niedziela, 23 kwietnia 2017

Niechęć do audiobooków. W roli głównej "Dziewczyna z pociągu" Pauli Hawkins


W końcu nadszedł czas napisania tego wpisu, którego miałam w planach już od kilku dobrych miesięcy. Jak z tytułu można wywnioskować nie jestem fanką audiobooków. Miałam nieprzyjemność słuchać ich w życiu jedynie kilka, jednak za każdym razem było to negatywne przeżycie. W tym poście postanowiłam roztrząsnąć kilka powodów, dla których ta forma budzi we mnie niechęć. Moimi ostatnimi (w obu tego słowa znaczeniach) spotkaniami była "Dziewczyna z pociągu" Pauli Hawkins oraz Mindy Kaling "Why not me"

Oczywiście zdaje sobie sprawę, że audiobooki mają wiele zalet oraz sporo fanów - te spostrzeżenia są czysto subiektywne ;).

1. Narrator 
Papierowe książki dają nam możliwość tworzenia dowolnych głosów, intonacji, czy akcentów. Możemy nie zajmować się tym wcale, po prostu przyswajać tekst, albo możemy ubarwiać tym elementem fabułę. Mamy dowolność, jaką niestety  audiobooki nam zabierają. Pół biedy jeśli narracja nam odpowiada, jednak jak to było w przypadku "Dziewczyny z pociągu" po prostu nie mogłam jej znieść. To jak głosowo została zinterpretowana główna bohaterka w ogromnym stopniu wpłynęło na moją negatywną opinię o książce.

2. Problemy wzrokowca 
Na niektórych polach zdecydowanie bardziej preferuję poleganie na zmyśle wzroku niż słuchu, zwłaszcza w przypadku książek. Słuchanie nie pozwala mi na ponowne spojrzenie na dobre zdanie, zastanowienie się nad jakimś znaczeniem, czy nawet zorientowanie się w akcji ("Dziewczyna w pociągu" miała podział na wiele dni w przeszłości i teraźniejszości). Niemożliwością jest również zaznaczenie czegoś, czy wygodne  przerwanie lektury w dowolnym momencie (trudniej sobie przypomnieć moment, na którym się skończyło - w papierowej formie możemy po prostu spojrzeć na ostatni akapit).

3. Czas
Czy Was też nie przeraża trochę fakt, że te audiobooki trwają godzinami, czasami nawet dziesiątki godzin? o.O Wiem, może to trochę naiwne z mojej strony, że nie zdaje sobie sprawy jak długo zajmuje czytanie książek, jednak jest różnica między przyjemnością, a słuchaniem obcego głosu, który próbuje mi coś opowiedzieć w bardzo nieprzekonywujący sposób ;P.




Myślę, że tu zakończę moje wynurzenia, gdyż głównie te elementy najbardziej mnie odrzucają. Jednakże, mimo wszystko, może kiedyś dam tej formie kolejną szansę. Z pewnością nie będzie to literatura piękna, ale może jakiś inspirujący poradnik - myślę, że będzie to bardziej zbliżone do podcastów, których też nie jestem ogromną fanką, ale niektóre toleruję ;).

Miłego czytania,
Patsy.

1 komentarz:

  1. Niestety też mam problem z audiobookami, najczęściej kończy się przyśpieszaniem, ale w ten sposób zatraca się prace włożoną przez lektora.

    OdpowiedzUsuń