niedziela, 30 października 2016

Richelle Mead "Rubinowy krąg" ("The Ruby Cycle") recenzja

Przekład: Monika Gajdzińska
Data wydania: 10.2016
Ilość stron: 336

Wampiryczne i paranormalne romanse przyjmuję tylko od Richelle Mead. Już dobrych kilka lat temu wyrosłam ze zmierzchowego kręgu zainteresowań i tylko dla jednego autora robię wyjątek, gdyż świat Akademii Wampirów zauroczył mnie swoimi świetnymi postaciami oraz intrygującą i nieprzewidywalną akcją. "Rubinowy krąg" to ostatnia, szósta część cyklu "Kroniki krwi", czyli niejako kontynuacji Akademii Wampirów. Mimo iż mój entuzjazm jakiś czas temu już przygasł, to powrót do serii okazał się bardzo przyjemnym i rozrywkowym wydarzeniem.

Opis:
Gdy miłość łącząca Sydney i Adriana przestała być tajemnicą, ich życie nie stało się ani trochę łatwiejsze. Choć na królewskim dworze morojów znaleźli schronienie przed gniewem alchemików, muszą się mierzyć również z niechęcią miejscowych tradycjonalistów, dla których związek człowieka i wampira jest nie do pomyślenia. Jednak układanie wspólnego życia to ostatnia rzecz, na jakiej się mogą skupić. Jill została porwana. By ją ocalić, Sydney porzuca bezpieczną kryjówkę i rusza tropem dawnego śmiertelnego wroga. Tymczasem Adrian usiłuje rozwikłać tajemnicę, która prawdopodobnie zawiera klucz do zagadki magii ducha. Jej rozwiązanie może wstrząsnąć całym światem morojów.

Richelle Mead podtrzymuje dobry poziom, mimo iż nie jest reprezentantką najwyższej literatury ( nie ten gatunek ;). Jej styl jest przystępny, zrozumiały, a książki czyta się szybko i nie wymagają od nas ogromnych pokładów skupienia. Obecnie, po przeczytaniu wielu pozycji fantasy, czy literatury pięknej, muszę przyznać, że język użyty w tych lekturach szału nie robi, tak jak powiedziałam jest on dobry pod względem łatwości i szybkości czytania, jednak poziom nie jest za wysoki i nie chcę, żeby ktoś z takimi oczekiwaniami zrezygnował z sięgnięcia po tę serię. Momentami żarty, czy opisy przypominały mi styl Ricka Riordana, co osobiście nie za bardzo mi odpowiada, jednak świetnie odzwierciedla to co próbuję przekazać ;).

Bohaterowie to zdecydowanie główny powód, dla którego sięgam po tę książki. Autorka z ogromną łatwością i niepostrzeżenie, sprawia że zostajemy pochłonięci przez akcję i zagłębiamy się w losy postaci. Bohaterowie nie są płascy, momentami nieprzewidywalni, zmagają się na różne sposoby ze swoimi demonami, jednocześnie pozostając różnorodni. Zaczynając serię "Kroniki krwi" miałam trochę wątpliwości względem postaci, gdyż Rose i Dymitr podbili moje serce, jednak jak się okazało autorka szybko mnie do nich przekonała i nie miałam żadnego problemu z polubieniem głównych bohaterów tej serii.

Bardzo ucieszyła mnie informacja, którą autorka umieściła w podziękowaniach, mianowicie, iż planuje jeszcze kiedyś publikacje ze świata Akademii Wampirów. Wiem, że mimo jakichkolwiek obiekcji jakie mogę mieć na 100% sięgnę po kolejne książki, jeśli tylko będą w nich moje ukochane postacie. Gdyż to właśnie one tworzą dla mnie atmosferę świetnej serii, to dla nich patrzę w drugą stronę za każdym razem gdy wspominane są sprawy paranormalne, których szczerze powiedziawszy nie ma aż tak dużo - mało bohaterów ma jakieś niesamowite zdolności, co dla mnie działa na plus.

"Rubinowy krąg" to bardzo przyjemny powrót do świetnego świata "Akademii Wampirów". Mimo gatunkowych niedociągnięć, postacie wszystko nam rekompensują i sprawiają, że lektura jest szybka i bardzo rozrywkowa. Jeśli tak jak ja nie lubicie wampirycznych klimatów, a macie ochotę na coś łatwego i angażującego to serdecznie polecam :D.

Moja ocena: 7/10

Miłego czytania,
Patsy.

2 komentarze:

  1. Raczej nie dla mnie, ale polecę komuś :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chcę sięgnąć po tę książkę, bo jest to ostatnia część serii, którą bardzo lubię, ale myślę, że może nie przypaść mi do gustu. Już "srebrne cienie" były pewnym upadkiem tej serii.
    Pozdrawiam :)
    moonybookishcorner.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń