piątek, 6 lipca 2012

Euro, Euro... I po Euro



Jak widzicie po tytule postanowiłam poświęcić trochę miejsca imprezie, która większości ludzi zaprzątała ostatnio wieczory. Sama się zdziwiłam, kiedy okazało się że ja również należę do tego grona :o.

Gorliwą fanką sportów nigdy nie byłam. Zawsze starałam się jednak być w miarę na bieżąco, zwłaszcza kiedy mogłam pokibicować Polsce. Sama więc się bardzo zdziwiłam, kiedy podczas majowych finałów Ligii Mistrzów z zaangażowaniem przyglądałam się akcjom na boisku (byłam za Chelsea - dodatkowa radość ze zwycięstwa). Od tamtego momentu szczerze zaczęłam się interesować piłką nożną :D.

Sama atmosfera Euro bardzo mi się podobała. Mieszkam w Poznaniu, więc mogłam jej doświadczyć jeszcze bliżej. Kibice z Chorwacji, Włoch i, zwłaszcza, Irlandii okazali się bardzo przyjaźni i świetnie urozmaicali codzienność.

Starałam się oglądać każdy mecz, więc z wynikami byłam na bieżąco. Polsce kibicowałam z ogromnym oddaniem, dlatego byłam bardzo smutna z ich końcowego niepowodzenia. Dodatkowo okazało się, że żaden z moich faworytów nie dotarł do finału. Ale i tak 1 lipca zasiadłam przed telewizorem oczywiście :D.

Nadal jednak podtrzymuję moją teorię, że piłka nożna jest dość losowym sportem, zwłaszcza przez sędziowanie. Udawanie sfaulowanego przez pokładanie się na murawie z cierpiętniczą miną oraz niedokładna i czasem niesprawiedliwa praca sędziów to jest to czego naprawdę nie lubię. Największy błąd sędziego? Nie zaliczenie oczywistego gola Ukrainy! Myślę, że gdyby to dotknęło naszej reprezentacji sprawa nabrałaby jeszcze większego szumu i nie ucichła tak szybko. 

Nie będę się już więcej rozpisywać, bo nie chcę nikogo zanudzać :D. Mam nadzieję, że wśród Was również znajdzie się ktoś, kto Euro również oglądał.

Miłego przetrwania w tym upale życzę!

Patsy.

8 komentarzy:

  1. Ja również oglądałam, a nawet byłam w Warszawie na stadionie na meczach ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja byłem na strefie, poczułem klimat Euro... Znakomita impreza. Wypadliśmy podobno naprawdę dobrze :)
    Zapraszamy przy okazji na konkurs do siebie! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam Twojego posta chyba ze trzy razy zastanawiając się czy aby właściwie przeczytałam nazwę miasta - Poznań ;) Jestem z okolic tej chlubnej stolicy Wielkopolski ^^ Porządnym kibicem (choć nie byłam jeszcze na żadnym meczu na żywo; wybieram się w sierpniu) jestem od trzech lat, a Euro po prostu mnie pochłonęło. Najlepiej, mimo wszystko i tak zapamiętam mecz Polska - Czechy, który dane było mi oglądać na Strefie Kibica. Jak Ci wszyscy ludzie (i ja też! ;D) z uniesionymi szalikami, dumni ze swego kraju śpiewali głośno (najgłośniej jak mogli!) Hymn Polski - jak to w reklamie MasterCard: BEZCENNE ;D Przyznam, że nie miej zadziwiło mnie, że kibice, po straconej bramce nie przeklinali, jak zostało to do nich przyklejone przez stereotypy lecz trwali w ciszy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Trudno mówić o nieuznaniu/uznaniu gola w sytuacji, w której wcześniej sędzia powinien odgwizdać spalonego. Choć oczywiście zgadzam się, że skoro już nie zauważył i puścił grę, taka sytuacja jak nieuznanie oczywistej bramki nie powinna mieć miejsca. Od lat popieram tych, którzy działają na rzecz skomputeryzowania sędziowania i mam nadzieję, że FIFA wreszcie ruszy do przodu, bo zasady w piłce są skostniałe od wieków i wprowadzane są w nich tylko maleńkie zmiany.

    Bardzo żałuję, że Euro już się skończyło i zazdroszczę, że jako mieszkanka Poznania mogłaś odczuć tę imprezę bardziej ode mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja również fanką sportów nie jestem (pomijając hokeja), a w Euro wciągnęłam się strasznie. Kibicowałam naszym z całych sił i z całego serca, jednak jak się nie udało byłam myślą przy mojej ulubionej drużynie (pomijając Polskę) Anglii. Meczu Anglia - Ukraina nie oglądałam bo byłam w pociągu (radio w komórce katastrofa!), ale powtórki gola Ukraińców widziałam. Mimo, iż byłam za Anglią, to także uważam to za nie fair. Jestem zawziętą przeciwniczką sędziów!
    Bardzo podobała mi się postawa kibiców Irlandii na meczu z Włochami. Wiedzieli, że z grupy nie wyjdą, a mimo to było ich na stadionie bardzo dobrze słychać. Pełen szacunek.
    Najciekawszym meczem dla mnie (pomijając mecz Polska - Rosja <3) był mecz Anglia - Włochy. Wracając po poprawinach zasiadłam przed telewizorem i siedziałam do 90 minuty (tak, tak karnych nie widziałam). Było mi przykro (po czym zaczęłam być za Włochami), ale na meczu podobała mi się także pokojowa atmosfera i widoczny szacunek obu drużyn.
    Szczerze, nie chciałam żeby Hiszpania obroniła tytułu, liczyłam na to, że Balotelli (też myślę o tym co zrobił w meczu z Niemcami xd) strzeli parę goli i Włosi wygrają.
    Z całej atmosfery Euro jednak jestem zadowolona. Nie miałam tak dobrze jak ty, że byłam bliżej obcokrajowców, ale i tak mi się podobało.
    Och, się rozpisałam! Ale jakoś lubię wspominać Euro 2012.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja nie lubię sportu, nigdy nie interesowałam się piłką nożną. Ale fakt, że Polacy są organizatorami takiej imprezy sprawił, że siedziałam i oglądąłam te mecze. Właściwie tylko te w których grała Polska i 2 ostatnie mecze:P Ale atmosfera była fajna i czuć było patriotyzm :P

    OdpowiedzUsuń
  7. nie oglądałam nigdy piłki nożnej, ani się nią nie interesowałam, ale Euro powiem że mnie wkręciło :D

    Zapraszam do mnie na konkurs, do wygrania bransoletka ! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Również nie jestem fanem sportu, ale ulegając atmosferze obejrzałam kilka meczy, w tym finałowy i przyznam, że to dopiero był majstersztyk umiejętności piłkarskich.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie na wygrywajkę.

    OdpowiedzUsuń