niedziela, 3 września 2017

Przeczytane, a niezrecenzowane: sierpień 2017("Nie poddawaj się", Elizabeth Gaskell, "Upiór Opery", Scott Lynch...)


Sierpień nie był mi książkowo specjalnie przychylny. Nie wiem, czy to przez wyjazd (wakacje zawsze trochę wytrącają człowieka), czy to po prostu przez dobór lektur, ale w tym miesiącu czytanie nie było moją rozrywką nr 1. 
Skoro mowa już o rozrywkach - obejrzałam w tym miesiącu swoją pierwszą koreańską dramę! Goblin mnie naprawdę zachwycił :D. Jeśli myślicie, że dramy nie są dla was, lubicie humor, fantastykę oraz bardzo ciekawą i oryginalną fabułę to szczerze polecam. Pierwszy odcinek z początku mnie nie wciągnął, ale już w połowie nie mogłam się oderwać (ja oglądałam na stronie dramaqueen).

A teraz przejdźmy do (nie tak) wspaniałych lektur sierpnia!

Sebastien De Castell "Traitor's Blade" 6/10
(pol. "Ostrze zdrajcy)
Hmmm... Mam dosyć mieszane uczucia względem tej pozycji. Sądzę, że moje rozczarowanie jest spowodowane sporymi oczekiwaniami - od zaufanego recenzenta słyszałam, że jest to połączenie "Trzech Muszkieterów" oraz "Kłamstw Locke'a Lamory" (obie z tych książek bardzo lubię) z czym nie mogę się zgodzić. Fakt widać w "Ostrzu zdrajcy" inspiracje zwłaszcza z pierwszej ze wspomnianych powieści, jednak poziomem dość trudno je przyrównać. Pozycja ta raczej mnie zmęczyła - nie mogłam się w nią wciągnąć, akcja była trochę niespójna i chaotyczna, a dodatkowy motyw mężczyzny będącego obrońcą/opiekunem młodej dziewczyny, jak już się przekonałam na przykładzie Wiedźmina, po prostu mi nie leży. Muszę przyznać, że fabuła jest obiecująca i wyobrażam sobie, że może być wspaniale rozwinięta, postacie są całkiem dobre, a i do języka nie mogę się przyczepić (zaznaczę tylko, że czytałam książkę w oryginale), jednak zdecydowanie mi czegoś tu brakowało. Na chwilę obecną nie planuję sięgać po kontynuację (która w Polsce wychodzi w tym miesiącu), chociaż w przyszłości moja decyzja może ulec zmianie ;).

Rainbow Rowell "Nie poddawaj się" 6/10
Każdy kto czytał "Fangirl" spotkał się już z Simonem i Bazem. Szczerze powiedziawszy przez długi czas nie planowałam sięgać po tę pozycję - jej opis specjalnie mnie nie zainteresował, ciesze się jednak, że moja biblioteka mnie na to skusiła. Rainbow Rowell bawi się różnymi motywami jak i schematami tworzenia historii o wybrańcu, pełnymi rękami czerpie inspiracje z Harry'ego Potter'a kompletnie je przy tym modyfikując i przekręcając. Z tego powodu jest to naprawdę ciekawe spojrzenie na ten, już trochę utarty, motyw. Książka ta jednak specjalnie nie powaliła mnie na łopatki - fakt, dość przyjemnie się ją czytało, jednak miałam dziwne uczucia względem samej fabuły (m.in. wyjaśnienie mocy Simona, czy istnienia Szarobura). 


Scott Lynch "Republika Złodziei" 6.5/10
Ahh, czemuż to o czemuż, tak ciężko mi się brnie przez te książki! Szczerze nie wiem o co chodzi, ale mimo, iż bardzo lubię pozycje Scotta Lynch'a to nie potrafię się w nie zupełnie wciągnąć. Fakt faktem "Republika złodziei" trochę mnie rozczarowała - jak dotąd jest to według mnie najgorszy tom w serii. Odniosłam po prostu wrażenie, że ten tom był trochę niepotrzebny...? (przydałoby się tu wejść w spoilery, ale z oczywistych powodów robić tego nie będę ;). Potrafię docenić kunszt pisarza, jego wspaniałą wizję i wyobraźnię, jednak fabuła była moim zdaniem trochę rozwleczona, a przynajmniej akcja nie była zbyt dobrze rozłożona. Mimo mojego małego rozczarowania, planuję sięgnąć po kontynuację (kiedy w końcu ujrzy światło dzienne), chociaż żywię gorąca nadzieję, że będzie ona znacznie lepsza :D.

Milan Kundera "Spotkanie" 6/10
Po wspaniałej "Zasłonie" postanowiłam w końcu sięgnąć po kolejną książkę Milana Kundery. Niestety jednak odrobinę się rozczarowałam. Tematy podjęte w tej pozycji nie poruszyły mnie i nie zaciekawiły mnie tak jak w przypadku pierwszego spotkania z autorem. Myślę również, że pozycja ta podobałaby mi się bardziej gdybym wiedziała więcej (albo cokolwiek) o niektórych osobach wspomnianych przez autor - na moją obronę muszę zaznaczyć, że Milan Kundera ma dość oryginalnych i raczej mniej popularnych znajomych (przynajmniej dla osoby z innego pokolenia niż autor). Tak łatwo się jednak oczywiście nie poddam! Kolejne, mam nadzieję lepsze, pozycje czekają na regale :D.

Erling Kagge "Cisza" 6/10
Muszę przyznać, że moją uwagę przykuła wspaniała okładka tej pozycji, dopiero potem zainteresowała mnie zawartość. Erling Kagge poświęcił ciszy ponad 30 mini rozdziałów, przywołując różne przykłady - filozofów, własne podróże, czy po prostu ciekawe przemyślenia. Książka ta była interesująca, czytało się ją szybko (jest krótka) jednak ogólnie rzecz biorąc nie powaliła mnie na łopatki. Po lekturze nadal trudno byłoby mi określić czym według autora jest ta cisza - czy chodzi o uważność? Medytację? O jakieś połączenie tych elementów? Bardziej od rozważań o ciszy, zainteresowała mnie historia autora, zwłaszcza jej podróżnicza strona. W każdym razie była to interesująca lektura, jednak bez szału.

Gaston Leroux "The Phantom of the Opera" 6/10
Książki tej nikomu przedstawiać raczej nie trzeba. "Upiór opery" trochę mnie zaskoczył - nie miałam zbyt dużych, czy nawet szczególnych oczekiwań, jednak fabuła okazała się wyjątkowo oryginalna. Chociaż muszę przyznać, że przez większość lektury byłam raczej znudzona - historia upiora mnie po prostu nie porwała w dodatku akcja należy raczej do specyficznych. Mimo wszystko, jest to bardzo oryginalna, klimatyczna i ciekawie skonstruowana powieść. Zaznaczę również, że jak na klasyk czyta się ją bardzo przyjemnie - w żadnym razie nie jest to jakaś ciężka lektura, chociaż jest bardziej mroczna niż się spodziewałam.

Elizabeth Gaskell "Panie z Cranford" 6/10
Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Elizabeth Gaskell i muszę przyznać, że okazało się całkiem przyjemnie. "Panie z Cranford" to ciekawa, interesująco skomponowana jednak raczej średnio wciągająca książka. Jest to obraz niewielkiej społeczności - głownie kobiet, które mają swoje rytuały, standardy, oraz pozory, które muszą podtrzymywać. Interesujące spojrzenie na Anglię XIX wieku, którego głównym elementem jest obraz społeczeństwa na przykładzie dość szczególnej jednostki. 

Nicolas Barreau "Sekretne składniki miłości" 4/10
Od czasu do czasu mam ochotę sięgnąć po lekką i miłą lekturę. "Sekretne składniki miłości" niestety do przyjemności zaliczyć nie mogę. Zapowiadało się dobrze - Paryż, jedzenie i dwie perspektywy narracji. Jednak z każdą stroną książka ta stawała się coraz bardziej absurdalna (porównując do innych pozycji z tego gatunku). Bohaterka dopiero co straciła ojca, partner porzuca ją dla innej kobiety, a ta zaczyna nękać wydawnictwo, aby porozumieć się z autorem książki, w której dostrzega siebie. O żałobie tak naprawdę się nie wspomina, a jakikolwiek smutek z powodu rozstania szybko zostaje zastąpiony nową obsesją. Relacja między głównymi postaciami również jest absurdalna (zwłaszcza jej długość), jednak tu już musiałabym wejść w spoilery. Dodatkowym cierniem okazało się tłumaczenie, a raczej częsty jego brak - rozumiem, że miało to nadawać francuskiego klimatu, jednak w takim przypadku robi się przypisy, a nie pozostawia czytelnika ze słowami, których nie zna (moja znajomość francuskiego jest raczej podstawowa i rozumiałam tylko część nieprzetłumaczonych elementów). Gwoździem do trumny było to porównanie: "zafiksowałem się na niej jak człowiek dotknięty autyzmem, który musi liczyć wszystko, co wpadnie mu w ręce". Czy tak trudno sprawdzić czym tak naprawdę charakteryzuje się autyzm -.-... Ekhem, ekhem, no niestety polecić tej książki nie mam komu.

*****

Książki, które przeczytałam, i zrecenzowałam to:
Balli Kaur Jaswal "Pikantne historie dla pendżabskich wdów"
Hideko Yamashita "Dan-sha-ri"

Oby wrzesień okazał się dla nas bogaty we wspaniałe lektury ^^.

Miłego czytania.
Patsy.

2 komentarze:

  1. Nie czytałam nic z tych książek (może to i na dobrze:)). Życzę zatem bardziej udanego września!

    OdpowiedzUsuń