poniedziałek, 22 lutego 2016

Amy Engel "Misja Ivy" ("The Book of Ivy") recenzja

Przekład: Paweł Beręsewicz
Data wydania: 05.2015
Ilość stron: 304

Książki paranormalne i dystopijne już dawno mi się przejadły, jednak dla jednych i drugich czasami robię (przemyślane) wyjątki. O tej popularnej dylogii Amy Engel słyszałam wiele dobrego na zagranicznych portalach, jednak, o dziwo, nie jest zbyt znana na polskim rynku, a szkoda, gdyż "Misja Ivy" mile mnie zaskoczyła i przywróciła nadzieję i zainteresowanie gatunkiem :)!

Opis:
Szesnastoletniej Ivy Westfall nikt nie pyta, czy syn prezydenta Lattimera to jej wymarzony kandydat na męża. Sprawa jest przesądzona. Zostanie żoną śmiertelnego wroga. To smutny los dla młodej dziewczyny, ale też trudno o lepszą okazję, by zadać tyranii morderczy cios.

Wyjątkowo muszę zacząć recenzję od bohaterów, a raczej od bohatera. Bishop: główna postać męska, mąż Ivy, która ma go zabić. Bardzo rzadko zdarza mi się być zauroczoną jakąś książkową postacią, a tu proszę! Zabawny, lojalny, troskliwy - całkowicie mnie ujął. Na dodatek Ivy również przypadła mi do gustu. Miałam z nią kilka problemów, zwłaszcza z jej rodziną, ale ogólnie rzecz biorąc muszę przyznać, że wypadła bardzo dobrze. Należę raczej do czepialskich w tym zakresie, więc moje pozytywne opinie świadczą o świetnym portrecie - nie tylko głównych bohaterów.

Akcja również mnie zadowoliła. "Misja Ivy" jest wciągająca, dobrze zrównoważona momentami bardziej emocjonującymi oraz statecznymi, nie jest również całkowicie przewidywalna - możemy snuć różne domysły, a jednak nie wszystkiego możemy się domyślić. Jeśli chodzi o dystopie, to ich ciekawym, a zarazem trudnym do stworzenia elementem jest historia w jaki sposób do nich doszło. W tej książce wytłumaczenie to jest zadowalające, jednak tak jak w przypadku niektórych elementów struktury miasta, chciałabym rozwinięcia kilku wątków.

Dużym atutem tej książki, który wyróżnia ją na tle gatunku, jest poruszanie w niej trudnych tematów, zwłaszcza dla młodego czytelnika, który możliwie sam się z nimi zmaga. Zagadnienia takie jak: własna wartość, przemoc, czy sprawiedliwość są płynnie wplecione w fabułę, nie przytłaczają jej, a jednak Amy Engel pozwala im wybrzmieć. Jest to lektura mądra, wyróżniająca się na tle gatunku antyutopii młodzieżowych. Na dodatek styl autorki uprzyjemnia lekturę. Nie jest nazbyt skomplikowany, ale też nie banalny, dzięki czemu tworzy świetne tło dla akcji.

"Misja Ivy" nie jest kolejną głupiutką książką, o tym jak główna bohaterka chce uratować cały świat (oczywiście bez niczyjej pomocy). Pod przykrywką książki młodzieżowej skrywa się pozycja, który łączy w sobie wciągającą akcję, świetne postacie oraz niebanalne mądrości. Zdecydowanie zasługuje na większy rozgłos!

Moja ocena: 7,5/10

Miłego czytania, Patsy.

2 komentarze:

  1. O tak ! Zdecydowanie się z Tobą zgadzam. Uwielbiam tę książkę, Bishopa, Ivy, całą świetną akcję. Nie mogę się już doczekać aż drugi tom wpadnie w moje ręce ^^
    I masz rację- nie jest zbyt popularna, ale ja akurat uważam to za atut. Jasne- fajnie jakby więcej ludzi się o niej dowiedziało, ale często te popularne książki okazują się nic niewarte i pisane pod publikę, a nie dla samej chęci pisania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurcze, jakoś niespecjalnie mnie ta książka przyciągała, ale skoro tak polecasz... kurcze no, może dam jej szansę?

    OdpowiedzUsuń