sobota, 15 lutego 2014

Gretchen Rubin "Projekt Szczęście" ("The Happines Project")


Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Tłumaczenie: Monika Walendowska
Data wydania: 19 kwietnia 2012r.
Ilość stron: 408

Elementy fantastyczne: brak

Są książki "zwyczajne", poprawiające humor, ze świetną wciągającą historią, z poradami dotyczącymi kulinariów, urody, mody są i "niezwykłe", takie, które zmieniają Twój sposób patrzenia na świat, które wpływają na Twoje wnętrze, czasem w większym, a czasem w mniejszym stopniu. Obie kategorie mogą się oczywiście przenikać, osobiście uważam, że najzwyczajniesza z pozoru książka, może wpłynąć na czytelnika bardziej niż wymyślne poradniki i dzieła naukowe. 

"Projekt Szczęście" to pozycja zasługująca na miano niezwykłej, choć wiem, że nie każdy tak uważa. Myślę, że zależy to od nastawienia czytelnika, który może podejść do tej książki w sposób obojętny. W tym wypadku, albo ta pozycja odmieni jego życie, ale zostanie zaklasyfikowana do działu "dziwne", niepotrzebne" itd. Ja sięgając po tę pozycję, już coś niecoś o szczęściu, jako życiowym celu wiedziałam, a zagłębiając się w "Projekt Szczęście" chciałam nie tylko moją wiedzę poszerzyć, ale i zainspirować się do dalszego jego odkrywania. I muszę przyznać, że w tym wypadku, lektura świetnie spełniła zadanie, które jej powierzyłam.

Gretchen Rubin zrozumiała to pewnego deszczowego dnia i zdecydowała, że sama spróbuje odkryć tajemnicę szczęścia. Aby tego dokonać, wprowadziła w życie Projekt Szczęście. Przez rok w każdym miesiącu skupiała się na określonej dziedzinie, takiej jak małżeństwo, praca, rodzicielstwo, samospełnienie. W styczniu, lutym, marcu… podejmowała nowe postanowienia: by okazywać miłość, kłaść się wcześniej spać, prosić o pomoc, bawić się, nie myśleć o skutkach. Wnikliwie przetestowała największe mądrości świata, współczesne odkrycia naukowe oraz lekcje popkultury na temat tego, jak być szczęśliwym. Wszystko po to, aby do grudnia osiągnąć pełnię szczęścia…
Opis pochodzi od wydawcy.

"Projekt Szczęście" w moim wypadku, to z pewnością nie lektura na jeden dzień. Starałam się jak najbardziej skupić na zawartej w niej treści, aby jak najwięcej informacji i porad z niej wyciągnąć, w tym celu robiłam notatki, myślałam również nad moją interpretacją celów autorki, gdyż oczywiste jest, że każdy człowiek ma inne cele, żyje w innym środowisku, prowadzi inny tryb życia. I ta powolna kontemplacja w moim przypadku sprawdziła się bardzo dobrze.

Myślę, że nie jest o książka, która po przeczytania zrobi z Ciebie człowieka szczęśliwego, gdyż jest to po prostu niemożliwe. Człowiek musi chcieć być szczęśliwym, jak dziwnie by to nie brzmiało. O szczęście trzeba się starać, a kiedy zaczyna kiełkować w Twoim życiu należy je pielęgnować i w zrozumieniu tego na pewno pomoże "Projekt Szczęście". Pozycja pełna afirmacji życia, co niezwykle pomaga również w chwilach, gdy na radość z życia nie mamy nawet perspektyw.

Polecam serdecznie każdemu!

Patsy.

A jak już jesteśmy w temacie szczęścia to serdecznie polecam Wam świetną stronę happyholic.pl :D

6 komentarzy:

  1. Uwielbiam takie książki, które oferują co więcej czytelnikowi, niż tylko ciekawą fabułę. Pozdrawiam serdecznie!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kto wie, czy nie warto wziąć do rąk tak odprężającej lektury. Ostatnimi czasy szukam czegoś takiego; dość lekkiego, bez elementów fantastycznych. Czy znasz może inną książkę tego typu, utrzymaną raczej w konwencji Llosy?

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo przyjemna recenzja :) A książka cudowna :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie słyszałam wcześniej o tej książce, ale fabuła wydaje się ciekawa, może się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja również nie słyszałam nigdy wcześniej o tej książce, ale mam nadzieję, że uda mi się ją przeczytać w niedalekiej przyszłości ;)

    OdpowiedzUsuń