poniedziałek, 25 stycznia 2016

Bożena Fabiani "Gawędy o sztuce sakralnej" recenzja

Data wydania: 11.2015
Ilość stron: 416 

"Gawędy o sztuce sakralnej" Bożeny Fabiani zainteresowały mnie od pierwszego wejrzenia. Po pierwsze: interesuję się sztuką, po drugie: sztuka sakralna to temat, który już od dawna chciałam lepiej zgłębić i po trzecie: słowo gawędy w moim umyśle równa się mile spędzonemu czasowi, również pod względem walorów edukacyjnych. Na szczęście, moje oczekiwania zostały spełnione, a po inne książki autorki z pewnością w przyszłości sięgnę.

Opis:
Główną ideą książki jest pokazanie i objaśnienie obrazów o tematyce ewangelicznej. Jak pisze profesor Fabiani: „Malarstwo sakralne, jak wiadomo, stanowi ogromną większość ocalonych dzieł sztuki, niekiedy prawdziwych skarbów kultury, ale żeby je docenić i zachować dla przyszłych pokoleń, trzeba umieć je odczytać”.
Liczne pozycje albumowe, jakie zalewają nasz rynek, traktują tę tematykę w sposób encyklopedyczny, podręcznikowy. Autorka wypełnia tę lukę, przybliża i objaśnia malarstwo, którego źródłem stała się Ewangelia. Profesor wpisuje swoją opowieść w szeroko pojęty kontekst historyczno-obyczajowy, tak w odniesieniu do samego zapisu Ewangelii i starożytnej Palestyny, jak i do konkretnego dzieła, badając czas i okoliczności jego powstania oraz cechy charakterystyczne, styl artysty i ducha epoki, nie wchodząc przy tym w zagadnienia czysto teologiczne i biblijne. To propozycja książki popularyzującej wiedzę o sztuce i pasję do sztuki.

Największą zaletą tej książki jest z pewnością jej gawędziarski styl opanowany przez autorkę do perfekcji. Czytając tę lekturę, miałam wrażenie, że trafiłam na świetnego przewodnika włoskich galerii sztuki, czy na pasjonujący wykład prowadzony przez kompetentną oraz charyzmatyczną osobę. Od samego początku Bożena Fabiani czaruje czytelnika prezentując mu inne spojrzenie na dzieła (nie tylko sakralne), uświadamiając nam ich głębię, wagę detali oraz rolę osobowości i charakteru artysty. 

Co bardzo przypadło mi do gustu oraz zapewniło wysoką jakość lektury, to jasny podział książki na rozdziały, zawierające na początku tematyczny wpis z Ewangelii, następnie historyczne nawiązanie (również kulturowe) oraz w końcu opis wybranych przez autorkę dzieł. Ten prosty podział dobrze się sprawdził, gdyż oglądajac obrazy mieliśmy już zapewniony odpowiedni materiał do interpretacji. Reprodukcje znajdują się na końcu książki, przy czym dobrze jest mieć dostęp do internetu, w celu zobaczenia dzieł tylko wspomnianych przez autorkę, czy powiększenia obrazu w celu dostrzeżenia szczegółów.

Jedyne zastrzeżenie jakie mam odnosi się do edycji książki. Nie wiem, czy dotyczy to tylko mojego egzemplarza, czy wszystkich, ale niestety w kolejność reprodukcji wkradł się błąd i pierwsza połowa obrazów jest numerycznie trochę pomieszana. Nie jest to oczywiście wina autorki, a prawdopodobnie złośliwość jakiegoś urządzenia.

Bożena Fabiani w fascynujący sposób opowiada o sztuce. "Gawędy o sztuce sakralnej" to ciekawa, zróżnicowana oraz dobrze zbilansowana pozycja. Polecam ją każdemu, kto sztuką się interesuje, zwłaszcza tym, którzy dopiero swoją przygodę z nią zaczynają, gdyż jest to lektura inspirująca do poszerzania swoich horyzontów.

Moja ocena: 8/10

Miłego czytania, Patsy!

poniedziałek, 18 stycznia 2016

Anthony Doerr "Światło, którego nie widać" ("All the Light We Cannot See") recenzja

Przekład: Tomasz Wyżyński
Data wydania: 09.2015
Ilość stron: 640


Polską premierą "Światła, którego nie widać" byłam bardzo podekscytowana, gdyż słyszałam o tej pozycji wiele wspaniałych opinii, została ona również wielokrotnie nagrodzona m.in. Pulitzerem. Książka ta całkowicie na to zasługuje, gdyż nie jest to zwykła lektura, a prawdziwe literackie arcydzieło, w którym doskonale widać wieloletnie poświęcenie autora. Mimo iż nie zaliczę tej pozycji to do moich absolutnych ulubieńców, doskonale rozumiem zachwyty czytelników.

Opis:
Kiedy hitlerowcy wkraczają do Paryża, dwunastoletnia niewidoma Marie-Laure i jej ojciec uciekają do miasteczka Saint-Malo w Bretanii.
Werner Pfennig ekspert w budowaniu i naprawianiu radioodbiorników trafia tam kilka lat później. Służy w elitarnym oddziale żołnierzy, który zajmuje się namierzaniem wrogich transmisji radiowych. Podczas nalotu aliantów na Saint-Malo losy tej dwójki splatają się…

Anthony Doerr mistrzowsko łączy wątki sensacyjne i historyczne, ale jego powieść to przede wszystkim przejmujące studium człowieka uwikłanego w totalitaryzm. Subtelny portret dwójki niewinnych bohaterów na tle tragicznej historii XX wieku.

Nie wiem dlaczego, ale spodziewałam się, że przynajmniej jednym z głównych wątków książki będzie romans. Może dlatego, że głównymi postaciami są chłopak i dziewczyna, może gdzieś o tym usłyszałam, nie mam pojęcia. Jednak przez to spodziewałam się po fabule czegoś innego, tylko i wyłącznie z własnej winy (przecież w opisie nie ma nic na temat romansu!). Niestety odrobinę mnie to rozkojarzyło, gdyż czekałam na ten moment, przez co docenienie wspaniałej fabuły trochę mi zajęło. Anthony Doerr stworzył niesamowity obraz rzeczywistości II wojny światowej oraz poprzedzających ją lat. Jego wizja, szeroko zakrojona i zróżnicowana akcja po prostu powalają czytelnika. Autor nie przesładza, nie przesadza, nie ocenia, a po prostu przedstawia różne postacie i ich losy w naprawdę mistrzowski sposób.

Od początku zostajemy "wrzuceni" w wielowątkową fabułę, która nie toczy się chronologicznie, jednak nie wprowadza to dużego zamieszania, gdyż historie te bardzo dobrze się dopełniają. Narracja podzielona jest na kilkoro bohaterów, jednak na większość akcji spoglądamy oczami Marie-Laure oraz Wernera. Nie chcę za dużo zdradzać, gdyż odkrywanie ich historii to jedna z idei tej książki, jednak muszę przyznać, że ich portret jest wspaniały. Autor nie rozpisuje się nad każdym wydarzeniem, czy emocją, ale potrafi w prosty sposób wyrazić i ożywić swoich bohaterów. Naprawdę miałam wrażenie, że są to prawdziwe postacie, przez co książka ta nie była tak prosta do czytania. Anthony Doerr prezentuje historie oraz ludzie losy tak realistycznie, że trudniej jest uświadomić sobie, że jest to fikcja, niż wyobrazić sobie, że historia Marie-Laure i Warnera mogła mieć miejsce.

A propos wyżej wspomnianych emocji, to muszę przyznać, że nawet podczas pisania tej recenzji i wspominania tej pozycji, czuję szybsze bicie serca! Tak jak już wspomniałam autor poświęcił wiele lat pracy tej lekturze, co doskonale widać w szczegółach, fabule oraz rozplanowaniu akcji. Książka ta zważywszy na umiejscowienie w czasie oraz wysoki poziom literatury, w pewien sposób przypominała mi "Złodziejkę książek" Markusa Zusaka chociaż oprócz tych dwóch elementów niezwykle się różnią! Obie jednak są wspaniałymi dziełami, które otwierają oczy na wojenną rzeczywistość, bycie człowiekiem oraz rolę jednostki w trudnych czasach.

"Światło, którego nie widać" to książka niezwykła i wyjątkowa. Użycie do jej opisania słowa arcydzieło nie jest przesadą. Szczerze wierzę, że jest to pozycja dla każdego, zwłaszcza dla tych którzy bagatelizują, albo nie potrafią sobie wyobrazić okrucieństwa i rzeczywistości wojny. Przez pióro Anthony'ego Doerra historia ożywa, pochłaniając czytelnika w całości.

Moja ocena: 8,5/10

Miłego czytania, Patsy.

sobota, 16 stycznia 2016

Książkowe ROZCZAROWANIA 2015 roku POOKI

Czas na ostatni post w serii czytelniczych podsumowań roku 2015. Tegorocznych rozczarowań nie było jednak tak łatwo wyróżnić, gdyż złych, średnich, czy rozczarowujących książek przeczytałam w zeszłym roku (niestety) całkiem sporo. Dlatego ograniczenie i wybranie największych rozczarowań i najgorszych lektur nie było takie łatwe! Nie wyróżnię tu oczywiście wszystkich pozycji, do których nie zapałałam gorącym uczuciem, gdyż ten post byłby zdecydowanie za długi!

Każdy tytuł wyróżniłam dwoma zaszczytnymi tytułami:
Rozczarowania (R) roku, to dla mnie książki, które zawiodły moje oczekiwania (dość oczywiste ;), względem autora, opisu, czy w końcu popularności danej pozycji.
Kity (K), czyli beznadziejne lektury, to książki, które ledwo co skończyłam, bo były tak okropne. 
Oczywiście te dwie kategorie będą się przeplatać, ale nie zawsze rozczarowanie jest dla mnie kitem ;).

UWAGA - staram się nie umieszczać żadnych spoilerów w moich opiniach, jednak niektóre stwierdzenia mogą coś insynuować, dlatego ostrzegam ;). Również jeśli ktoś lubi książki wymienione w tym poście, bardzo się z tego faktu cieszę! Gusta są różne u pisarzy i u czytelników, dlatego siłą rzeczy nasze opinie mogą się różnić :D.

Emily Brontë "Wichrowe Wzgórza" R+K
O tej książce pisałam już kilkukrotnie w postach o rozczarowujących pozycjach. Lektura ta jest okrzyknięta jednym z najlepszych romansów wszechczasów, w dodatku jest docenionym klasykiem. Dlatego nie można obwiniać czytelnika o to, że tego romansu, miłości i chociaż kilku romantycznych momentów się spodziewa. Jednak nie, książka ta z pewnością klasycznym romansem nie jest, w zamian przepełniona jest złem, okropnością i nieuzasadnioną brutalnością. Trzy razy nie, dziękuję.



Veronica Roth "Wierna" R+K
Kolejna tegoroczna "perełka". Ten ostatni tom trylogii "Niezgodna" jest doprawdy beznadziejny. Już druga część niespecjalnie przypadła mi do gustu, jednak z ciekawości chciałam wiedzieć, jak autorka pociągnie dalej akcję. No cóż, ciekawość to pierwszy stopień do piekła, tak przynajmniej głosi wyjątkowo dobrze pasujące w tym przypadku przysłowie. Bohaterowie podejmują głupie decyzje, jednak to wytłumaczenie akcji i świata zgarnia główną nagrodę w kategorii absurdu.



Tehereh Mafi "Dar Julii" R+K
Tak jak w przypadku trylogii Veronici Roth, pierwsza część tej serii bardzo mi się spodobała, druga zdecydowanie mniej, a po ostatnią sięgnęłam tylko dlatego, że była w bibliotece. Jak można się domyślić, był to błąd. Największym cierniem tej książki, jest jej główna bohaterka, naprawdę trudno było mi z nią wytrzymać. Dodatkowo wprost uwielbiam, jak 17 (?) latkowie są tak niesamowici, że myślą, że mogą przewodzić państwu, chociaż nie mają o tym zielonego pojęcia, a ich pomysł na rozwiązanie problemów, jest niezwykle podobny do tego, który używany był przez dyktaturę.



Kerstin Gier "Trylogia Czasu" R+K
Kolejna książka, po którą sięgnęłam, tylko dlatego, że była w bibliotece. Dla mnie okazała się po prostu bardzo nudna, dość rozwleczona, a romans między bohaterami, którzy "tak bardzo się kochali" nie był obecny. Duże rozczarownie, zważywszy na ciekawy zamysł autorki.


Licia Troisi "Przeznaczenie Adhary" R
Bardzo lubię dzieła tej włoskiej autorki (np. trylogię "Wojny Świata Wynurzonego" - świetna!), jednak ta, mająca miejsce kilkadziesiąt lat po wspomnianej trylogii, jest zła, naprawdę zła, przepełniona złem w świecie, w bohaterach, we wszystkim. Było mi bardzo ciężko przez nią przebrnąć, dlatego postanowiłam nie akceptować jej jako kontynuacji jednej z moich ulubionych trylogii fantasy. Wymazuję ją z pamięci!


C. S. Lewis "Narnia" R
Nie całą serię mam na myśli, a raczej kilka z siedmiu części, zwłaszcza czwarta oraz piąta nie przypadły mi do gustu. Kreacje bohaterów były momentami wyjątkowo irytujące, a akcja mało wciągająca. Cała seria ogólnie była przyjemną przygodą, jednak miałam chyba za wysoki oczekiwania ;).



Stephenie Perkins "Anna i pocałunek w Paryżu" R
Słyszałam o tej książce wiele dobrego, jednak (niespodzianka) zawiodłam się. Romans, bohaterowie (zwłaszcza dziecinność głównej postaci), oba te elementy nie były zbyt przekonujące i niespecjalnie przypadły mi do gustu.
Obawiam się również, że młodzieżowe romanse to już nie książki dla mnie ;).


*****

Oto książki, które najbardziej utkwiły mi w pamięci, ze względu na rozczarowujące wnętrze. Mam nadzieję, że w tym roku będę miała mniej nieprzyjemnych spotkań ;).

Miłego czytania, Patsy!

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Książkowe zdobycze grudnia (1/2016)


Już dawno w tak krótkim czasie nie nagromadziłam tyle książek o.O - zwłaszcza, że staram się raczej ograniczyć moją książkową kolekcję! Jednak, no cóż, świąteczny nastrój, promocje, prezenty... Nie ma tu żadnej lektury, której nie chcę przeczytać, wszystkie cały czas kusząco na mnie spoglądają, więc nie ma co, tylko się cieszyć! Do brzegu, oto książki, które ostatnio wpadły w moje lepkie czytelnicze łapki (od dołu):

1. Brandon Sanderson "Z mgły zrodzony"
Słyszałam o tej serii bardzo dużo dobrego, mimo iż moje spotkanie z "Drogą królów" nie było zbyt udane, to miało fantastyczne elementy! Na dodatek ta absolutnie przepiękna okładka :D!

2. Tony DiTerlizzi "CzarLa. Poszukiwacze"
Jestem ciekawa tej książki, jest to dla mnie z pewnością coś innego. Skorzystałam z promocji na znak.com.pl ok.10zł.

3. Cetherynne M. Valente "Opowieści Sieroty. Tom 1"
Książki te mają świetne recenzje oraz bardzo intrygujący opis. Skorzystałam z nadal aktualnej promocji na swiatksiążki.pl - 10zł. Tu akurat okładki odstraszają!

4. Catherynne M. Valente "Opowieści Sieroty. Tom 2"
Taka sama sytuacja jak z tomem pierwszym ;).

5. Jane Austen "Emma"
O tym pięknym wydaniu już pisałam, książka jest jeszcze ładniejsze na żywo :3.

6. Sabaa Tahir "Ember in the Ashes. Imperium Ognia"
Tak przy okazji, to przyznam, że mam mieszane uczucia względem polskich książek używających częściowa angielskich tytułów.

7. Scott Lynch "Kłamstwa Locke'a Lamory"
Jestem właśnie w połowie tej książki i jak na razie bardzo mi się podoba :D.

8. Sandra Gulland "Kochanka Słońca"
Już przeczytana (opinia w podsumowaniu grudnia), skorzystałam z nadal aktualnej promocji na swiatksiazki.pl - 8,19zł.

9. Tamora Pierce "Krąg Magii. Tom 1. Ksiega Sandry"
Opinie nie powalają na kolana, ale liczę na miły relaks :). Skorzystałam z nadal aktualnej promocji na swiatksiazki.pl - 2,99zł.

10. Robin Hobb "Assassin's Apprentice" (pol. wyd. "Uczeń skrytobójcy")
Kolejna przepiękna okładka! Jestem bardzo ciekawy twórczości tej pisarki :D.

11. Patrick Rothfuss "The Name of the Wind" (pol. wyd. "Imię wiatru")
Słyszałam wiele bardzo pochlebnych recenzji, zobaczymy czy i mi się spodoba!


To na tyle! W najbliższym czasie nie planuję robić więcej książkowych zakupów, zwłaszcza, że na razie moja lista "Książek, które absolutnie muszę kupić" jest pusta!

Miłego czytania, Patsy!

poniedziałek, 4 stycznia 2016

Książkowe HITY 2015 roku POOKI

W tym roku, mimo przeczytania sporej ilości książek (mam nadzieję, że nie dlatego!), nie napotkałam dużo lektur, które powaliłyby mnie na kolana. Na szczęście znalazło się kilka perełek, którymi się z Wami dzisiaj podzielę :).


Do moich najlepszych lektur zeszłego roku muszę zaliczyć serię J.K. Rowling, której nikomu nie trzeba przedstawiać. Z różnych przeczyn dopiero teraz sięgnęłam po "Harry'ego Pottera" w formie papierowej i muszę przyznać, że są to książki niezwykle wciągające z nieodpartą magiczną atmosferą. Przeczytanie (łącznie z kupowaniem i zamawianiem) tych siedmiu pozcycji zajęło mi miesiąc, który wydawał mi się jedną wielką czarodziejską przygodą! Z pewnością ponownie sięgnę po te książki, zwłaszcza, że mimo iż filmy zawsze wydawały mi się bardzo dobre, to forma papierowa z pewnością i w tym przypadku wygrywa :D.

Dużym zaskoczniem okazała się dla mnie "Wybrana" Naomi Novik. Spodziewałam się książki fantasy, a otrzymałam (no właśnie, co?) przepiękne połączenie baśni oraz opowieści fantastycznej. Fabuła oraz wielowarstwowość tej pozycji naprawdę zadziwia, a polskie wstawki (np. imiona) dodatkowo nadają jej ciekawego klimatu. Jednak największym atutem tej pozycji to jej niesamowite zakończenie, które naprawdę mnie zaskoczyło, co nie zdarza się często! Chociażby dla niego warto ją przeczytać. 

Philippa Gregory to jedna z najlepszych autorek, z której dziełami miałam styczność. Fikcja historyczna to gatunek, po który często sięgam, właśnie dzięki niej. Pisarka ta, tworzy niesamowite portrety postaci, akcja i fabuła, mimo niekiedy występowania elementów magicznych, jest niezwykle realistyczna, a swoje studium historii potrafi doskonale przekazać, tworząc szeroki obraz Anglii na tle Europy, nie ograniczając się jedynie do jakiegoś małego skraweczka wydarzeń. "The Boleyn Inheritance" (w Polsce wydane pod tytułem "Dwie królowe") mimo iż jest moją, jak dotąd, ulubioną książką autorki, w tym zestawieniu reprezentuje wszystkie jej pozycje, które zawsze pozwalają mi na nowo odkryć moje zamiłowanie do historii.



Czas na wyróżnienia! Czyli książki, które bardzo przypadły mi do gustu, jednak nie, aż tak bardzo jak te wybrane powyżej ;).

Jane Austen to jedna z moich ulubionych pisarek, a jej "Opactwo Northanger" bardzo przypadło mi do gustu. W porównaniu z jej innymi dziełami jest to dość krótka powieść, którą czyta się szybko. Pozycja ta, tak jak większość dzieł autorki, przejaskrawia wiele zachowań epoki, tworząc niekiedy irytujące postacie, które skupiają w sobie wiele wyrazistych cech. Zwłaszcza polecam tę lekturą, czytelnikom, którzy z Jane Austen się jeszcze nie zaznajomili.

O "Karmazynowej Koronie" Cindy Williams Chimy pisałam dopiero co w podsumowaniu grudnia. Jest to czwarty i ostatni tom serii "Siedem królestw", która jest naprawdę świetną serią fantasy. Często zdarza się, że ostatnie części nie zaspakajają oczekiwań, czy idą po prostu w tragicznym kierunku, jednak ta bardzo przypadła do gustu. Napięcie towarzyszyło akcji przez całą długość, a zakończenie było przejmnie satysfakcjonujące. 

Mam wrażenie, że książka "Jedz, módl się i kochaj" Elizabeth Gilbert, jest pozycją, która budzi bardzo silne i zróżnicowane emocje. Dla mnie okazała się być bardzo przyjemną lekturą, z kilkoma bardzo inspirującymi momentami oraz kilkoma, które trochę wytrąciły mnie z równowagi. Jednak najważniejsza myśl tej książki, czyli podążanie oraz szukanie swojego szczęścia, bardzo mi się spodobała i myślę, że każdy czytelnik znajdzie w niej chociaż minimalne pokłady inspiracji w tym względzie. 

Książki, której nie ma na zdjęciu, a która zasługuje przynajmniej na miejsce w wyróżnionych pozycjach, to "Trzej muszkieterowie" Aleksandra Dumasa, która z początku onieśmielała mnie swoją długością oraz sprawiła mi problem z wczuciem się w akcję. Jednak po tych kilku komplikacjach okazała się być pozycją przepełnioną świetną akcją, niesamowitymi postaciami oraz barwnym obrazem epoki.


To na tyle, jeśli chodzi o najlepsze książki 2015 roku, mam nadzieję, że w tym roku odkryję więcej pozycji, które podbije moje czytelnicze serce :D!

Miłego czytania, Patsy!

sobota, 2 stycznia 2016

Przeczytane, a niezrecenzowane - grudzień 2015 (Pilipiuk, J.K. Rowling, Musierowicz, Terry Goodkind...)

W grudniu przeczytałam trzynaście książek, z czego większość z nich okazała się bardzo przyjemnymi lekturami. W tym miesiącu czytałam  gatunkowo dość różnorodnie, z czego bardzo się cieszę :)! Najlepszą lekturą okazała się "Karmazynowa korona" (4 i ostatnia część serii), a miłym zaskoczeniem  "Zaginiona" Andrzeja Pilipiuka. Nie obyło się również bez małych rozczarowań w postaci twórczości Terry'ego Goodkinda.


Cinda Williams Chima "Karmazynowa korona" 8,5/10
"Siedem Królestw" to jedna z moich ulubionych serii fantasy, a jej ostatni tom nie zawodzi. Cinda Williams Chima stworzyła ciekawy świat, interesujących bohaterów oraz po mistrzowsku prowadzoną akcję. Szczerze polecam tę serię :D! Link do recenzji pierwszej część (sprzed 4 lat! o.O).

Małgorzata Musierowicz "Feblik" 7/10
Kolejna (już 21!) część mojej ukochanej Jeżycjady. Małgorzata Musierowicz tworzy świetne książki, których główną zaletą jest przemiła i ciepła atmosfera :). "Feblik" nie należy do moich ulubieńców, w moim odczuciu był troszkę za bardzo zbliżony wydarzeniami (chronologicznie) do "Wnuczki do orzechów", jednak nadal była to niezwykle przyjemna lektura!


Aleksander Dumas (syn) "Dama Kameliowa" 6,5/10
Skuszona bardzo miłą przygodą z "Trzema Muszkieterami" sięgnęłam po kolejną książkę Aleksandra Dumasa, nie wiedząc, że takie same imię nosi jego syn... No cóż, nic straconego, nadal byłam jej ciekawa. "Dama kameliowa" okazała się lekturą o interesującej fabule, jednak momentami nudnawą, przez co niektóre fragmenty były trudne do przebrnięcia. Akcja oraz bohaterowie również nie całkiem przypadli mi do gustu. W stylu pisania, łatwo można dostrzec podobieństwa, jednak Dumas senior, przynajmniej u mnie, wyraźnie jest na prowadzeniu.

Honore De Balzac "Czerwona oberża i inne opowiadania" 5/10
Kontynuując moje najnowsze (mini) zainteresowanie francuskimi dziełami literackimi XIX wieku, sięgnęłam po Balzaca. Opowiadania te jednak niezbyt przypadły mi do gustu. Zwłaszcza w porównaniu z moimi oczekiwaniami, okazały się dość nudne i przewidywalne. W najbliższym czasie nie planuję sięgać po inne dzieła tego pisarza.


Andrzej Pilipiuk "Zaginiona" 7/10
Jest to czwarta część serii Kuzynki, z którą spotkania trochę obawiałam, bo rozczarowującym i po prostu nudnym tomie 3. Jednak, na szczęście, "Zaginiona" bardzo mi się spodobała, zwłaszcza jej ciekawa fabuła. Nie wiem, czy kolejne części są w planach, ale z ciekawości pewnie po takowe bym sięgnęła ;).

J. K. Rowling "Baśnie Barda Beedle'a" 6/10
Tę pozycję chciałam przeczytać od kiedy skończyłam "Harry'ego Pottera", jednak dopiero jej obecność w bibliotece mi na to pozwoliła. Ogólnie rzecz biorąc była to przyjemna lektura oraz ciekawy dodatek do serii, jednak nie powaliła mnie specjalnie na kolana (czego się raczej nie spodziewałam).

Sandra Gulland "Kochanka Słońca" 6/10
Fikcja historyczna to jeden z moich ulubionych gatunków literackich, nie opierałam się więc promocji na tę ciekawie zapowiadającą się lekturę zbyt długo. Książka ta opowiada losy Ludwiki de la Valliere, kochanki Ludwika XIV począwszy od jej dzieciństwa, po opuszczenie francuskiego dworu. Pozycja ta ma swoje słabe elementy - momentami nudną akcję, mało rozwinięty obraz Francji poza częścią dworu, czy dziwną i mało prawdopodobną wersję wydarzeń, jednak nadal nie żałuję sięgnięcia po tę lekturę. Sandra Gulland wykonała bardzo dobrze pracę wyszukiwania ciekawostek, wierzeń, praktyk medycznych, ubioru epoki, a jej pozycja pozwoliła mi na ugruntowanie wiedzy historycznej dotyczącej tego okresu.


Sylvia Plath "Szklany klosz" 6,5/10
O książce tej przeczytałam kiedyś w jakimś artykule, albo innej pozycji, wiele dobrego, więc wykorzystując obecność na bibliotecznej półce, postanowiłam po nią sięgnąć. Jest to powieść z elementami autobiograficznymi, ukazująca zmagania osoby z chorobą maniakalno-depresyjną, która jednocześnie jest niezwykle wrażliwa na otaczający ją świat (USA lata 60.). Cieniem na książkę rzuca się samobójcza śmierć autorki w wieku 30 lat, w miesiąc po wydaniu "Szklanego kloszu". Jest to dość ciężka pozycja zważywszy na wymienione elementy oraz szczególny styl pisarki, jest w niej jednak coś fascynującego. Wybrane zdarzenia, portrety ludzi oraz myśli autorki ukazują dramat życia niezwykle wyraźnie, a jednocześnie niepokojąco zwyczajnie.

Nathan Filer "Zapytaj księżyc" 5/10
Po pierwsze: cudowna okładka, której zdjęcie w żadnym razie nie oddaje sprawiedliwości - jest po prostu fantastyczna! Po drugie książka w wyjątkowo realistyczny sposób prezentuje zmagania bohatera z chorobą psychiczną. Przez to właśnie, pozycja ta sprawiła, że czułam się bardzo niekomfortowo w trakcie jej czytania. Styl autora, główny bohater oraz fabuła wszystko to bardzo mocno oddziałuje na czytelnika, Nathan Filer stworzył chaos, który (prawdopodobnie) w jakimś stopniu można porównać do tego co dzieje się w głowie osoby z problemami psychicznymi. W miarę niska ocena wynika z tego, że książka ta była bardzo nieprzyjemna oraz niepokojąca w odbiorze, zwłaszcza, że dopiero co miałam za sobą lekturę "Szklanego klosza" Sylvie Plath, która do łatwych również nie należy. 


Terry Goodkind "Dług wdzięczności" 5/10
Terry Goodkind "Pierwsz Spowiedniczka" 5,5/10
Obie te książki są prequelami do serii "Miecz Prawdy" i obie nie przypadły mi specjalnie do gustu. Niezbyt plastyczny styl pisarza oraz nudnawa, niezrównoważona akcja sprawiły, że momentami trudno było mi przebrnąć przez te pozycje. Nie omieszkam dać jeszcze szansy samej serii, której nadal jestem ciekawa, gdyż świat i system magiczny stworzony przez autora jest interesujący, jednak jak na razie jestem odrobinę zdziwiona jej popularnością.


W tym miesiącu przeczytałam (i zrecenzowałam) również:

Miłego czytania, Patsy!