poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Sarah Blakley-Cartwright "Dziewczyna w Czerwonej Pelerynie" ("Red Riding Hood")


Wydawnictwo: Galeria Książki
Tłumaczenie: Dorota Strukowska
Data wydania: 27 lipca 2011r.
Ilość stron: 368

Elementy fantastyczne: tak.

Nie czytałam jeszcze nigdy (przynajmniej z tego co mi wiadomo) powieści napisanej na podstawie scenariusza, jednak również nie słyszałam o nich przychylnych opinii... Przychodzi mi tu na myśl jako pierwsze przykład "Avatara". Film oglądałam, więc ogólny pogląd na książkę już miałam. Ekranizację charakteryzował specyficzny, bardzo podobający mi się, klimat (troszkę taki mroczny), gra aktorska głównej bohaterki, jak i sceneria, sam w sobie jednak powalający na pewno nie był. Książka natomiast klimat zachowała, jednak nie zastąpiono w niej rzeczy, których przekazać na papierze w równym stopniu jak film nie mogła. A szkoda.

Valerie żyje w małym autonomicznym miasteczku, w którym plotki szybko się roznoszą, a najbliższy sąsiad jest ich ufnym odbiorcom. Jedynym niebezpieczeństwem zagrażającym tej sielance jest wilk, z którym jak dotąd mieszkańcy żyli w pewnym układzie. Kiedy jednak zostaje on zerwany i na miasteczko pada cień zabójstw, ludność mobilizuje się w działaniu zlikwidowania drapieżcy.
Dziewczyna wiedzie względnie spokojne życie, do czasu, aż ofiarą złego wilka pada jej siostra, a nieszczęśliwe wydarzenia zaczynają się kumulować... nieoczekiwane zaręczyny, powrót dawnej miłości, dziwna więź Valerie z drapieżcą, wszystko to sprawia, że dziewczyna nie potrafi zrozumieć własnej siebie, co stoi na drodze zidentyfikowania, prawdziwej, ludzkiej postaci wilka, a tym samym uratowaniu tych, których kocha.

Pierwsze, co bezwarunkowo rzuca się nam w oczu, to naprawdę śliczna oprawa graficzna książki. Okładka, wzorzyste strony z ciekawą grafiką, sprawiają, że po pozycje sięga się chętniej. Powodują one również, że nastrój podczas czytania tej lektury staje się bardziej tajemniczy, mistyczny. Przynajmniej w moim odczuciu ;).
W odbiorze treści pomagają również dosyć krótkie rozdziały, które sprawiają, że książka ta staje się bardziej "lekka".

"Dziewczyna w Czerwonej Pelerynie" jest oczywiście inspirowana "Czerwonym Kapturkiem", jednak prócz występowania wilka, naprawdę trudno doszukać się podobieństw między tymi utworami. Mi osobiście bardziej podoba się oryginalna baśń, jednak ta nowsza jest na pewno bardziej klimatyczna, mroczna, a tym samym dobrze wpisuje się w dzisiejszy kanon upodobań u odbiorców.

Pozycja ta pisana jest w 3 os., ale mimo tego mamy dokładny wgląd w myśli głównej bohaterki, czego nie mieliśmy z kolei okazji doświadczyć w ekranizacji. Niczego jednak nie straciłam, gdyż rozumowanie Valerie nie przypadło mi zbytnio do gustu, jej działania mają pokrętne wytłumaczenia, a wnioski są niczym nie poparte. Zdecydowanie wolę filmową wersję dziewczyny z czerwoną peleryną.
Autorka dziwnie opisywała również niektóre wydarzenia lub po prostu je pomijała (porównując do filmu) czego nie polubiłam. Niekiedy jednak, bardzo dobrze je rozwijała i ubarwiała.

Jeśli miałabym wybierać między obejrzeniem filmu, a sięgnięciem po książkę, wybrałabym pierwszy rodzaj rozrywki. Nie twierdzę jednak, że lektura ta jest zła, po prostu nie polecałabym jej wymagającym  czytelnikom, tylko łaknącym ciekawostek osobom oraz również fanom dominacji tajemniczego klimatu nad dość zwyczajną treścią.

Moja ocena: 6,5/10

Buziaki!

Ps. Bardzo, bardzo przepraszam za ten brak aktywności wszędzie, jednak tyle rzeczy się nagromadziło w moim życiu, że potrzebowałam czasu, aby je poukładać ;). Mam nadzieję, że ten etap już za mną!

6 komentarzy:

  1. Czytałam wiele negatywnych recenzji na temat tej książki, więc raczej na pewno jej nie przeczytam ;)

    Pozdrawiam ciepło - Karolka

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja także nie spotkałam się z książką napisaną na podstawie scenariusza, ale z odwrotną sytuacją już tak. Jestem ciekawa, jak wypadnie takie połączenie, ale po Twojej recenzji mój zapał trochę osłabł. Dostałam jednak niedawno własny egzemplarz od koleżanki, dlatego wyrobię sobie własną opinię ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. W filmie się zakochałam, więc jak dowiedziałam się, że wychodzi książka na... podstawie filmu to bardzo się ucieszyłam. W dniu premiery chwyciłam ją w swoje łapki i kilka dni później zaczęłam czytać. Również się zawiodłam, myślałam, że będzie dużo lepsza. Najbardziej podobała mi się w niej okładka :)

    Pozdrawiam, Klaudia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Eh, straszna była ta książka, to już film lepszy - o ile to w ogóle możliwe :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Ocena niezbyt wysoka. Sama nie wiem, czy mam ochotę przekonać się o tym, czy ta książka jest taka zła.

    OdpowiedzUsuń
  6. Właśnie czytam tę książkę, zobaczymy ;)
    Zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń