poniedziałek, 2 listopada 2015

Przeczytane - październik 2015 (P. Gregory, "Dziedzictwo ognia", "Wybrana", "Cień i kość"...)

W październiku przeczytałam dziewięć książek, z czego pięć z nich to fantastyka. Muszę przyznać, że jesienny nastrój zdecydowanie sprzyja takim lekturom :). Miesiąc ten był także bardzo udany, w kategorii poziomu lektur, dwie pozycje, które przeczytałam szczególnie przypadły mi do gustu: "Wybrana" Naomi Novik oraz "Cień i kość" Leigh Bardugo. Zdarzyły się również dwa powroty do lubianych pisarzy - Arthura Conan Doyle'a oraz Trudi Canavan. Znalazło się też miejsce na małe rozczarowanie, a raczej brak fajerwerków, w przypadku "Dziedzictwa ognia" Sary J. Maas. 



Naomi Novik "Wybrana" 8,5/10
Jest to z pewnością jedna z lepszych książek tego roku. Naomi Novik stworzyła niepowtarzalny świat, inspirując się polskimi legendami. "Wybrana" jest niesamowitym połączeniem książki fantasy oraz wyjątkowej kombinacji wielu baśni. Czytanie tej pozycji było niezwykłym przeżyciem, obraz jaki autorka tworzy na stronach jest nad wyraz urzekający. Książka ta ma również wyjątkową formę, początkowe problemy miasta oraz lokalne wydarzenia, narastają, przenikają oraz łączą się w niezwykłą całość. Jedynym elementem, który byłby naprawdę przydatny, a którego zabrakło, to mapka. Szczerze polecam tę wyjątkową pozycję!

Leigh Bardugo "Cień i kość" 8,5/10
Kolejna świetna książka tego roku! Za osławioną "Cień i kość" chciałam się już zabrać od dłuższego czasu, ale dopiero okazja w księgarni skusiła mnie, aby w końcu po nią sięgnąć. Jest to wyjątkowa pozycja fantasy, z przepięknie zbudowanym światem, intrygującymi postaciami oraz niezwykle ciekawą akcją. W dodatku książka ta ma przepiękną mapkę na tylnej okładce, co jest bardzo przydatne i komfortowe :). Jedyne zastrzeżenie jakie mam, to do długości książki. Mimo, iż liczy sobie 380 stron, to ma duże akapity oraz odstępy między zdaniami, autorka z łatwością mogła wypełnić tę przestrzeń opisaniem świata, jego historii, czy rozbudowaniem portretów bohaterów, co mam nadzieję nastąpi w kolejnych częściach.


Sarah J. Maas "Dziedzictwo ognia" 7/10
Jest to trzecia część serii "Szklany tron", która bardzo przypadła mi do gustu w zeszłym roku. "Dziedzictwo ognia" okazało się pozycją przyjemną oraz ciekawą, jednak w żadnym razie nie powaliło mnie na łopatki. Momentami trochę się ciągnęło, zachowanie głównej bohaterki często było irytujące, a wiele pytań tomu drugiego nie doczekało się żadnej odpowiedzi. Z pewnością będę kontynuować tę serię, jednak ze zdecydowanie mniejszym entuzjazmem.

Trudi Canavan "Łotr" 6,5/10
"Misję Ambasadora" (1 tom trylogii) przeczytałam dobrych kilka lat temu i rozczarowana postanowiłam nie sięgać po dalsze części. Jednak kiedy zobaczyłam "Łotra" w bibliotece, postanowiłam dać mu szansę. Mimo, iż nie była to wybitna lektura, przywołała miłe wspomnienia związane z Trylogią Czarnego Maga. Z perspektywy czasu oraz odrobinę większym obyciem w świecie książek fantasy, muszę przyznać, że "Łotr" jest pozycją dość przewidywalną, z frustrującymi bohaterami oraz biegiem wydarzeń, ogólnie rzecz biorąc- średnią. Mimo wszystko, jeśli natrafię w bibliotece na ostatnią część, to po nią sięgnę.




Philippa Gregory "Władczyni rzek" 8/10
Książka ta opowiada o losach niezwykle ciekawej postaci, jaką jest Jakobina Luksemburska. Z pewnością nie słyszało o niej wielu (w tym również i ja), mimo iż, jest to matka Elżbiety York, żony Edwarda IV (króla Anglii w czasie Wojny Dwóch Róż). Jej losy: od wychowania we Francji, po przyjazd do Anglii oraz dbanie o dobro rodziny w niezwykle burzliwych czasach zostało świetnie wykorzystane przez Philippę Gregory. Autorka jak zwykle nie stroni od wykorzystania legend, domysłów oraz bujnej wyobraźni do ubarwienia akcji, co sprawia, że książkę czyta się niezwykle przyjemnie, a losy prawdziwych postaci  żyjących 600 lat temu, nabierają realnego kształtu.

Niccolo Machiavelli "Mandragola" 6/10
Machiavelli większości z nas kojarzy się tylko z "Księciem" oraz ideą, że cel uświęca środki. Odrobinę się zdziwiłam, kiedy sięgnęłam po "Mandragolę" - dość odważną oraz całkiem interesującą komedię (jak na XVI-wieczną Italię). Jeśli ktoś ma ochotę sięgnąć po klasyk włoskiej literatury to z pewnością mogę polecić (obok "Dekameronu" Boccacia) "Mandragolę".

Arthur Conan Doyle "Znak czterech" 7/10
Półtora roku temu przeczytałam kilka książek oraz nowelek o Sherlocku Holmesie. Zeszłomiesięczna lektura (zresztą niezbyt udana) pozycji "Dobranoc, panie Holmes" wywołała we mnie tęsknotę to tej niezwykle charakterystycznej oraz interesującej postaci. Nie wahając się długo, sięgnęłam po nieczytany jeszcze przeze mnie "Znak czterech", który okazał się niezwykle klimatyczną oraz przyjemną lekturą.

W tym miesiącu przeczytałam (i zrecenzowałam) również:
a recenzja książki Dana Caspersen, Joost Elffers "Powiedz to inaczej. 17 zasad rozwiązywania konfliktów" ukaże się już niedługo :).

Miłego tygodnia, Patsy!

1 komentarz: