sobota, 30 grudnia 2017

Książkowe rozczarowania 2017 | POOKI


Nadszedł czas na podsumowania czytelnicze roku 2017 :D. W dzisiejszym poście przedstawię książki, które mnie rozczarowały. Jak co roku zaznaczę, że niekoniecznie są to najgorsze lektury, raczej takie, które kompletnie nie spełniły moich oczekiwań. Bez dalszych wstępów, oto honorowa lista:

Seanan McGuire "Every Heart a Doorway"
O tej pozycji słyszałam wiele wspaniałości na zagranicznych portalach. Akcja rozgrywa się w domu dla osób, które powróciły z magicznych krain - jakiego mola książkowego opis ten nie zainteresuje? W dodatku lektura ta jest pełna różnorodności wśród bohaterów. Jednak niestety poza tą oryginalnością postaci książka ta niczym więcej mnie nie zainteresowała, a w dodatku była ona cały czas wspominana i podkreslana, spychając wątek kryminalno-detektywistyczna na pobocze. Osobiście wymagam od książek czegoś więcej. 

Jerome David Salinger "Buszujący w zbożu"
Książka ta z pewnością spodobałaby mi się bardziej, gdybym przeczytała ją w wieku gimnazjalnym. Obecnie niestety nie czułam żadnej więzi z bohaterek, ani samą fabułą. Oba te aspekty raczej mnie irytowały, niż ciekawiły.

Renee Ahdieh "Gniew i świt"
O tej pozycji również słyszałam masę świetnych recenzji, których szczerze nie rozumiem. Nie jest to tragiczna książka, jednak brak jej dopracowania oraz sensu w wielu wątkach, przez co lektura nie należała do specjalnych przyjemności.

Jane Austen "Emma"
Bardzo dziwnie jest przestać uważać jakiegoś autora za swojego ulubieńca, jednak właśnie z tak poważnym problemem musiałam zmierzyć się w przypadku Jane Austen. Z każdą kolejną książką, którą czytałam coraz bardziej irytowały mnie te same zabiegi literackie. "Emma" kompletnie nie przypadła mi do gustu, głównie za sprawą bardzo irytującej głównej bohaterki. Nadal mogę jednak polecić "Dumę i uprzedzenie" ;).

Roald Dahl "Matylda"
W tym roku postanowiłam ponownie przeczytać tę pozycję. Czytałam ją dobre kilka lat temu, więc za dużo nie pamiętałam. "Matylda" nie jest książką, którą poleciłabym dzieciom. Jako osoba (raczej) dorosła dostrzegam elementy problematyczne (zwłaszcza chęć ciągłęgo odgrywania się na innych), których młodszy czytelnik może nie dostrzec, albo uznać za godne naśladowania i zabawne. Wiadomo element czytelniczy jest całkiem uroczy, jednak w mojej opinii, nie wart sięgania po tę pozycję.

Nicolas Barreau "Sekretne składniki miłości", "Parigi e sempre una buona idea"
Ojoj, rzadko zdarza mi się czytać tak banalne książki, jak te autorstwa Nicolasa Barreau (a czasem sięgam po lekkie romanse!). Jeszcze żeby chociaż bohaterowie byli ciekawi, ale nie... Płaska i przewidywalna fabuła, nudne, ale realistyczne postaci oraz wygodne zabiegi napędzające akcję sprawiają, że naprawdę nie mam komu polecić tych lektur. Tylko w roku 2017 przeczytałam z parenaście bardzo dobrych i lekkich pozycji, a te z pewnością do nich nie należą.

Na tej liście mogłoby się znaleźć kilka innych pozycji, jednak postanowiłam ograniczyć się do tych najbardziej wyróżniających się ;).

*****

To na tyle! Zaznaczę tylko, że jeśli komuś z Was podobała się któraś z tych pozycji, to bardzo się cieszę :D. W końcu autorzy nie piszą książek, z zamysłem, że będą one dla kogoś rozczarowaniem (a przynajmniej mam taką nadzieję ;).

Miłego czytania,
Patsy.

sobota, 23 grudnia 2017

Przeczytane, a niezrecenzowane: listopad 2017 (Alwyn Hamilton, Tessa Dare, Mark Lawrence, "Dziki łabędź"...)



Listopad minął kilka tygodni temu, jednak dopiero teraz mam okazję (i siłę!) powrócić do blogowania ;). Czas więc zacząć odrabiać zaległości! W listopadzie nie przeczytałam nic, co by mnie powaliło na łopatki - najlepszą lekturą miesiąca okazała się "Czerwona siostra" Marka Lawrenca. Miałam również kilka nieprzyjemnych spotkań, ale o tym poniżej ;).

Mark Lawrence "Czerwona siostra" 7/10

Autor ten jest z pewnością znany fanom fantastyki. "Czerwona siostra" była moim pierwszym spotkaniem z jego twórczością i mimo, iż mnie nie rzuciła na łopatki, to zachęciła mnie do kontynuowania przygody w rozbudowanym uniwersum stworzonym przez autora. 
Nie spodziewałam się, że główna bohaterki przez całą długość książki jest w wieku dziecięcym - dopiero zaczyna swoją przygodę w trenowaniu na wykwalifikowaną wojowniczkę (mimo, iż ma już na swoim koncie kilka ataków). Z początku perspektywa ta zbiła mnie trochę z tropu, jednak muszę przyznać, że z punktu widzenia oryginalności bardzo ją doceniam.
Ogólnie rzecz biorąc jest to naprawdę dobra książka fantasy, z ciekawą perspekywą dopiero uczącej się przyszłej zabójczyni. Lektura ta nie zamieszała w moim świecie, jednak planuję sięgnąć po konynuację (po angielsku wychodzi na wiosnę ;).

Michael Cunningham "Dziki łabędź i inne baśnie" 5/10

Ta książka niestety okazała się rozczarowaniem. Oczekiwałam czegoś klimatycznego, baśniowego, a dostałam coś dziwnego i często trochę niekomfortowego. Na dodatek pozycja ta nie za bardzo mnie wciągnęła.  Lektura nie jest długa, więc jak kogoś zainteresował opis to polecam przekonać się na własnej skórze, co sądzi o tej pozycji. 

 Alwyn Hamilton "Buntowniczka z pustyni" 4/10

Jak często wspominałam, nie jestem fanką książek młodzieżowych. Zdarza mi się jednak po nie sięgać czy to dlatego, że słyszałam o nich dużo dobrego, przy pobycie w bibliotece lub dlatego, że zainteresował mnie opis. "Buntowniczka z pustyni" wpisuje się w pierwsze dwa przypadki. Niestety niezbyt mnie oczarowała. Największym minusem tej pozycji są według mnie średnio rozbudowane postacie, nie wspominając już o nieistniejącym romansie (bohaterowie po prostu w pewnym momencie uświadamiają sobie jak bardzo się kochają...). W dodatku sama fabuła i jej pukty zwrotne były łatwe do przewidzenia. Książka ta nie była tragiczna, z czystym sercem polecić jej jednak nie mogę. 

Sylvain Neuvel "Śpiący giganci" 6.5/10

Będąc w nastroju na lekturę z elemenetami sci-fi sięgnęłam po "Śpiących gigantów". Książka ta ma bardzo ciekawą fabułę - na Ziemi zostają odkryte części gigantycznych ciał/robotów obcej cywilizacji, co powoduje masę problemów. Całość jest prowadzona w formie wywiadów, co nawet pasowało do ogólnego klimatu. Co ciekawe z począku książka podobała mi się bardziej i dopiero późniejsze wydarzenia trochę mnie zraziły. Podsumowując jest to całkiem ciekawa pozycja, którą można przeczytać dość szybko, jednak w najbliższym czasie nie planuję sięgać po kontynuację. 


Tessa Dare "Miłosne szyfry" 6/10

Tessa Dare to moja ulubiona autorka romansów historycznych. Po gatunek ten nie sięgam zbyt często, jednak kiedy mam ochotę na coś lekkiego i uprzyjemniającego czas wiem gdzie szukać :). Ta pozycja nie została moją ulubioną, mimo to spełniła swoją rolę i okazała się bardzo dobrą rozrywką :D. 

Nicolas Barreau "Parigi e sempre una buona idea" 2/10

Jest to moje drugie spotkanie z tym auterem i muszę przyznać, że ostatnie. Jego książki są tak banalne, fabuła zdecydowanie zbyt wygodna i przewidywalna, a sami bohaterowie nie poprawiają całej sytuacji. Niestety nie było to miłe doświadczenie, więc polecić tej książki nie mam komu.

*****

To na tyle! Listopad nie był moim najlepszym miesiącem pod względem czytelniczym, cieszę się jednak, że przy małej ilości czasu udało mi się przeczytać tyle lektur :).

Miłego czytania,
Patsy.