Listopad minął kilka tygodni temu, jednak dopiero teraz mam okazję (i siłę!) powrócić do blogowania ;). Czas więc zacząć odrabiać zaległości! W listopadzie nie przeczytałam nic, co by mnie powaliło na łopatki - najlepszą lekturą miesiąca okazała się "Czerwona siostra" Marka Lawrenca. Miałam również kilka nieprzyjemnych spotkań, ale o tym poniżej ;).
Mark Lawrence "Czerwona siostra" 7/10
Autor ten jest z pewnością znany fanom fantastyki. "Czerwona siostra" była moim pierwszym spotkaniem z jego twórczością i mimo, iż mnie nie rzuciła na łopatki, to zachęciła mnie do kontynuowania przygody w rozbudowanym uniwersum stworzonym przez autora.
Nie spodziewałam się, że główna bohaterki przez całą długość książki jest w wieku dziecięcym - dopiero zaczyna swoją przygodę w trenowaniu na wykwalifikowaną wojowniczkę (mimo, iż ma już na swoim koncie kilka ataków). Z początku perspektywa ta zbiła mnie trochę z tropu, jednak muszę przyznać, że z punktu widzenia oryginalności bardzo ją doceniam.
Ogólnie rzecz biorąc jest to naprawdę dobra książka fantasy, z ciekawą perspekywą dopiero uczącej się przyszłej zabójczyni. Lektura ta nie zamieszała w moim świecie, jednak planuję sięgnąć po konynuację (po angielsku wychodzi na wiosnę ;).
Michael Cunningham "Dziki łabędź i inne baśnie" 5/10
Ta książka niestety okazała się rozczarowaniem. Oczekiwałam czegoś klimatycznego, baśniowego, a dostałam coś dziwnego i często trochę niekomfortowego. Na dodatek pozycja ta nie za bardzo mnie wciągnęła. Lektura nie jest długa, więc jak kogoś zainteresował opis to polecam przekonać się na własnej skórze, co sądzi o tej pozycji.
Alwyn Hamilton "Buntowniczka z pustyni" 4/10
Jak często wspominałam, nie jestem fanką książek młodzieżowych. Zdarza mi się jednak po nie sięgać czy to dlatego, że słyszałam o nich dużo dobrego, przy pobycie w bibliotece lub dlatego, że zainteresował mnie opis. "Buntowniczka z pustyni" wpisuje się w pierwsze dwa przypadki. Niestety niezbyt mnie oczarowała. Największym minusem tej pozycji są według mnie średnio rozbudowane postacie, nie wspominając już o nieistniejącym romansie (bohaterowie po prostu w pewnym momencie uświadamiają sobie jak bardzo się kochają...). W dodatku sama fabuła i jej pukty zwrotne były łatwe do przewidzenia. Książka ta nie była tragiczna, z czystym sercem polecić jej jednak nie mogę.
Sylvain Neuvel "Śpiący giganci" 6.5/10
Będąc w nastroju na lekturę z elemenetami sci-fi sięgnęłam po "Śpiących gigantów". Książka ta ma bardzo ciekawą fabułę - na Ziemi zostają odkryte części gigantycznych ciał/robotów obcej cywilizacji, co powoduje masę problemów. Całość jest prowadzona w formie wywiadów, co nawet pasowało do ogólnego klimatu. Co ciekawe z począku książka podobała mi się bardziej i dopiero późniejsze wydarzenia trochę mnie zraziły. Podsumowując jest to całkiem ciekawa pozycja, którą można przeczytać dość szybko, jednak w najbliższym czasie nie planuję sięgać po kontynuację.
Tessa Dare "Miłosne szyfry" 6/10
Tessa Dare to moja ulubiona autorka romansów historycznych. Po gatunek ten nie sięgam zbyt często, jednak kiedy mam ochotę na coś lekkiego i uprzyjemniającego czas wiem gdzie szukać :). Ta pozycja nie została moją ulubioną, mimo to spełniła swoją rolę i okazała się bardzo dobrą rozrywką :D.
Nicolas Barreau "Parigi e sempre una buona idea" 2/10
Jest to moje drugie spotkanie z tym auterem i muszę przyznać, że ostatnie. Jego książki są tak banalne, fabuła zdecydowanie zbyt wygodna i przewidywalna, a sami bohaterowie nie poprawiają całej sytuacji. Niestety nie było to miłe doświadczenie, więc polecić tej książki nie mam komu.
*****
To na tyle! Listopad nie był moim najlepszym miesiącem pod względem czytelniczym, cieszę się jednak, że przy małej ilości czasu udało mi się przeczytać tyle lektur :).
Miłego czytania,
Patsy.
A ja właśnie miałam się wreszcie zabrać za "Buntowniczkę"... Książkę już mam, więc i tak przeczytam. Bardzo przydatne zestawienie, bo zastanawiałam się nad lekturą "Śpiących gigantów". A powiedz to "Parigi e sempre una buona idea" przeczytane w całości w oryginale? Wow :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Zakładka do Przyszłości
Nie mam w planach żadnego z tych tytułów i widzę, że chyba nie stracę zbyt wiele. Wesołych Świąt!! :)
OdpowiedzUsuń