niedziela, 26 marca 2017

Brian Staveley "Ostatnia więź" ("The Last Mortal Bond") recenzja

Przekład: Jerzy Moderski
Data wydania: 03.2017
Ilość stron: 966
"Kroniki Nieciosanego Tronu" #3

Trylogia "Kroniki Nieciosanego Tronu" jest jedną z moich ulubionych serii fantasy. Nie jest to dla mnie błahy tytuł, w końcu jest to gatunek, po który sięgam najczęściej, jednak z całą świadomością jego wagi nie boję się go użyć ;). Ta seria jest fantastyczna, naprawdę wspaniała i polecam ją każdemu, a zwłaszcza fanom gatunku. Polityczne knowania, niesamowici wojownicy oraz świat przedstawiony na najwyższym poziomie sprawiają, że fakt iż ta trylogia nie jest bardziej znana wprawia mnie w konsternację o.O.

Opis:
Trzeci i ostatni tom KRONIKI NIECIOSANEGO TRONU, niesamowitej epickiej fantasy łączącej tempo działań elitarnej jednostki do zadań specjalnych ze szczyptą ducha zen.

Starożytni Csestriimowie powracają, aby dokończyć dzieła unicestwienia ludzkości. Armie maszerują na stolicę. Krwiopijcy, samotne istoty czerpiące swoje niezwykłe moce ze świata natury, angażują się u boku każdej z walczących stron, aby wpłynąć na wynik wojny. Kapryśni bogowie zaś pod ludzką postacią przemierzają ziemię w sobie tylko wiadomych celach.
W środku tego całego zamieszania trójka cesarskiego rodzeństwa – Valyn, Adare i Kaden – zaczyna rozumieć, że nawet jeśli zdołają przeżyć katastrofę swojego świata, to niekoniecznie uda im się pogodzić trzy własne - sprzeczne wizje przyszłości.

Nie sposób nie zacząć od mojego ulubionego elementu (na który zwracam największą uwagę): postaci. Ahhhh! Brian Staveley stworzył wspaniałych bohaterów - skomplikowanych, wielowymiarowych, zaskakujących oraz rozwijających się. Dokonał świetnego portretu postaci, dając czytelnikowi szansę zrozumienia i poznania ich, co dało fantastyczny efekt oraz z łatwością uzależniło i wciągnęło w śledzenie ich losów. Szczerze nie potrafię wybrać ulubionego bohatera, spośród czterech narracji, tylko jedna momentami mnie nużyła, a reszta niesamowicie intrygowała. Chociaż gdybym musiała wybrać jedną, byłby nim Valyn, gdyż moje słabe serce zawsze trzyma się z tymi złamanymi i odważnymi.

Świat przedstawiony również jest na najwyższym poziomie. Może nie jest to skomplikowanie tolkienowskie, jednak dzięki temu pozycja ta jest bardziej przystępna. Różne istoty, wspaniała i intrygująca fabuła oraz różnorodność sprawiły, że "Ostatnia więź" była niesamowitą przygodą, od której bardzo trudno było się oderwać. Akcji towarzyszyło praktycznie stałe napięcie, trudno było przewidzieć jak wszystko się potoczy, a przy tym autor nie stosował tanich chwytów i wyskakiwania jak z kapelusza jakichś zupełnie nielogicznych wątków, czy sytuacji (ekhem "Gra o tron" ekhem).

Co ogromnie przypadło mi do gustu i myślę, że w największym stopniu odpowiada za sukces tej pozycji to różnorodne wątki - każdy z trójki rodzeństwa wnosi do fabuły coś innego. Valyn jest świetnym wojownikiem z trudną przeszłością, Kaden jest połączeniem mnicha oraz aspirującego władcy, Adare jest silną kobietą, zaangażowaną w politykę państwa. Nie chcę już zdradzać więcej, gdyż świetnie jest zacząć tę pozycję (i serię) bez nadmiaru informacji ;).

"Ostatnia więź" jest wspaniałym zwieńczeniem, niesamowitej serii fantasy, którą gorąco polecam! Z pewnością sięgnę po tę trylogię jeszcze nie raz, a na pewno co jakiś czas będę o niej przypominać, gdyż uważam, że zasługuje na o wiele więcej rozgłosu :D. Polecam ją fanom gatunku, jak i tym, którzy jeszcze trochę czują się onieśmieleni pozycjami high fantasy - jest to świetne miejsce, żeby zacząć swoją przygodę.

Moja ocena: 9/10

Miłego czytania,
Patsy.

niedziela, 19 marca 2017

Unhaul książkowy #2 (30+ książek)




Przeszedł czas na kolejny post, z książkami, których się pozbywam (poprzedni - link). Osobiście bardzo lubię oczyszczać swoją biblioteczkę, z książek, które mnie nie zadowoliły, albo których nie mam zamiaru czytać ponownie. Takie mam po prostu nastawienie :D Ostatnio udało mi się również zredukować jeden regał, z czego jestem bardzo zadowolona, gdyż dążę do tego, aby moja biblioteczka była wypełniona jedynie znaczącymi dla mnie lekturami. 
Bez dalszych wstępów, oto pozycje, które wyruszają na nowe przygody:


 1. Leslye Walton "Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender"
Książka ta bardzo mi się podobała, jest świetnym przykładem realizmu magicznego. Jednak nie mam zamiaru sięgać po nią ponownie.

2. Holly Bourne "Przeznaczeni"
Ta pozycja również była moją ulubioną swego czasu - interesujący romans, dobre poczucie humoru i elementy trochę paranormalne (nie żadne stwory, spokojnie), jednak na nią również minęła mi ochota. Młodzieżowe romanse, to jeśli już jednorazowa sprawa w moim przypadku.

3. i 4. Jennifer A. Nielsen "Fałszywy książę" i "Król uciekinier"
Niestety te pozycje niezbyt przypadły mi do gustu, więc nie miałam problemu z pozbyciem się ich.

5. Jessie Burton "Muza"
Również i ta lektura była dość przyjemna, jednak nie mam zamiaru ponownie po nią sięgać. Na szczęście nie mam już problemu z pozbywaniem się pięknych okładek, gdyż ta jest naprawdę wspaniała ;).



6. "Baśnie z tysiąca i jednej nocy"
Baśnie niestety nie są dla mnie, zauważam w nich za dużo problemów. Ta lektura była ciekawym doświadczeniem, jednak nie mam zamiaru go powtarzać.

7. i 8. Jane Austen "Mansfield Park" i "Rozważna i romantyczna"
Niestety obie te pozycje niezbyt mi się spodobały (zwłaszcza pierwsza z nich), a w razie czego zawsze są w bibliotekach.

9. i 10. Takano Ichigo "Orange 1" i "Orange 2"
Była to moja pierwsza i jak dotąd jedyna manga. Nie była zła, jednak zbytnio mnie nie zainteresowała i nie mam ochoty jej kontynuować.



11. C. S. Lewis "Opowieści z Narnii"
Nie bójcie się, pozycja ta nie opuszcza mojego domu, po prostu zmienia regał ;). Mi się niestety nie spodobała.

12. "Baśnie braci Grimm"
A propos baśni i bycia problematycznym... Niestety mimo pięknego wydania, nie widziałam powodu, żeby zatrzymywać tę pozycję na moim regale.


13. Atlas współczesnego świata
Faktem jest, że łatwiej użyć map w Internecie ;).

14. Polska - atlas dla dzieci
Jak powyżej - lepszym źródłem jest dla mnie Internet.

15. "Ściągawka z dojrzewania"
Już nie potrzebuję ;).

16. "Ilustrowany słownik szkolny - biologia"
Jak wyżej.

17. Książka o Reginie Protman 
Straciłam zainteresowanie nią.

18. "Golden retriever"
Postanowiłam zatrzymać jedną pozycją o tej tematyce, i jak widać ta nią nie była ;).

19. Małgorzata Musierowicz "Całuski Pani Darling"
Niestety, przepisy tu nie odpowiadają mojemu sposobu odżywiania się.

20. "Współczesne maniery"
Na przyjęciach nie bywam, a w razie czego jest Internet ;D.

21. "Atlas zwierząt"
Szczerze, to nigdy nie miałam powodu, żeby po niego sięgnąć (zrobiłam to raz i nawet nie znalazłam tego, czego szukałam).


22. Kamil Janicki "Upadłe damy Rzeczypospolitej"
Ta pozycja bardzo mi się podobała, jednak nie jest to materiał na ponowną lekturę.

23. Naomi Novik "Wybrana"
Również i ta pozycja jest świetnym przykładem realizmu magicznego, jednak po prostu nie wyobrażam sobie czytania jej ponownie, wolałabym sięgnąć po coś innego jeśli już.

24. Budge Wilson "Droga do Zielonego Wzgórza"
Czytałam - interesująca, ale już wolę przeczytać po raz kolejny samą serię.

25. Robert Louis Stevenson "Doktor Jekyll i pan Hyde"
Tak książka była już na moim regale od lat, i jakoś nigdy po nią nie sięgnęłam. W razie czego zawsze mogę znaleźć ją w bibliotece.

26. i 27. Philippa Gregory "The Other Boleyn Girl" i "The Boleyn Inheritance"
Obie pozycje bardzo mi się podobały, jednak nie planuję czytać ich ponownie.


28., 29. i 30. Licia Troisi "Wojny Świata Wynurzonego"
Tą serię przeczytałam już dobre kilka lat temu i wtedy bardzo mi się podobała, jednak kiedy ostatnio stwierdziłam, że wypadałoby odświeżyć moją pamięć, stwierdziłam, że zupełnie nie mam na to ochoty. Zwłaszcza po kilku nieudanych spotkaniach z autorką w innych lekturach.


31. Elaine Crawford i Kelly Crawford "Kuchnia z Zielonego Wzgórza"
Tak jak w przypadku książki Małgorzaty Musierowicz, przepisy te nie znajdują użycia w moim sposobie odżywiania się.

32. Malcolm Gladwell "Błysk!"
Pozycja ta była dość nudna i niespecjalnie odkrywcza, ciekawe fakty zapamiętam i nie potrzebuję do tego tej lektury.


33. Renee Ahdieh "Gniew i świt"
Przykro mi, że ta pozycja nie przypadła mi do gustu, zwłaszcza, że była dla mnie jedną z najbardziej wyczekiwanych premier :/ (bardziej się rozpiszę w podsumowaniu miesiąca).

*****

Jak na razie, to tyle :D. Trochę się tego zebrało i pewnie cały czas zbierać się będzie, jednak moje tempo pozbywania się książek będzie coraz wolniejsze - kupuję ich mniej, a moja biblioteczka jest coraz bardziej klarowna ;).

Miłego czytania,
Patsy.

niedziela, 12 marca 2017

5 powodów, dla których uwielbiam CZYTAĆ


Jak łatwo można się domyślić uwielbiam czytać. Jest to dla mnie nie tylko ogromna przyjemność, ale wręcz potrzeba - gdy przed dłuższy czas nie czytam, czuję się jakby mnie coś w życiu omijało (nie ma to jak prawdziwe problemy...). Dlatego dzisiaj w tę słoneczną (przynajmniej u mnie) niedzielę, postanowiłam podzielić się z Wami pięcioma konkretnymi powodami, dla których kocham książki :D.

1. Wyobraźnia
Zacznijmy od oczywistości. Każdy wie, że czytanie rozwija wyobraźnię - musimy przecież sami wszystko sobie zwizualizować: postacie, świat, pogodę, emocje, głosy i wiele innych elementów. Nasza wyobraźnia cały czas pracuje, również przed i po lekturze. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić co by było, gdybym nie zaczęła czytać książek (tak naprawdę jestem, jest to czysto figura retoryczna :P).

2. Inspiracja
Książki są dla mnie dużą inspiracją do rozwijania się w różnych aspektach mojego życia. Motywują mnie do wielu rzeczy, na które normalnie pewnie bym się nie zdecydowała. Trudno jest ocenić, czy rzeczy których dokonałam w życiu (jaki patos ;D) doszłyby do skutku bez mojej miłości do książek, jednak w tym przypadku część zasług z pewnością należy im przypisać.



3. Nauka
Czytanie bardzo poszerzyło moje naukowe perspektywy - i nie mam tu na myśli stricte książek popularno-naukowych (te są dość oczywiste), ale raczej fikcyjne. Jestem osobą bardzo ciekawą wielu rzeczy i kiedy w lekturach napotykam na kultury, elementy historyczne, czy jakieś inne fakty lubię je sprawdzać i poszerzać swoją wiedzę w tym zakresie. Dzięki temu mogę nauczyć się wiele na przeróżne tematy, które normalnie nigdy nie przykułyby mojej uwagi.

4. Perspektywy
Jest to również dość oczywisty punkt - czytanie pozwala nam na poznania różnorodnych perspektyw: innej płci, wyznania, kultury, pochodzenia, problemów życiowych, niepełnosprawności i masy innych rzeczy, o których czasami możemy nie wiedzieć nic. Oczywiście trzeba mieć na uwadze, czy autor używa własnego doświadczenia w danej narracji, lub jak dobrze jest ona oddana, jednak tak czy siak, uważam że jest to świetne wprowadzenie do poszerzania horyzontów i bycia bardziej otwartym i tolerancyjnym.

5. Język
Czytanie książek zaowocowało moją ogromną miłością do języków. Nadal często zdarza mi się zadziwić piękną literaturą i wspaniałymi talentami pisarskimi. Uwielbiam dowiadywać się więcej o języku polskim (fakt, że nadal istnieją słowa, których znaczenia nie znam lub nie jestem pewna jest po prostu niesamowity :D) oraz poznawać literaturę obcojęzyczną. Jednak co najważniejsze, moja pasja do książek w dużym stopniu przyczyniła się do wyboru studiów filologicznych, dzięki czemu mogę rozwijać moją miłość do książek  i wmawiać sobie jak niezbędne jest to dla mojej edukacji ;P.


Powodów, dla których czytam jest oczywiście więcej i jestem pewna, że każdy z Was pomyśli o czymś innym, co naprawdę ukazuje magiczną moc literatury :D. Wiem, że nie wspomniałam powyżej o ucieczce do innego świata, czy utożsamiania się z postaciami, jak i o wielu innych elementach, jednak musiałam się jakoś ograniczyć, bo inaczej ten post byłby znacznie dłuższy ;).

Miłego czytania,
Patsy.

niedziela, 5 marca 2017

Przeczytane, a niezrecenzowane: luty 2017 (Marissa Meyer, J. K. Rowling, Lisa Kleypas, Lucy Dillon...)



Muszę przyznać, że luty był dość ciężkim miesiącem, jeśli chodzi o książkowe przyjemności... Miałam BARDZO duże problemy z kontynuowaniem lektur, nic nie podtrzymywało mojego zainteresowania dłużej niż kilkadziesiąt stron, a dodatkowo w tym semestrze mam więcej zajęć i więcej nauki -.- Okej, narzekanie odhaczone ;) Na szczęście udało mi się przeczytać kilka dobrych pozycji w tym miesiącu - zwłaszcza "Winter" przypadła mi do gustu (a tuż za nią "Evna" i "Policz do stu"). 



Marissa Meyer "Winter"
8.5/10
W końcu tego dokonałam! Skończyłam czytać "Sagę księżycową" :D. I jakaż wspaniała przygoda to była. "Winter" okazała się znakomitym finałem tej świetnej serii fantasy/sci-fi (sci-fi w delikatnym tego słowa znaczeniu - sama nie jestem fanką gatunku). Marissa Meyer nie zawodzi dając nam wciągającą akcję (która jednak momentami trochę się ciągnęła), prześwietne postacie <3 :d="" am="" chocia="" ciekawy="" d="" div="" do="" dojdzie="" dot="" dwa="" e="" gdy="" i="" jak="" jedn="" jest="" ksi="" ma="" mam="" moich="" nadziej="" oraz="" oryginalny="" papierowy="" pierwsze="" po="" polsku="" roku.="" s="" seri="" seria="" skutku="" t="" ta="" to="" tomy="" tym="" ulubionych="" w="" wiat.="" wyda="" wydane="" yc="" ysza="" z="">


Lucy Dillon "Policz do stu"
7.5/10
Jest to moja trzecia książka tej autorki i muszę przyznać, że na tym nie poprzestanę. Bardzo lubię twórczość Lucy Dillon, ze względu na ciepło i inspiracje jakie za sobą niesie, a dodatkowy element psiaków zawsze podbija moje serce. Mimo iż jest to raczej lekka literatura, to autorka w swoich książkach porusza zawsze trudne tematy jak zdrada, rozwód, czy choroba i pozwala nam towarzyszyć bohaterom w tych ciężkich sytuacjach. Polecam tę książkę osobom, które potrzebują inspiracji, a jednocześnie nie mają ochoty na poradniki, czy jakieś epopeje.


Lisa Kleypas "Mine Till Midnight" 
("Wyjdź za mnie")
6/10
Po styczniowym maratonie romansów historycznych myślałam, że się przejadłam, jednak nie - dopiero ta pozycja przelała czarę goryczy. Ta lektura nie była zła, jednak nie podobała mi się równie mocno, jak inne pozycje tej pisarki. Rodzina Hathaway'ów jakoś mnie zbytnio nie zainteresowała. Jednak, co najgorsze, nie wiem, czy sięgnę po drugą cześć tej serii, gdyż kompletnie nie przemawia do mnie romans typu: nie zasługuję na twoją miłość, jestem od ciebie gorszy, więc będę udawał, że kompletnie nic do ciebie nie czuję, czyniąc z ciebie najbardziej nieszczęśliwą osobę na świecie - przynajmniej coś w tym rodzaju. Pożyjemy, zobaczymy (nie oszukujmy się, kiedyś z pewnością sięgnę po kontynuację -.-).


J. K. Rowling
"Short Stories from Hogwarts of Power, Politics and Pesky Poltergeists" 
6.5/10
"Hogwarts: An Incomplete and Unreliable Guide" 
6/10

Obie te pozycje były przyjemnym i ciekawym dodatkiem do serii "Harry Potter", nie spodobały mi się tak jak pierwsza, jednak nadal miło było znów poczuć trochę tej szczególnej magii. Nie uważam, żeby były one obowiązkowe, albo szczególnie odkrywcze (zwłaszcza, że te ebooki są dość kosztowne niestety). Szczerze mogę polecić z tych trzech, tę którą przeczytałam w styczniu, czyli "Short Stories from Hogwarts of Heroism, Hardship and Dangerous Hobbies", gdyż ta była naprawdę ciekawa :).



Sándor Márai "Żar"
2/10
Była to moja pierwsza próba sił w węgierskiej literaturze i ze smutkiem przyznaję, że była ona bardzo ciężka. "Żar" był niezwykle nudny, pełen wszechwiedzącego monologu, który chciał być o wszystkim, a miałam wrażenie, że był o niczym (ale może to dlatego, że nie mogłam się skupić ;). Ta pozycja po prostu mi się nie podobała i tyle - na szczęście była krótka.

Dezső Kosztolányi "Ptaszyna"
7/10
"Ptaszyna" z kolei nawet mnie zaintrygowała. Podobała mi się fabuła, obraz Węgier w czasie Austro-Węgier, sposób narracji oraz ciekawe metafory. Było to dla mnie zdecydowanie coś innego, i dość zaskoczył mnie fakt, że bardzo mi się ta inność spodobała. Z chęcią i ciekawością sięgnę w przyszłości po inne pozycje tego autora :D. Jeśli ktoś jest ciekawy literatury węgierskiej, albo po prostu czegoś bardziej złożonego, to polecam sięgnąć po "Ptaszynę".


Książka, którą przeczytałam, i zrecenzowałam to:
"Evna" Siri Pettersen 8/10


*****
Mimo wszystko nie był to zły miesiąc czytelniczy, jednak mam nadzieję, że marzec będzie lepszy :D

Miłego czytania,
Patsy.