury pięknej, muszę przyznać, że język użyty w tych lekturach szału nie robi, tak jak powiedziałam jest on dobry pod względem łatwości i szybkości czytania, jednak poziom nie jest za wysoki i nie chcę, żeby ktoś z takimi oczekiwaniami zrezygnował z sięgnięcia po tę serię. Momentami żarty, czy opisy przypominały mi styl Ricka Riordana, co osobiście nie za bardzo mi odpowiada, jednak świetnie odzwierciedla to co próbuję przekazać ;).

Bohaterowie to zdecydowanie główny powód, dla którego sięgam po tę książki. Autorka z ogromną łatwością i niepostrzeżenie, sprawia że zostajemy pochłonięci przez akcję i zagłębiamy się w losy postaci. Bohaterowie nie są płascy, momentami nieprzewidywalni, zmagają się na różne sposoby ze swoimi demonami, jednocześnie pozostając różnorodni. Zaczynając serię "Kroniki krwi" miałam trochę wątpliwości względem postaci, gdyż Rose i Dymitr podbili moje serce, jednak jak się okazało autorka szybko mnie do nich przekonała i nie miałam żadnego problemu z polubieniem głównych bohaterów tej serii.

Bardzo ucieszyła mnie informacja, którą autorka umieściła w podziękowaniach, mianowicie, iż planuje jeszcze kiedyś publikacje ze świata Akademii Wampirów. Wiem, że mimo jakichkolwiek obiekcji jakie mogę mieć na 100% sięgnę po kolejne książki, jeśli tylko będą w nich moje ukochane postacie. Gdyż to właśnie one tworzą dla mnie atmosferę świetnej serii, to dla nich patrzę w drugą stronę za każdym razem gdy wspominane są sprawy paranormalne, których szczerze powiedziawszy nie ma aż tak dużo - mało bohaterów ma jakieś niesamowite zdolności, co dla mnie działa na plus.

"Rubinowy krąg" to bardzo przyjemny powrót do świetnego świata "Akademii Wampirów". Mimo gatunkowych niedociągnięć, postacie wszystko nam rekompensują i sprawiają, że lektura jest szybka i bardzo rozrywkowa. Jeśli tak jak ja nie lubicie wampirycznych klimatów, a macie ochotę na coś łatwego i angażującego to serdecznie polecam :D.

Moja ocena: 7/10

Miłego czytania,
Patsy.

niedziela, 23 października 2016

Ulubione książki: fantasy #1


Czas na nowy post z serii ulubionych. Dzisiaj bardzo ciężki temat ulubionych książek fantasy - ciężki, gdyż jest to mój ulubiony gatunek literacki. Sięgam po niego najczęściej, a do moich absolutnych faworytów należy high fantasy (akcja rozgrywa się w innym świecie) i to spośród niego postanowiłam wybrać dzisiejszych Wspaniałych. Zadanie to nie było łatwe i z pewnością w przyszłości będę zmuszona ponownie napisać taki post, no ale cóż, nikt nie mówił, że bycie czytelnikiem jest łatwe!

Uprzedzam tylko, że tak jak zwykle kolejność jest przypadkowa - wszystkie z wymienionych książek, należą do moich absolutnych ulubieńców :).



1. Brian Staveley "Miecze cesarza"
W moim rankingu zdecydowana świeżynka, którą przeczytałam trochę ponad tydzień temu. Lektura ta jednak całkowicie podbiła moje serce. Brian Staveley po prostu bawił się moimi emocjami, rozkochał w swoich bohaterach oraz stworzył świetne realia oraz fabułę. Co absolutnie mnie podbiło, to fakt, że książka ta nie rozwija się bardzo szybko - każdy rozdział nie kończy się jakimś zaskakującym zwrotem akcji, co daje bohaterom prawdziwą okazję błyszczeć oraz dobrze się rozwinąć. Oczywiście w pozycji tej jest wiele zaskakujących momentów, jednak zdaję sobie sprawę, że taki sposób prowadzenia akcji nie każdemu przypadnie do gustu. Jak dla mnie totalny hicior, kiedy już pozbieram się emocjonalnie, to sięgnę po kontynuację.



2. Patrick Rothfuss "Imię wiatru"
O tej książce/trylogii (ostatnia część jeszcze nie wyszła) już wielokrotnie głosiłam peany, całkowicie oczywiście zasłużone. Patrick Rothfuss w swojej finezji twórczość wszedł na prawdziwie tolkienowski poziom - naprawdę. Czytam dużo książek tego gatunku i jest to pozycja zasługująca na miano dzieła literackiego. Począwszy od skomplikowanych bohaterów, przez świat, po frapującą fabułę, ta pozycja to po prostu majstersztyk gatunku.

Post: 9 powodów, aby przeczytać "Kroniki królobójcy" 


3. Leigh Bardugo"Sześć wron"
Naprawdę bardzo cieszy mnie widok tej książki w pięknym wydaniu, na polskich półkach :3! Leigh Bardugo jest znana ze swojej trylogii "Griszy", która niezbyt przypadła mi do gusta (trzecia część jeszcze przede mną), za to ta pozycja podbiła moje serce. Na największą pochwałę zasługują wspaniałe postacie - różnorodne, złożone, realistyczne, które bez problemu znajdują drogę do czytelniczych serc. Szczerze polecam tę książkę zwłaszcza dla tych, którzy nie są przekonani do fantasy i jej złożoności - z dzisiejszej listy, jest to zdecydowanie najbardziej przystępna książka dla początkujących :).



4. Scott Lynch "Kłamstwa Locke'a Lamory"
Kolejne wybitne dzieło! Scott Lynch zdecydowanie nie boi się złożonej fabuły, czy skomplikowanego uniwersum. Nowe języki, kultury, złożona akcja oraz postacie, a to wszystko w otoczeniu świetnego poczucia humoru. Muszę jednak przyznać, że przebrnięcie przez książki autora (przeczytałam również drugą część) zajmuje mi dość dużo czasu, co jest dziwne, gdyż naprawdę lubię je czytać. Fakt, że są obszerne i pełne niewyjaśnionych wątków raczej nie pomaga ;). Jednak naprawdę warto, gdyż przygody Locke'a i jego towarzyszy nigdy się nie nudzą!


5. Robin Hobb "Uczeń skrytobójcy"
Jak na razie jest to jedyna książka autorki, którą miałam przyjemność czytać, kolejne dwie czekają już na półce, jednak tak jak w przypadku dzieł Scotta Lynch'a nie tak łatwo przez nie przebrnąć. Oczywiście poniesiony wysiłek jest całkowicie wart samego doświadczenia. Robin Hobb stworzyła prawdziwie fantastyczny świat, a główna postać - Bastard, mimo swojej specyfiki, jest niezwykle absorbująca. Atmosfera książki jest również świetna - trochę mroczna oraz magiczna, co daje naprawdę oczarowujące połączenie.


6. J.R.R Tolkien "Władca pierścieni"
Nie sposób nie wspomnieć w liście o ulubionych książkach fantasy o Tolkienie. Chyba nie muszę tu nikogo przekonywać, czy za bardzo się rozwlekać - dzieła tego nie trzeba nikomu przedstawiać. Twórczość Tolkiena jest również w ogromnej mierze odpowiedzialna za moją ogromną miłość do tego gatunku, gdyż to właśnie od oglądania ekranizacji jego książek moja przygoda z fantasy się zaczęła :). Kto nie czytał, temu radzę jak najszybciej nadrobić tę tragiczną omyłkę.  

*****

To na tyle! Jest jeszcze sporo książek, które chciałabym zamieścić na tej liście jak np. "Dziecko Odyna", "Kroniki lunarne", czy cykl "Siedem królestw", jednak musiałam być brutalna i jak na razie powiedzieć im nie ;). Jeśli ktoś dopiero zaczyna swoją przygodę z fantasy, to radzę zacząć od jednej z pierwszych trzech wymienionych pozycji, gdyż bez problemu można się w nich zatracić ;D.

Miłego czytania,
Patsy.

niedziela, 16 października 2016

Siri Pettersen "Zgnilizna" ("Ravneringene. Rata") recenzja

Przekład: Anna Krochmal, Robert Kędzierski
Data wydania: 08.2016
Ilość stron: 528

"Dziecko Odyna" to jedna z najlepszych książek fantasy, którą miałam przyjemność czytać. Oczywistością stało się więc sięgnięcie po wyczekiwaną kontynuację. "Zgnilizna" musiała się zmierzyć z bardzo wysokimi oczekiwaniami i ogółem rzecz biorąc im podołała. 

Opis:
Wyobraź sobie, że zostałeś wygnany do nieznanego świata. Bez tożsamości. Bez rodziny. Bez pieniędzy. I powoli zaczynasz sobie uświadamiać, kim tak naprawdę jesteś.
Hirka utknęła w umierającym świecie, rozdarta pomiędzy łowcami ludzi, martwo urodzonymi oraz tęsknotą za swoim przyjacielem Rimem. W wielkomiejskiej rzeczywistości jest łatwym łupem, ale walka o przetrwanie blednie w obliczu tego, co ma nastąpić, gdy Hirka zdaje sobie sprawę, kim jest.
Zgnilizna to kontynuacja wychwalanego przez krytyków i czytelników Dziecka Odyna, powieść, której stronice zapełniają zachłanność, lęk przed śmiercią i zemsta.

Największą zaletą książek Siri Pettersen jest ich oryginalność, o którą w dzisiejszych czasach nie jest tak łatwo. Autorka stworzyła własne realia: światy, istoty, języki, wplatając to wszystko w znane nam uniwersum. W tej części świat przedstawiony jest poszerzony o kolejne warstwy, w sposób, który nie sposób przewidzieć. Muszę przyznać, że zabiegi autorki okazały się na tyle intrygujące, że zapragnęłam ponownie sięgnąć po tom pierwszy, aby na nowo docenić wyobraźnię Siri Pettersen. Postacie również podtrzymują swój poziom, nie zawsze podejmują decyzje, z którymi łatwo się zgodzić, ale to sprawia, że są bardziej realistyczne i nieprzewidywalne, co nadaje książce kolorów.

Książka ta mimo iż jest środkowym tomem, nie cierpi na wszystkie bolączki z tym związane. Otrzymujemy odpowiedzi na pytania z "Dziecka Odyna", akcja nabiera kolejnych wymiarów, pojawiają się zaskakujące rozwiązania, a rozwoju akcji nie jesteśmy w stanie przewidzieć. "Zgnilizna" nie jest żadnym zapychaczem serii, chociaż przygotowując nas na finał, nie dostarcza nam tyle emocji co tom pierwszy. Siri Pettersen dobrze wyważyła ten cykl, a przynajmniej względem ostatniej części mam taką nadzieję ;).

Książka ta, tak jak tom pierwszy ma bardzo dobre zakończenie. Autorka nie zostawia nas z setką otwartych wątków (wybaczcie hiperbolę) - otrzymujemy naglące odpowiedzi, jednocześnie jednak podtrzymywane jest nasze zainteresowanie dalszymi losami bohaterów. Bardzo lubię tego typu zakończenia książek, zwłaszcza w seriach, gdyż odczuwam je jako okazywanie szacunku czytelnikowi, a nie chęć zszargania naszych biednych nerwów.

Niestety nie na każdym polu książka ta spełniła moje oczekiwania. Trudno uznać elementy te za jednoznaczne wady, gdyż są to raczej indywidualne czytelnicze problemy ;). Po pierwsze: przez to, że "Zgnilizna" ma podzieloną akcję na dwa światy i tylko jeden z nich jest stricte fantastyczny, nie zaspokoiła ona moich gatunków potrzeb. Po drugie: Rime - w "Dziecku Odyna" najlepsza postać, w tej części zawiodła mnie. Jego decyzje, zachowanie - można je było zrozumieć, jednak nie pasowały mi do postaci, albo po prostu mnie irytowały. Po trzecie: "Zgnilizna" pod względem akcji momentami trochę nudzi - jest oczywistym przygotowaniem do finału i mimo iż nie potrzebuję ciągłej ekscytacji, trudniej mi było podtrzymać zainteresowanie. Wszystkie te elementy niektórym podpasują innym nie, wszystko zależy od gustów :).

"Krucze pierścienie" to świetna seria dla fanów nordyckich klimatów, intrygujących bohaterów oraz nieprzewidywalnych decyzji. "Zgnilizna" podtrzymuje bardzo wysoki poziom tomu pierwszego, mimo kilku małych cierni. Z pewnością sięgnę po "Evnę", gdyż po prostu nie sposób tego nie zrobić!

Moja ocena: 7/10

Miłego czytania,
Patsy.