poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Jamie Cat Callan "Szczęście na dzień dobry. Francuzki zdradzają sekret, jak być coraz atrakcyjniejszą i cieszyć się każdym dniem!" ("Bonjour, Happiness! Secrets to finding your joie de vivre")


Wydawnictwo: Literackie
Tłumaczenie: Katarzyna Makaruk
Data wydania: 8 kwietnia 2015 r.
Ilość stron: 272

Ostatnimi czasy, wychodzi na to, że Francuzki mają porady na wszystko! Szczerze nie rozumiem tej dziwnej mody, która z lekka zaczyna mnie nawet irytować. Nie przeszkodziło mi to jednak, w sięgnięciu po tę książkę z zainteresowaniem (śliczna okładka, z pewnością pomogła ;).

Opis:
Jako młoda dziewczyna Cat Callan była zauroczona swoją francuską babką, która, chociaż nie miała zbyt wiele pieniędzy, odżywiała się dobrze, ubierała się dobrze i cieszyła się codziennymi przyjemnościami. Kiedy już jako dorosła kobieta Jamie podróżowała po Francji, udało jej się lepiej zrozumieć, co różni Francuzki od Amerykanek.
Jamie wyciągnęła wnioski z wszystkiego, czego nauczyły ją Francuzki. W książce „Szczęście na dzień dobry” podpowie Ci, jak: kupować i konsumować mniej – a cieszyć się bardziej; wyglądać jak gwiazda w stroju za tysiące złotych – za niewielką cenę; znaleźć czas tylko dla siebie; flirtować à la française; odkryć na nowo swoją własną tajemnicę.
„Szczęście na dzień dobry” to podnosząca na duchu książka, która pomoże Ci odnaleźć joie de vivre.

Książka ta jest bardzo miłą, szybką i przyjemną lekturą. Za śliczną okładką kryją się porady w osiągnięciu francuskiej joie de vivre (radości życia). Na podstawie różnych epizodów z życia otaczających ją Francuzek, autorka dzieli się z nami ich podejściem do życia, dzięki, któremu w sposób długotrwały możemy osiągnąć szczęśliwą równowagę. Spectrum źródeł jest szerokie od nastolatek po femme d'un certain âge (kobiety w pewnym wieku) co bardzo urozmaica ten swego rodzaju raport o codziennej radości.
Bardzo spodobały mi się wspomnienia autorki o jej babci, która ofiarując swój czas i troskę dawała innym szczęście, a  przez prowadzenie prostego, a jednocześnie zadbanego stylu życia reprezentowała swój francuzki urok.

To, że książka ta jest napisana przez Amerykankę jest bardzo widoczne. To co dla niej jest wielką francuzką tajemnicą, dla nas Polaków jest oczywiste, a przynajmniej wiadome. Dlatego wiele porad w tej pozycji wydało mi się po prostu zbędne, a z niektórymi poradami po prostu nie potrafiłam się zgodzić. Mimo, iż była to całkiem urocza lektura, nie planuję do niej wracać.

"Szczęście na dzień dobry" polecam tym, którzy mają ochotę na lekką i przyjemną lekturę, która może inspirować, w szczególności tych, którzy są dopiero na początku świadomego poszukiwania szczęścia, jednak bardziej "zaawansowanych" książka ta niczym specjalnym nie zaskoczy.

Moja ocena: 6/10

Miłego tygodnia, Patsy!

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Pozbywanie się książek (w serii: Organizacja wymarzonej biblioteczki)



Moim celem jest stworzenie własnej biblioteczki wypełnionej w całości książkami, które naprawdę lubię lub, które mają dla mnie ogromne znaczenie sentymentalne- czyli książkami, które kocham.

Może kilka lat temu, zapełnione po brzegi regały miały dla mnie znaczenie, bo wrażenie, jakie wywierały na ludziach napawało mnie dumą, ale wraz z wiekiem zmieniamy się, nasze priorytety i gusta dryfują w innych kierunkach. Przestałam już zbierać książki, a zaczęłam tworzyć moją kolekcję, która każdą swoją pozycją wywołuje we mnie pozytywne uczucia, związane ze świetną lekturą, albo rozrzewnienie spowodowane związanymi z nią wspomnieniami. 

Robienie czystek na regałach to nie żadna udręka, kiedy przyświeca mi myśl, że robię miejsce na nowe świetne pozycje, dzielę się z innymi (oddająca książki do biblioteki), oraz tworzę swoją wymarzoną biblioteczkę - wszystkie książki jakie mam są mi bliskie i wywołują we mnie chęć, ponownego po nie sięgnięcia!




Takie "przeglądy" robię (nie tylko na półkach) dosyć często. Lubię mieć świadomość, że rzeczy, które posiadam są mi bliskie i doceniane. Dzisiaj zaprezentowane Wam zdjęcie przedstawia jedną z większych czystek moich książek. Te plus minus 50 pozycji, nie przeszły próby pytań m.in.:
* czy pozycja ta nadal jest mi przydatna?
* czy przeczytam ją drugi raz?
* czy trzymając ją w ręku/ patrząc na nią odczuwam pozytywne uczucie lub miłe wspomnienie?
Jeśli na każde z tych pytań odpowiadam nie, to dalsza procedura jest bardzo prosta - książka idzie do kartonu, a dalej, najczęściej, do biblioteki. Czasem nawet nie muszę zadawać sobie żadnych pytań - kiedy mam ochotę cisnąć książką o ścianę (znaczy: stanowczo gdzieś ją odłożyć i nigdy do niej nie wracać) to też jest wskazówka!


Każdy ma inne podejście do swoich rzeczy - mi pozbywanie się książek bardzo odpowiada. Pisząc tego posta i patrząc na moje regały uśmiecham się, bo wiem, że kryją w sobie pozycje, które po prostu lubię!

Miłego tygodnia, Patsy!

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Małgorzata Gutowska-Adamczyk "Fortuna i namiętności. Klątwa" (recenzja)


Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 18 lutego 2015 r.
Ilość stron: 464
Tom w serii: 1

Mimo, iż dzieła polskich  autorów nie tak często goszczą na moich półkach, zawsze czuję podekscytowanie czytając książki w ich oryginalnym stylu i formie. "Fortuna i namiętności. Klątwa" to moje drugie spotkanie z twórczością Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk, pierwsze z nich miało miejsce kilka lat temu ("Cukiernia Pod Amorem. Zajezierscy"), i mimo iż wspominam je dość miło, dopiero teraz zmotywowana tą nową serią postanowiłam je ponowić. I nie żałuję!

Opis:
Litwa, rok 1733. Na stosie ginie młoda dziewczyna oskarżona o czary. Przed śmiercią rzuca klątwę na winnych swojej krzywdy. Odtąd pech nie przestanie im towarzyszyć… Tymczasem w kraju zaczyna się gorący czas: śmierć króla Augusta II i wolna elekcja. Dwa przeciwne obozy zjeżdżają do Warszawy, by wybrać następcę. W tym barwnym okresie historycznym toczą się losy dwóch bohaterek: skromnej Zofii i namiętnej Cecylii. Która z nich skradnie serce zuchwałego infamisa?


Polskie książki fabularno-historyczne to dla mnie zupełna nowość. Tak często wydawane za granicą (chociażby osławiona Philippa Gregory) w naszym kraju nie cieszą się wielką popularnością, a historycznie ubodzy na pewno nie jesteśmy! Dlatego bardzo się cieszę, że autorka postanowiła podążyć drogą odkrywania przed polskim czytelnikiem naszej historii, którą tak świetnie otoczyła wciągającą fabuła i rzetelnie przygotowanym tłem. 

Kolejnym godnym uwagi elementem są bohaterowie, którzy są wyjątkowymi i dobrze przemyślanymi jednostkami. Niektórych łatwo polubić, drugim zaczynamy dobrze życzyć w miarę rozwoju akcji, ale są i tacy, których polubić się nie da, a nawet tacy, którzy budzą (przynajmniej we mnie) odrazę. Mimo, iż akcja niekiedy mnie nudziła, nie mogłam się doczekać informacji o dalszych losach bohaterów. A propos akcji-mimo momentów stagnacji, jest wciągająca i zaskakująca niczym prawdziwe zbójeckie perypetie!

"Fortuna i namiętności. Klątwa" to wyjątkowa pozycja na naszym polskim rynku książkowym. Fikcja historyczna to, mam nadzieję, obszar, który będzie coraz częściej gościł na naszych księgarnianych półkach, oczywiście (tak jak w tym przypadku) w otoczeniu świetnych bohaterów i ciekawej akcji!

Polecam Wam również obejrzeć bardzo ciekawy filmik, w którym autorka dzieli się z nami swoim procesem tworzenia książek! :D


Moja ocena: 7/10

Miłego tygodnia, Patsy!

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Przeczytane, a niezrecenzowane - marzec 2015 (Harry Potter, Gabrielle Zevin, "Wichrowe Wzgórza", Rick Riordan)

       


Ten miesiąc był wyjątkowo owocny z czytelniczego punktu widzenia :D Skończyłam moją przygodę z Harrym Potterem, w końcu przebrnęłam przez "Wichrowe Wzgórza", oraz dałam radę przeczytać jeszcze kilka innych przyjemnych lektur :)

J. K. Rowling "Harry Potter i Czara Ognia" 8,5/10
Zacznijmy od świetnej okładki - według mnie najlepszej w serii ;). Książka również bardzo dobra, wciągająca i urokliwa.

J. K. Rowling "Harry Potter i Zakon Feniksa" 7,5/10
Obok "Więźnia Azkabanu" najmniej lubiana przeze mnie książka w serii. Niekiedy nudnawa, z irytującymi momentami w fabule, już nie wspominając o śmierci jednego z bohaterów... Autorka rozważała uśmiercenie pana Weasley, jednak (co dla większości wiadome) wybrała kogoś innego.

J. K. Rowling "Harry Potter i Książę Półkrwi" 8,5/10
W tej części wchodzimy w trochę inne klimaty, poznajemy więcej szczegółów z życia Voldemorta, co niestety została bardzo, bardzo ograniczone w filmie.

J. K. Rowling "Harry Potter i Insygnia Śmierci" 9/10
Szczerze nie wiem, czy jest to najlepsza część, ale zdecydowanie najbardziej trzymająca w napięciu. Mimo, że oglądałam filmy, poznanie tej historii na papierze to zupełnie inna sytuacja. Autorka świetnie potrafi grać na uczuciach czytelnika... Zdecydowanie odczułam kaca książkowego* po skończeniu tej serii.



                            


Gabrielle Zevin "Między książkami" 5,5/10
Książka przyjemna, ale szału nie robi. Najwięcej z niej wyniosłam cytatów (link: 5 cytatów z...). W trzech słowach określiłabym ją jako dobrą, dziwną i nastrojową.

Emily Brontë "Wichrowe Wzgórza" 4/10
Kompletnie nie rozumiem okrzykiwania tej pozycji jednym z największych romansów literatury. Przebrnięcie przez nią było ciężkie i męczące, z częstymi skonsternowanymi podniesieniami głowy. Nudna, bez polotu, a słowa romantyczność nawet nie będę próbować używać, bo Jane Austen by mnie nękała z zaświatów.

Rick Riordan "Syn Neptuna" 5/10
Lektura niestety nieudana. Pierwsza część serii "Olimpijscy herosi", bardzo mi się spodobała, ale właśnie pisząc tego posta uświadomiłam sobie, że było to ponad 3 lata temu...  (link do recenzji). Więc nie jestem pewna, czy to książka tak odbiega poziomem od swojej poprzedniczki, czy to mój gust tak drastycznie uległ zmianie. Stawiałabym raczej, mimo wszystko, na pierwszą odpowiedź - pamiętam, że inne pozycje tego autora (Kroniki rodu Kane), nie spodobały mi się z tych samych powodów co ta pozycja. 


W tym miesiącu przeczytałam (i zrecenzowałam) również:

Miłego tygodnia, Patsy!

Ps. To jest mój 200 post :D

* kac książkowy - niemożliwość rozpoczęcia kolejnej książki, gdyż nadal jest się w świecie dopiero co przeczytanej.