niedziela, 28 sierpnia 2016

Książkowe zdobycze czerwca, lipca i sierpnia (4/2016)


Mimo że dwanaście to nadal nie jest mało, to jestem zadowolona, że w przeciągu ostatnich miesięcy nie zgromadziłam więcej książek :D (małe sukcesy - to się liczy!). Zważywszy, że pozbyłam się już trzech z nich to jeszcze lepiej ;). Jednym słowem, na razie nad sobą panuję - tylko te okropne, świetne promocje mnie prowokują, no ale cóż - nikt nie mówił, że życie książkofila jest łatwe!


*****

1. Sarah J. Maas "Królowa Cieni"
Wiedziałam, że się ugnę i sięgnę po tę kontynuację, ale szczerze powiedziawszy nadal nie mam ochoty jej czytać ;/.

2. Sarah J. Maas "A Court of Mist and Fury"
Po intrygującym zakończeniu pierwszej części, postanowiłam od razu sięgną po kontynuację - moja opinia w podsumowaniu czytelniczym lipca ;). Dla zainteresowanych - kupowałam przez empik.com



3. Robin Hobb "Royal Assassin"
Jest to kontynuacja świetnej książki fantasy "Assassin's Apprentice" (pol. "Uczeń skrytobójcy"). Jeszcze nie sięgnęłam, ale z pewnością już niedługo to nastąpi.

4. Robin Hobb "Assassin's Quest"
Trzecia cześć wspomnianej wyżej serii. Nie będą wspominać o oczywistym bólu związanym z różnicą w formatach. Nauczka na przyszłość podczas zakupów internetowych z zagranicznych portali: sprawdzaj wymiary! (Ale nic nie zmienia faktu, że okładki są prześliczne!).

5. Takano Ichigo "Orange 1"
Nadszedł moment, którego się w ogóle nie spodziewałam: ja i manga (a przynajmniej wydaje mi się , że to manga). Słyszałam tyle dobrego o tej serii, że postanowiłam spróbować, i mimo trochę mieszanych odczuć sięgnęłam po kolejny tom ;).

6. Takano Ichigo "Orange 2"
Jeszcze nie sięgnęłam, ale już niedługo z pewnością to zrobię! 




7. Anna Moczulska "Bajki, które zdarzyły się naprawdę"
To jest właśnie pokłosie promocji na Znaku! Super ceny i jakikolwiek opór zanika :c. No, ale cóż, książka dobra, chociaż nie zagrzeje miejsca na moim regale. Moja opinia w podsumowaniu czytelniczym lipca ;).

8. Frances Hodgson Burnett "Tajemniczy ogród"
Też ze Znaku. Muszę przyznać, że to wydanie od samego początku przykuło moją uwagę! Moja opinia jw.

9. Rainbow Rowell "Linia serc"
Też z promocji w Znaku (na szczęście już wykupiłam wszystkie książki, które mnie interesowały ;).  Pozycja ta również nie zagościła dłużej na mojej półce. Więcej w podsumowaniu czytelniczym czerwca.

10 C. J. Daugherty i Carina Rozenfeld "Tajemny ogień"
Też ze Znaku, też już nie ma na regale. Moja opinia w podsumowaniu czytelniczym lipca.




11. Jandy Nelson "Oddam Ci Słońce"
Też ze Znaku, jeszcze nie przeczytałam ;). Jak dotąd spotkałam się z pisarką raz ("Niebo jest wszędzie") i nie planowałam tego powtarzać, jednak świetne opinie i promocja zrobiły swoje ;).

12. Emery Lord "Początek mnie i ciebie"
Książka też kupiona na promocji, po tym jak przeczytałam o niej świetne opinie. Przyjemna lektura, jednak nie podbiła moje serca. Więcej w podsumowaniu czytelniczym czerwca.



*****



To na tyle! Jak na razie nie planuję kolejnych zakupów, chociaż wiem, że jako prezent dwie książki nadchodzą ;). Wiadomo też, że jeśli "Orange 2" podbije moje serce, to będę zmuszona sięgnąć po kontynuację, jednak naprawdę mam co czytać i muszę sobie o tym ciągle przypominać :D!

Miłego czytania,
Patsy.

Ps. Wspomniane wielokrotnie podsumowanie czytelnicze lipca (klik) oraz czerwca (klik).
Ps. 2. Mimo oczywistych skłonności - nie jestem sponsorowana przez żadną ze wspomnianych stron ;).

poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Claire Dellanoy "Strzeżcie się niezwykłych kobiet" ("Mefiez-vous des femmes exceptionnelles") recenzja

Data wydania: 07.2017
Ilość stron: 256

Czasami lubię przeczytać coś innego, coś co prawdopodobnie wykracza poza moją czytelniczą strefę komfortu - tak właśnie było w przypadku tej pozycji. Zaczynając od dość ciekawego i odrobinę filozoficznego opisu, a kończąc na tym, że nigdzie nie mogłam znaleźć o tej książce opinii (nawet na goodreads.com), co jest dla mnie dość częstą wytyczną sięgania po lektury. Mimo wszystkich tych aspektów, postanowiłam spróbować i bardzo się z tego powodu cieszę :)!

Opis
Pięć przyjaciółek o różnych osobowościach i poglądach na politykę, religię, miłość i rodzinę. Mimo różnic łączy je więź, która przetrwała wzloty i upadki. Poznały się na Akademii Sztuk Pięknych, kiedy miały po dwadzieścia lat, po studiach każda zamieszkała w innym miejscu, a teraz znów się spotykają.
Czy stawią czoło niedopowiedzeniom i skrywanym sekretom, które nagromadziły się między nimi przez lata? Czy przyjaźń wytrzyma kolejną próbę? To dojrzała, naładowana emocjami opowieść o przyjaźni.

Tym co najbardziej mi się podobało była intrygująca fabuła. Miałam z nią kilka problemów, jednak coś w tej historii wciąga i ma się ochotę poznać jej zakończenie. Autorka ciekawie zrównoważyła akcję między bohaterkami, długość również okazała się odpowiednia - nie jest ani rozwleczona, nie czułam też, żeby czegoś mi brakowało w rozwoju wydarzeń. Oczywiście momentami chciałam wiedzieć więcej, jednak uznaję to za części intrygującej wizji autorki.

Interesujący w tej książce jest sposób narracji - nie ma w niej typowych w polskich tłumaczeniach myślników, wypowiedzi bohaterów, czy dialogi nie są w żaden sposób oddzielone od normalnej narracji. Jest to sposób dość chaotyczny, który sprawiał mi momentami trochę problemów - trudniej zorientować się w tym kto mówi. Jednak zabieg ten bardzo upłynnił całą historię oraz nadał jej ciekawej różnorodności.

Widocznym elementem tej pozycji jest jej "różnorodność". Wszystkie przyjaciółki bardzo się od siebie różnią - religią, upodobaniami, czy orientacją, w moim odczuciu Claire Dellanoy chciała być za bardzo postępowa. Nie chcę być tu źle zrozumiana, nie uważam tego za wadę samą w sobie, jednak bardzo ostentacyjny sposób przekazu już tak. Dość często odnosiłam wrażenie jakby autorka tworzyła bohaterów tylko po to, żeby włożyć im w usta jakieś bardzo filozoficzne, górnolotne oraz ultra tolerancyjne (często kontrowersyjne - zdrady, aborcje, otwarte związki etc.) prawdy. Przez to często główny temat przyjaźni i relacji schodził na drugi plan.

"Strzeżcie się niezwykłych kobiet" budzi we mnie mieszane uczucie, jednak mimo wszystko lektura ta okazała się bardzo ciekawym i pobudzającym do myślenia doświadczeniem. Dobrze jest czasami przeczytać coś z czym się w całości nie zgadzamy - działa to odświeżająco. Jeśli ktoś lubi trochę inne pozycje, intrygujące, jednak takie do których trzeba podejść z dużą dozą tolerancji cudzej wizji świata to polecam :D

Moja ocena: 5,5/10

Miłego czytania,
Patsy.

poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Przeczytane, a niezrecenzowane: lipiec 2016 ("A Court of Mist and Fury", Patrick Rothfuss, "Tajemniczy ogród", Anna Moczulska...)

Wraz z powrotem do blogowania, czas na rozliczenie czytelnicze lipca. Lepiej późno niż wcale, prawda ;)? Lipiec pod względem książkowym nie był najgorszy: przeczytałam osiem książek w tym dwie, które bardzo mi się podobały (obie autorstwa Patricka Rothfussa). Biorąc pod uwagę wakacjowanie - nie jest źle!



Patrick Rothfuss "The Name of the Wind" (pol. "Imię wiatru") 9/10
& "Strach mędrca. Cześć 1" 9/10 & "Strach mędrca. Część 2" 8,5/10*
O książce tej słyszałam naprawdę wiele dobrego. Jako fanka fantasy nie mogłam dłużej puszczać tych zachwytów mimo uszu. Muszę z ręką na sercu przyznać, że książka ta w żadnym razie mnie nie zawiodła, chociaż z pewnością swoją formą i treścią zaskakuje. Patrick Rothfuss ma prawdziwy talent to tworzenia wspaniałych historii, intrygujących bohaterów (Kvothe, czyli główny bohater to bardzo złożona postać) oraz niesamowicie wciągającej akcji, gdyż mimo wielkości tych książek (ok. 700 stron każda) czyta się je bardzo szybko. Również wpływa na to język autora, który jest niezwykle łatwy w odbiorze (jak na high fantasy), a jednocześnie bardzo oryginalny i momentami nawet liryczny. Z łatwością świetność tej pozycji mogę przyrównać to dzieł Tolkiena i dodać do tego szczyptę magicznego wciągnięcia "Harrego Pottera". Nie pozostaje mi nic innego, jak dołączyć do rzeszy fanów czekających na finał tej trylogii. Naprawdę szczerze polecam każdemu!

*Drugą część "Strachu Mędrca" przeczytałam na początku sierpnia, ale szczerze nie widzę powodu rozdzielania tej opinii



Sarah J. Maas "A Court of Mist And Fury" #2 "Dwór cierni i róż" 7,5/10
* w recenzji tej unikam spoilerów, jednak niektóre jej elementy mogą coś insynuować
Mimo iż "Dwór cierni i róż" nie powalił mnie na łopatki, jego zakończenie (mianowicie Rhysand) zmusiło mnie po sięgnięcie po kontynuację (dla zainteresowanych kupiłam przez empik.com). Szczerze muszę przyznać, że trudno mi było się wbić w rytm tej książki - jak na pozycję z dość interesującą akcją, czytałam ją dość długo. Jeśli chodzi o bohaterów to tych co nie lubiłam, znielubiłam jeszcze bardziej, a tych co lubiłam, to wręcz pokochałam. Feyra, czyli główna postać, nadal nie jest moją ulubienicą, mimo tego, że dojrzewa i się zmienia. Najbardziej jednak zabolało mnie zakończenie, które po prostu przypominało mi jedną wielką operę mydlaną ze swoimi objawieniami w rozwiązywaniu wątków. "A Court of Mist And Fury" bardzo mi się spodobała, jednak nie powaliła mnie na łopatki (a wiem, że bardzo dużo osób ją uwielbia), jednak z pewnością sięgnę po kolejną część :).




Anita Valle "Sinful Cindarella" 6/10
Ta krótka książeczka, jest dostępna na większości platformach zagranicznych za darmo (np. amazon.com), dlatego też po nią sięgnęłam (oczywiście najpierw zainteresował mnie ciekawy opis). Pozycja ta jest zabawna, rozrywkowa, jednak przede wszystkim wyjątkowa. Zastanawiało was kiedyś, jak to możliwe, że Kopciuszek jest tak dobry i szczęśliwy, a na koniec odnajduje wielką miłość? No cóż, w wersji Anity Valle bohaterka ta czerpie korzyści z bycia miłą, jednak tak naprawdę jest zdecydowanie grzeszna. Dodatkowo zakończenie oraz bardziej realistyczne spojrzenie na księcia, sprawia, że książkę tę polecam wszystkim choć trochę zainteresowanym tą ciekawą fabułą.




C. J. Daugherty & Carina Rozenfeld "Tajemny ogień" 5,5/10
Książkę tę kupiłam na dobrej promocji, więc nie mam czego żałować, jednak sama w sobie okazała się po prostu nudna i niezbyt oryginalna. Rzadko już sięgam po tego typu lektury (dla młodzieży+wyjątkowa bohaterka+zakazana miłość+tylko oni mogą uratować świat etc.), jednak co jakiś czas próbuję. Nie zrozumcie mnie źle - "Tajemny ogień" nie jest tragiczny, po prostu jestem już za bardzo krytyczna w stosunku do tego typu fabuły :).



Frances Hodgson Burnett "Tajemniczy ogród" 6,5/10
Od zawsze dziwiłam się sobie, że nie przeczytałam tej pozycji kiedy była lekturą w podstawówce, mimo iż czytałam większość wymaganych książek, w tym między innymi "Małą księżniczkę" tej samej autorki. Jednak stało się! Długo planowana lektura w końcu została przeczytana. Jednak jak widać po ocenie nie podbiła mojego serca. Myślę, że w największym stopniu odpowiada za to mój wiek oraz dość krytyczne podejście do wszystkich czytanych książek (chociaż nadal czytam i uwielbiam książki dla dzieci). "Tajemniczy ogród" po prostu mnie nie oczarował, bohaterowie nie przypali mi do gustu, a samo przesłanie i morały niespecjalnie mnie dotknęły.



Anna Moczulska "Bajki, które zdarzyły się naprawdę" 7/10
Autorka bloga "Kobiety i Historia" (o którym jak dotąd niestety nie słyszałam) napisała bardzo przystępną oraz ciekawą książkę o nie tak zawsze bajkowych losach kilku kobiet znanych (i tych trochę mniej znanych) nam z historii. Przyjemny styl, interesujący wybór postaci oraz dobra, nieprzytłaczająca długość opowieści tworzą naprawdę dobrą lekturę. Dodatkowo, przez to, że nie jest to typowo historyczna książka, ciekawie jest poznać inne spojrzenie autorki na wybrane przez nią postacie. Jedyny element, który trochę mi przeszkadzał podczas lektury, to właśnie ten koncept bajek, który momentami był za bardzo naciągany.



Mindy Kaling "Why Not Me?" 4/10
Szczerze to nie wiem czemu sięgnęłam po tę pozycję. Audiobooków nie lubię, za humorem Mindy specjalnie nie przepadam i za jej głosem też niezbyt (aktorka sama prowadzi narrację). Jak napisałam: nie wiem. Wiem tylko, że audiobooków nie polubiłam, za dużo się nie śmiałam, a głos Mindy nadal mnie troszkę irytuje. Do samej aktorki naprawdę nic nie mam, przez kilka sezonów oglądałam jej serial, który nie jest zły ;). Książka ta też momentami wydawała mi się bardzo chaotycznym zbiorem dość bezcelowych historii, jednak lektury nie żałuję, a tragedii żadnej nie było.

*****

To na tyle w tym wydaniu. Ja do regularnego blogowania już wracam, i co dziwne muszę przyznać, że tęskniłam za tym bardziej niż myślałam!

Miłego dnia oraz czytania,
Patsy.