Za mną bardzo owocny miesiąc czytelniczy! W czerwcu udało mi się przeczytać 12 książek, i w końcu dobić do połowy mojego rocznego celu (stu lektur), z czego bardzo się cieszę :). W tym miesiącu przeczytałam dość dużo popularnych książek ("Dziewczyna z pociągu", "Dwór cierni i róż", "Czerwona królowa", "Królowa Tearlingu"), które niekoniecznie specjalnie przypadły mi do gustu. Najlepszą lekturą czerwca okazał się "Assassin's Apprentice" (pol. "Uczeń skrytobójcy") Robin Hobb oraz "Ania z Szumiących Topoli" Lucy Maud Montgomery (ponowna lektura). Inne książki w tym miesiącu nie powaliły mnie na kolana, jednak miło urozmaiciły ten miesiąc.
Robin Hobb "Assassin's Apprentice" 9/10
Wiele dobrego słyszałam o tej serii high fantasy, i już od dawna planowałam się za nią zabrać. Kiedy w końcu to nastąpiło, w żadnym razie nie byłam zawiedziona. Robin Hobb jest fantastyczną pisarką, która stworzyła świat wciągający niczym ten tolkienowski (wiem, że piszę tu o najlepszej książce fantasy!) oraz bohaterów tak realistycznych, że nie sposób ich sobie nie wyobrazić. "Uczeń skrytobójcy" to naprawdę świetna książka, idealna dla wszystkich fanów gatunku. Ja już niedługo zabieram się za kontynuację (paczko, proszę bądź tu jak najszybciej!), która ponoć jest jeszcze lepsza... Zobaczymy!
Lucy Maud Montgomery "Ania z Szumiących Topoli" 9/10
Serię o Ani skończyłam czytać już kilka lat temu, jednak od zeszłego roku staram się przeczytać ją ponownie. Tym sposobem nadszedł czas na czwartą część cyklu, która ogromnie mi się spodobała. Przyznam szczerze, że po "Ani na uniwersytecie" nie czułam motywacji, aby od razu kontynuować serię, jednak cieszę się, że w końcu to zrobiłam. Książka ta jest tak kochana, ciepła i zabawna - i podobała mi się na równi z pierwszą częścią. Jeśli ktoś jeszcze nie sięgnął po te pozycje, to teraz jest idealny czas (zawsze jest, no ale) - ciepło, wakacyjnie, świetna pora na coś lekkiego, zabawnego i wciągającego, a jednocześnie nie tak banalnego, jak "typowa wakacyjna lektura".
Sarah J. Maas "Dwór cierni i róż" 6/10
Ehhhh... Co by tu napisać o książce, której myślałam, że nigdy nie skończę? Czytałam i oglądałam wiele recenzji tej pozycji i szczerze nie nastawiałam się na nic co podbije moje serce. Jednak nie spodziewałam się też, że książka ta, tak mało mnie wciągnie! Naprawdę trudno było mi się w nią wczuć i poważnie rozważałam nie kończenie jej. Jednak zmusiłam się do kontynuowania i bardzo się z tego cieszę! Ostatnia ćwiartka jest naprawdę dobra i wciągająca, a Rhysand po prostu podbił moje serce i zdecydowanie podniósł moją ocenę. Dzięki niemu również od razu sięgnęłam po kontynuację ("A Court of Mist and Fury"), ale o niej w przyszłym podsumowaniu ;).
Erika Johansen "The Queen of the Tearling" 6/10
O tej pozycji słyszałam różne opinie, i z początku w ogóle nie planowałam po nią sięgać. Mogłam zaufać swojej intuicji, gdyż "Królowa Tearlingu" to fantasy/dystopia umiejscowiona w przyszłości, jednak w większości wzorowana na czasach średniowiecznych (zamki, rycerze, hierarchia, rola kościoła i monarchy etc.), ale z "Harrym Potterem" oraz "Władcą Pierścieni" na półkach. Ale uwaga - książek jest deficyt, bo ludzie już nie wiedzą jak się je robi, gdyż razem z wiedzą o lekach przepadły w oceanie... Nawet sama historia, jak doszło do takiego momentu w czasie nie jest zbyt dobrze wytłumaczona. Dodatkowo główna bohaterka nie przypadła mi do gustu ani trochę. Jedyne co obroniło tę książkę to właśnie te średniowieczne elementy i niektórzy bohaterowie. Na tę chwilę kontynuacją nie jestem zainteresowana.
Victoria Aveyard "Czerwona królowa" 4,5/10
Szczerze nie planowałam sięgać po tę książkę. Od zaufanych recenzentów, wiedziałam, że będę miała dużo problemu z małą oryginalnością fabuły. Jednak będąc w bibliotece, postanowiłam zaryzykować i mimo stosunkowo niskiej oceny nie żałuję. Czy książka ta jest mało oryginalna? Tak. Czy ma irytująco wyjątkową i naiwną główną bohaterką, określaną jako "bystra"? Tak. Czy czytając ją miałam wrażenia, że już to kiedyś robiłam, gdyż powiela większość występujących w takiej literaturze motywów? Zdecydowanie tak. Czy jednak mimo wszystko, czytanie jej było dla mnie rozrywką? Tak. Po prostu fani high fantasy, albo ogólnie rzecz biorąc bardziej wyszukanej literatury nie mogą oczekiwać cudów po tej pozycji, jednak jeśli mają ochotę na całkiem przyzwoity odmóżdżacz na poziomie "Rywalek" Kiery Cass to polecam ;).
Rhonda Byrne "Sekret" 4,5/10
Kolejna biblioteczna okazja. Słyszałam o tej pozycji dużo, jednak nigdy specjalnie mnie nie kusiła. Zwłaszcza, że nie rozwija tematu wizualizacji bardziej niż ludzie, którzy o niej mówią. Pozycja ta bardzo przypominała mi jakąś broszurkę telezakupową, która zachwytami użytkowników próbuje mi coś sprzedać, co nie jest zbyt przyjemnym wrażeniem. Sukces tej książki w ogromnym stopniu opiera się na świetnie przeprowadzonej kampanii marketingowej. Lektury nie żałuję - lubię czytać różnorakie książki o rozwoju osobistym, jednak żadnego sekretu, którego wcześniej nie znałam pozycja ta mi nie objawiła.
Emery Lord "Początek mnie i ciebie" 6/10
Jedyne co pamiętam o tej książce, to fakt, że nawet mi się podobała. Wiadomo, troszkę przesadzam, jednak treść pamiętam jak przez mgłę, jakbym czytała ją kilka miesięcy temu, a nie zaledwie dwa tygodnie. Była to przyjemna lektura, na dodatek kupiona na promocji. Wiadomo - dość przewidywalna, momentami irytująca, starająca się pokryć większość trudności, które mogą napotkać nastolatka, jednak których prawdopodobieństwo występowania razem jest bardzo niskie... Tak czy siak, muszę przyznać, że jest to przyjemna pozycja z dobrymi postaciami, zabawnym humorem oraz dość wciągającą fabułą. Jednak ja ogólnie "takiej" literatury młodzieżowej nie lubię, więc moja ocena jest zdecydowanie krytyczna.
Penelope Green "Rzymskie dolce vita" 4/10
Jedynym powodem, dla którego dokończyłam tę książkę, jest moja miłość do Włoch, inaczej chyba nie starczyłoby mi sił. Wiele elementów tej pozycji po prostu odstręcza - z główną bohaterką/autorką na czele. Nie chcę się tu rozpisywać, ale kompletnie nie potrafiłam się wczuć w jej sytuację, a przez to decyzje, które podejmowała często wzbudzały mój niesmak. Sam opis miast, których odwiedza nie jest najgorszy, ale nie jest też specjalnie pociągający. Raczej niż na włoskich klimatach, skupiamy się na życiu prywatnym i rozterkach biednej (wcale nie biednej) Australijki, która ma problem z odnalezieniem się w nowym kraju (mimo, że ma masę znajomych i rodzinę we Włoszech), od której problemów należą niemożność wymówienia włoskiego r oraz, z którym ze swoich znajomych tak naprawdę chce być. Nie mogę z czystym sumieniem polecić tej książki nikomu, ale wiadomo - gusta są różne ;).
Payla Hawkins "Dziewczyna z pociągu" 5/10
Mam nadzieję, że na dniach uda mi się stworzyć jakąś dłuższą wypowiedź na temat tej książki powiązaną z tematem audiobooków. Na tę chwilę mogę jednak napisać tyle: nie spodobała mi się. Nie wiem czy to dlatego, że ogólnie za thrillerami nie przepadam, czy może winę ponosi lektor (czy może też dlatego, że prostu nie lubię audiobooków, a ten był moim pierwszym), czy z kolei po prostu fabuła była cienka. Nie wiem i też nie specjalnie chce mi się temu tematowi poświęcać czasu i myśli ;). Zaznaczę też, że czytałam "Zaginioną dziewczynę" Gillian Flynn, która moim zdaniem prezentuje o wiele wyższy poziom literatury - fabuła była lepiej rozbudowana, a bohaterowie bardziej złożeni.
Rainbow Rowell "Linia serc" 5,5/10
"Fangirl" tej autorki z pewnością zna większość czytelników. Osobiście książka ta bardzo mi się spodobała, dlatego postanowiła spróbować z inną pozycją, która ma zdecydowanie niższe notowania. "Linia serce" okazała się jednak dość słaba. Była to przyjemna lektura, ciekawa rozrywka, jednak to nie wystarczyło. Brak szczególnej puenty, bez polotu, fabuła przypominająca raczej opowiadanie, które bardzo chciało zostać książką... "Lini serc" brakowało też "tego czegoś", co chociażby w "Fangirl" cały czas podtrzymywało moje zainteresowanie. Podsumowując: jest to przyjemna lektura, jednak nic z niej specjalnego.
C. W. Gortner "Przysięga królowej. Historia Izabeli Kastylijskiej" 6/10
Po średnio udanych "Wyznaniach Katarzyny Medycejskiej" jest to moje kolejne spotkanie z panem Gortnerem. Na szczęście wiele problemów jakie miałam z pierwszą pozycją, nie pojawiło się w tej. Mam tu na myśli chociażby bardzo okrojone wydarzenia z życia bohaterki, a przez to małą ilość smaczków historycznych. Jednak niestety nie do końca obroniło to tę książkę. Nie wiem, czy jest to spowodowane stylem autora, portretem bohaterów, czy może jeszcze czymś innym, jednak jego twórczość po prostu mnie nie zadowala. Cieszę się, że mogłam dowiedzieć się więcej o Izabeli Kastylijskiej i jej czasach, jednak na tę chwilę nie planuję sięgać po inne książki tego pisarza.
*****
Trochę tego się zebrało ;).
A oto pozycje, które w tym miesiącu przeczytałam i zrecenzowałam:
Miłego czytania,
Patsy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz