niedziela, 31 lipca 2011

Adrienne Barbeau "Miłość kąsa. Wampiry Hollywoodu II" ("Love Bites")



Tłumaczenie: Paweł Korombel
Data wydania: 12 kwietnia 2011r.
Ilość stron: 326
Tom w serii: 2

Elementy fantastyczne: tak.

Dzisiaj chciałabym się z Wami podzielić recenzją pozycji, po którą sięgnęłam z zamiarem wakacyjnego rozluźnienia, wyluzowania i rozweselenia, gdyż po przeczytaniu opisu jak i pierwszych stron właśnie tego się spodziewałam. Niestety książka ta nie wywiązałam się z powierzonego przeze mnie zadanie całkowicie, przez co straciłam ochotę na sięgnięcie po pierwszą część serii Wampiry Hollywoodu.

Ovsanna Moore po objęciu władzy nad wampirami w Hollywood, liczy na szacunek i spokój, skrycie również na miłość ze strony policjanta Petera Kinga, który pomagał jej w zmaganiu się z Kinowym Kosiarzem. Wampirzycy niestety nie jest to dane. Tabloidy huczą od kolejnych zabójstw, o które oskarżany jest znów Kinowy Kosiarz, choć Ovsanna i Peter wiedzą, że to niemożliwe nie mogą nikomu o tym powiedzieć, przecież nie przedstawią światu krwiopijców, wilkołaków i innych stworów, które były odpowiedzialne za te morderstwa. Postanawiają sami rozpocząć prywatne śledztwo, a przy spędzić ze sobą więcej czasu i poznać się lepiej, żadne z nich nie jest jednak pewne dokąd ta znajomość zmierza i jakie mogą być jej skutki.

Bardzo spodobała mi się forma książki. Akcja jest nam przedstawiana z widoku dwóch postaci - Ovsanny i Petera, co jest bardzo wygodne, gdyż mamy lepszy wgląd w ich uczucia, na dodatek rozdziały są dość krótkie, co moim zdaniem sprawia, że książka staje się lekka i przyjemna w odbiorze. Dzięki zgrabnemu językowi, jakim jest napisana ta pozycja, bardzo łatwo przyswaja się akcję, niestety z wykluczeniem ostatnich dwóch rozdziałów, które były wyjątkowo męczące i według mnie niepotrzebnie "rozciągnięte", co w dużej mierze odbiło się na mojej ocenie wobec tej książki.

"Miłość kąsa" to druga część serii, co w przypadku kiedy nie czytaliśmy pierwszej, sprawia, że mamy pewne obawy, wobec zrozumienia przedstawianych wydarzeń i zapoznania się z postaciami. Na szczęście autorka bardzo dobrze wplotła w nową akcję fakty i postacie pojawiające się w poprzedniej serii, nie zrobiła tego również drastycznie, przez co łatwo mi było nadrobić "straconą"  pozycję. Spodobało mi się to, że nie muszę dopowiadać sobie nieznanej mi historii, a mogę skupić się na przedstawianej w teraźniejszości akcji.

Nie zakładałam, że "Miłość kąsa" będzie ambitną pozycją i taka nie była. Jednak moje oczekiwania zostały zaspokojone, niestety tylko w 70%, co przy ich niewysoko lotnej treści bardzo rzutuje na odczucia, które wywarła na mnie ta pozycja. Książka ta na pewno spodoba się czytelnikowi bez oczekiwań, lubiącym aktorów starszej daty w nowej odsłonie i nastawionemu neutralnie wobec wszelakiej maści stworów.

Moja ocena: 6,5/10

Pozdrawiam :D

Witam znowu :D

Hej!
Jestem już z powrotem u siebie! Wyjazd był świetny, woda w jeziorze ciepła, a widoki cudne :-)!
Książek wzięłam ze sobą 6, a wróciłam z 7, gdyż w kiosku zobaczyłam  książkę Stephenie Meyer "Drugie życie Bree Tanner" za 13 zł i mimo, że nie zamierzałam dodawać jej do swojej biblioteczki, to jednak skusiła mnie cena i wolny czas podczas którego za szybko czytałam zabrane ze sobą pozycje :P.
Czytając Wasze komentarze pod ostatnim postem zauważyłam nominacje do zabawy One Lovely Blog Award za co bardzo dziękuję, sprawiły mi one ogromną przyjemność! Już niedługo postaram się na nie odpowiedzieć :D.
Zabieram się teraz za nadrabianie zaległości: pisanie recenzji, odwiedzanie Waszych blogów, recenzji...
Tym, którzy są na wakacjach lub na nie wyjeżdżają, życzę, ciepłej pogody (zapowiadają upalny sierpień :D) i wspaniałych lektur ^^.
Buziaki!!!

niedziela, 10 lipca 2011

Wakacje :-)

Hej!
Już za chwileczkę wyjeżdżam na trzytygodniowe wakacje! W związku z tym działalność bloga będzie zawieszona (może czasem uda mi się dodać jakąś recenzje - zobaczymy).
Wam życzę pięknej pogody i miłych lektur!
Pozdrawiam, Patsy :D.

sobota, 9 lipca 2011

Radosław Sikora "Z dziejów Husarii"


Data wydania: 21 grudnia 2010r.
Ilość stron: 98

Elementy fantastyczne: nie.

Dzisiaj czas zmierzyć się z literaturą historyczną, która nieczęsto gości w mojej biblioteczce. Przed rozpoczęciem czytania tej pozycji, o Husarii wiedziałam tylko podstawowe fakty. Nie sądziłam, że dzięki kilkudziesięciu stronom mogę sobie tak ugruntować wiedzę o tej formacji. Z początku trudno było przestawić mi się na bogaty w fakty język, pomogło mi w tym z pewnością nie za sztywne podejście autora do tematu, który, o dziwo, okazała się ciekawszy niż sądziłam.

Husaria to wręcz legendarna formacja polska, której członkowie walczyli konno. Istniała ona blisko 300 lat i przez ten okres czasu można było zauważyć ewolucję na płaszczyźnie wyposażenia jak i techniki walki. 
Ostatnie stulecie, nie należało już jednak do czasów chwały i wielkich zasług w boju. Husaria znane jest przede wszystkim ze swojej długotrwałości i skuteczności ... oraz charakterystycznej ozdoby z piór, która towarzyszyła walczącym na polach bitwy. Znana jest również z walki kopią, której husarzy używali najczęściej (najdłuższe miały 6,2 m długości!).

Dużym plusem tej pozycji jest jej wydanie. Twarda oprawa, dobry jakościowo papier, wiele zdjęć i rysunków. Ułatwia to wielce jej odbiór, jak i pozwala na lepsze wyobrażenie sobie walczących husarzy. Bardzo przyjemny jest również, sposób jej napisania, prosty w odbiorze, bogaty w fakty, które jednak nie obciążają za nadto odbiorcy, a finalizujące książkę ciekawostki, były jednocześnie świetnym podsumowaniem  jak i ciekawym materiałem.

Jasne jak słońce, jest jednak to, że mamy tu do czynienia z książką historyczną, w której najważniejsze są fakty jej dotyczące :-). Nie potrafię ocenić rzetelności tej pozycji, gdyż żaden ze mnie historyk. Muszę, jednak zauważyć że autor, przy spornych faktach, wyrażał swoją opinię, argumentując ją, jednocześnie przedstawiając nam cudze, co pozwalało nam stwierdzić, która z nich jest najbardziej prawdopodobna, a co za tym idzie mimowolnie angażowaliśmy się w przybliżoną historię. 

Cieszę się, że mogłam przeczytać tę pozycję. Pozwoliła mi ona na ugruntowania wiedzy o świetnej polskiej formacji, jednocześnie zapoznając się z wydarzeniami historycznymi ją otaczającą. Książka mimo swojej kategorii, była przyjemną lekturą, którą z pewnością mogę polecić osobą lubiącym historię i wręcz legendarne ikony ;-).

Moja ocena: 8/10

Pozdrawiam, Patsy!

piątek, 8 lipca 2011

Carolynn Jess-Cooke "Zawsze przy mnie stój" ("The Guardian Angel's Journal")



Wydawnictwo: Otwarte
Tłumaczenie: Małgorzata Kafel
Data wydania: 20 kwietnia 2011r.
Ilość stron: 320

Elementy fantastyczne: tak/nie

Czytając opis jak i przyglądając się subtelnej w odbiorze okładce, nigdy nie podejrzewałam, że książka ta wywoła we mnie tak silne uczucia. Dawno nie spotkałam się z pozycją, która swoją brutalnością, szczerością jak i realnością, wykuła się w moim umyśle, doprowadzając do tego, że po tygodniowym odstępie czasowym od jej skończenie, ciągle przypominają mi się poszczególne sceny przedstawione przez autorkę. "Zawsze przy mnie stój" jest niesamowicie wyróżniającą się książką, wprowadza czytelnika w stan fascynacji bohaterami, otaczającymi nas ludźmi, ich życiem, jak i wszechobecną duchowością.

Kiedy Margot kończy swój żywot, nie zdaje sobie sprawy z tego, że zaraz znowu będzie podziwiać uroki Ziemi, będąc jednak pod postacią Anioła Stróża. Stworzenia, które ma za zadanie opiekować się i chronić daną osobę. Margot, musi troszczyć się o siebie samą, spoglądać na każdy popełniony przez siebie błąd, wiedząc że i tak nie może mu w dużym stopniu zapobiec. Osoba, którą była, nie jest jednak nią samą, czego przez dłuższy czas bohaterka nie rozumie. Margot musi obserwować, wszystkie bóle, które przeżyła, wszystkie zdarzenia, które w konsekwencji doprowadziły do dorosłych błędów. Jako Anioł Stróż ma ona jednak możliwość zapobiegnięcia kilku okropnym zajściom, jednak aby tak się stało musi zawrzeć pakt z demonem, a jego ceną jest niewyobrażalne poświęcenie.

"Zawsze przy mnie stój" dotyka jednego z najbardziej nurtujących nas tematów: "Co będzie po śmierci?". Bohaterkę spotyka zadanie, które nie należy do najłatwiejszych. Przeżywa cierpienia Margot-człowieka, jako swoje własne i jednocześnie osoby chronionej, co w przypadku doznanych przez nią nieszczęść jest bardzo traumatyczne i trudne do zniesienia. Najgorszymi momentami zadania pośmiertnego bohaterki, jest to że w niektórych momentach nie ma ona wpływu na zaistniałe sytuacje, może tylko obserwować ból i rozpacz który dzieli z sobą i Margot stąpają po Ziemi.

Traumatyczne i jednocześnie okropnie realne zdarzenia opisywane w książce,  niesłychanie wpływają na połączenie emocjonalne z bohaterką. Tak jak ona jednocześnie obserwujemy i przeżywamy ból towarzyszący bohaterce i nie możemy nic z tym zrobić. Sprawia to, że jesteśmy wielce zaangażowani w przedstawianą akcję, a co za tym idzie jest ona niesamowicie wciągająca.

"Zawsze przy mnie stój" jest książką, która na długo pozostanie w mojej pamięci, jej charakter dał mi wiele materiału do refleksji. Pozycję tę czytało mi się świetnie, mimo niektórych momentów przerażających ludzką brutalnością, które mocno odbijały się na mojej wrażliwości w tych sferach. Jest ona napisana bardzo dobrym pismem, jednocześnie nieubogim i nie wielce upiększanym. Polecam Wam ją serdecznie!

Moja ocena: 9,5/10

Pozdrawiam, Patsy!

czwartek, 7 lipca 2011

Wyniki konkursu Shains!

Hej!
Dzisiaj, myślę, długo wyczekiwany post z wynikami konkursu!
Wszystkim Wam bardzo chciałabym podziękować za wzięcie udziału w tym rozdaniu :-).
Bez zbędnych długich wstępów, ogłaszam że zwycięzcami są:

nagroda I (bransoletka) wędruje do:
                                                            MEME 
Bardzo proszę Cię o szybkie wysłanie adresu do wysyłki :D

nagroda II i III, czyli 33% zniżki, wędrują do:

                                        ESCRITORY oraz SYLISSIMY


Przekażę Wasze meile firmie Shains, która prześle Wam kod rabatowy :-).

Do każdego z Was, jeszcze dzisiaj,  prześlę kod rabatowy 10%  na produkty Shains.
edit:  Już wysłałam :-).

Buziaki!!!

środa, 6 lipca 2011

SHAINS bransoletka :-)

Hej!
Dzisiaj trochę nietypowy post. Mianowicie zaprezentuję Wam dzisiaj moją bransoletkę Shains :-)!
Zestaw, który posiadam to black 60 (kolor czarny, 60 elementów), uważam że jest on bardzo uniwersalny, pasuje do wszystkich kolorów, dzięki czemu ozdobę tę mogłam nosić praktycznie codziennie :D
Wyjątkowość tego rodzaju bransoletek jest ich oczywistym i największym plusem. Sami możemy dobierać sobie nazwy, imiona, tytuły piosenek, książek ;-), dzięki czemu myśl o tej rzeczy, osobie towarzyszy nam cały dzień. Dla mnie najlepszą formą układania literek, było dopasowanie ich do mojego humoru, np. kiedy byłam smutna pisałam sobie coś co może mnie zainspirować, przypomnieć o dobrych momentach, kiedy byłam ociężała i znudzona, pisałam cokolwiek co wywoływało uśmiech na mojej twarzy :D.




Długość tej bransoletki to ok. 25 cm. Gumową bransoletę, możemy zapiąć w dowolnym miejscu, przez co jej dopasowanie jest bardzo proste i dopasowane do naszych potrzeb.



Bransoletki te również są znane w kręgu ekologicznym, gdyż wykonane są z odzysku :D! Wszystkie elementy, nawet opakowania pochodzą z recyklingu. Na dodatek, produkty te są biodegradowalne :D. Noszenie takiej biżuterii to dobry sposób na bycie bardziej "eko", zwłaszcza, że 10% dochodów przeznaczane jest na organizacje ekologiczne.


Mi bransoletka Shains bardzo się spodobała, dzięki niej mogę wprowadzić więcej oryginalności do mojego stroju, pomagać środowisku, jak i poprawiać sobie humor, dzięki spojrzeniu na napis, który uprzednio stworzyłam. Myślę, że z czasem powiększę swoją kolekcja o kilka kolorowych bransoletek, gdyż bardzo spodobały mi się również inne odcienie :D




Już jutro ogłoszę zwycięzców konkursu Shains :-)!
Buziaki!



Produkt będący podmiotem tego wpisu został udostępniony blogowi patsy-books.blogspot.com przez firmę Shains, za co bardzo dziękuję, fakt ten, jednak, nie wplywa w żaden sposób na jego ocenę.

niedziela, 3 lipca 2011

Carrie Ryan "Las Zębów i Rąk" ("The Forest of Hands and Teeth")



Wydawnictwo: Papierowy Księżyc 
Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski
Data wydania: 20 kwietnia 2011r.
Ilość stron: 348

Elementy fantastyczne: tak

Ostatnio miałam okazję zapoznać się z książką, która samym swoim tytułem bardzo mnie zaintrygowała: "Las Zębów i Rąk"... Co to może być?" przeszło mi przez myśl. Kiedy zaczęłam czytać tę pozycję, wiedziałam, że coś z niej we mnie zostanie, będzie niosła ze sobą trwały przekaz, o którym szybko można się było przekonać. Poświęcenie - jest to pierwsze słowo, które przychodzi mi na myśl kiedy przypominam sobie tę pozycję, na dodatek widoczne na wielu płaszczyznach życia Mery i objawiające się na rożne sposoby.

Zadaniem Siostrzeństwa jest nakierowanie myśli każdego mieszkańca osady na wdzięczność względem Boga, który pozwolił na to, że są oni jedynymi ludźmi w ogromnym i niekończącym się Lesie Zębów i Rąk zamieszkanym przez Nieuświeconych - stworzenia, które zostały zaatakowane przez infekcje sprawiającą, że jedynym pragnieniem jest ludzka krew i mięso. Nieustannie napierają oni na siatkę otaczającą wioskę, przez co sprawiają, że mieszkańcy nie mogą prowadzić sielankowego życia.
Gdy jedna z tajemnic skrywanych przez Siostrzeństwo doprowadza do zagłady wioski, Mery nie pozostaje nic innego jak tylko podążanie za myślą o pięknym Oceanie, o którym opowiadała jej matka.
Dziewczyna musi wybierać między obowiązkami wobec swojej rasy jak i miłością, poświęceniem względem rodziny i przyjaciół a ukochanym Travisem.
Kiedy drogi ucieczki się kończą, Mery pozostaje tylko jeden wybór.

Ogromną zachętą do przeczytanie tej książki, były dla mnie rekomendacje autorek, których twórczość uwielbiam Cassandry Clare: Inteligenta, mroczna i czarująca. Las Zębów i Rąk łączy w sobie horror i piękno. oraz Melissy Marr: Las Zębów i Rąk otwiera się niczym puszkę Pandory - wyskakuje z niej ciemność, ale i odrobina nadziei. Pięknie napisana, wciągająca powieść. Opisy te niezwykle podziałały na moja wyobraźnię, która niezmiernie domagała się bliższego zapoznania z tą książką. Z obiema tymi wypowiedziami nie sposób się nie zgodzić. Pozycji tej nie przeczytałam jednym tchem, nie potrafiłam, jej treść  była jednocześnie trudna jak i mocna, po każdej "sesji" czytelniczej potrzebowałam chwili do namysłu i refleksji.

Mimo, że wizja zagłady świata przez ludzi zamienionych w krwiożercze zombie była przytłaczająca i straszna, w książce pojawiał się promyk nadziei. Główną bohaterkę bardzo często przy życiu, podtrzymywała myśl o Oceanie, nadziei, że nie tylko Las Nieuświęconych istnieje na tym świecie. Dążenie do dotarcia do celu pozwoliło pokonać Mary wiele trudności: stratę, odrzucenie, śmierć. Wytrwałość dziewczyny ukazuje, że zawsze kiedy jest źle, możemy sobie znaleźć cel, marzenie do którego dążymy, nasz własny ocean, wspierające nas w najtrudniejszych chwilach.

"Las Zębów i Rąk" jak dla mnie nie była książką do "połknięcia" była pozycją, która często przez natłok smutku, wprawiała mnie w zadumę, przez co dopiero na drugi dzień mogłam znów po nią sięgnąć. Co dziwne unikałam również czytanie tej pozycji przed snem z obawy o koszmary ;]. Cieszę się, jednak, że przeczytałam coś co niesie ze sobą jakiś przekaz, który mam nadzieję, długo będzie mi towarzyszył.

Moja ocena: 8,5/10

Buziaki!