Lipiec okazał się zaskakująco udanym miesiącem pod względem czytelniczym. Nie spodziewałam się, że będę w stanie na wyjeździe przeczytać tyle lektur! Minus jest jednak taki, że nie miałam czasu na zbyt ambitne dzieła przez co niestety niesamowitości nie uświadczyłam - chociaż do tego tytułu zbliżyło się "Bożogrobie"... Bez dalszych wstępów!
Jay Kristoff "Bożogrobie" 8.5/10
"Nibynoc", czyli pierwszą część tej trylogii przeczytałam na początku stycznia i od razu wskoczyła ona na wyżyny mojej listy ulubionych książek fantasy. Łatwo się więc domyślić, że ze zniecierpliwieniem czekałam na kontynuację. "Bożogrobie" na szczęście sprostało moim wysokim oczekiwaniom, chociaż nie przebiło "Nibynocy". Nie mogę się jednak doczekać finału, który najwcześniej trafi w moje łapki za ponad rok. ROK. W każdym razie, ta seria jest naprawdę fantastyczna (haha, nikt nigdy nie wpadł na tę wyjątkową grę słowną) - oryginalna i świetna narracja, wspaniale zbudowany świat, intrygująca fabuła oraz, co najlepsze, nieidealna główna bohaterka. Mia, zabójczyni, której morale są najczęściej co najmniej wątpliwe, ale która z łatwością podbija serce czytelnika (co jeśli się nad tym na chwilę zastanowimy, jest odrobinę niepokojące ;). Z całego serca polecam tę serię fanom fantasy, zabójczej fabuły, czy plejady oryginalnych postaci.
Madeline Miller "Kirke" 7/10
O książce tej słyszałam wiele dobrego na zagranicznych portalach, więc kiedy dowiedziałam się o polskim wydaniu nie zastanawiałam się długo. Mitologia, popularna autorka (chociaż to moje pierwsze z nią spotkanie) oraz ta przepiękna okładka szybko mnie skusiły. No właśnie, najważniejsze, czyli okładka - polskie wydanie to twarda oprawka z obwolutą, w oryginalnym projekcie, z czego niezmiernie się cieszę, gdyż jest to jedna z najładniejszych książek, z którą w ostatnim czasie obcowałam :). Wracając do też w miarę ważnej sprawy, czyli zawartości. O bogini Kirke zbyt dużo nie wiedziałam przed lekturą, kojarzyłam ją tylko w powiązaniu z Odyseuszem. Muszę przyznać, że Madeline Miller bardzo ciekawie przedstawiła losy tej niezbyt popularnej postaci z mitologii. Niestety momentami się trochę nudziłam - tempo akcji nie zawsze mi odpowiadało. Ogólnie rzec biorąc polecam tę książkę zainteresowanym mitologią oraz fanom przepięknych wydań, radziłabym jednak obniżyć odrobinę oczekiwania, gdyż popularność tej pozycji może trochę nas rozochocić ;).
Małgorzata Musierowicz "Małomówny i rodzina" 5/10
Jako fance Jeżycjady, ciężko jest mi się przyznać do tego, że dopiero teraz sięgnęłam po jej pierwszą część (chociaż jest to może raczej cześć zerowa?). Niestety pozycja ta niezbyt przypadła mi do gustu. Nie spodziewałam się, że będzie ona należała raczej do literatury dziecięcej i, że powstała w bardzo klasycznym stylu (przypominała mi zwłaszcza ten Kornela Makuszyńskiego), a z przykrością muszę przyznać, że tego typu lektury nie należą do moich ulubionych. Tak czy siak, cieszę się, że sięgnęłam po tę lekturę, jednak nie uważam, żeby ktokolwiek cokolwiek tracił omijając ją w swojej przygodzie z Jeżycjadą.
Agatha Christie "Morderstwo w Orient Expressie" 7/10
Moje kolejne spotkanie z Agathą Christie ponownie uświadamia mi jak bardzo lubię Sherlocka Holmes'a. Niestety mimo tego, że jej lektury są całkiem interesujące to nie intrygują mnie tak jak dzieła Arthura Conan Doyle'a. "Morderstwo w Orient Expressie" to jedna z najpopularniejszych powieści autorki, więc miałam dość wysokie oczekiwania. Odrobinę się zawiodłam, jednak lekturę nadal uznaję za udaną - zagadka okazała się całkiem ciekawa, chociaż nie wybitnie fascynująca ;). W dodatku po lekturze obejrzałam film w najnowszej wersji i muszę przyznać, że w porównaniu z powieścią był okropnie rozczarowujący. Ahhh w każdym razie, w przyszłości planuję jeszcze spotkania z autorką, ale trzymam moje oczekiwania w ryzach.
Kitty Curran "My Lady's Choosing" 5/10
Moje pierwsze spotkanie z powieścią interaktywną, w której czytelnik sam wybiera sobie drogę. Muszę przyznać, że lektura ta była dobrym urozmaiceniem podróży, jednak nie powaliła mnie na łopatki. Nie wiem, czy to wina scenariusza, który wybrałam, jednakże po jego zwieńczeniu nie miałam ochoty na ponowne wybieranie swojej romantycznej przygody. "My Lady's Choosing" to ciekawa lektura, która z pewnością urozmaici nam czas, nie jest to jednak mój nowy ulubieniec ;).
Stephanie Garber "Legendary" 4/10
"Caraval", czyli pierwsza część tej serii bardzo miło mnie zaskoczył. Może nie okazał się literackim cudem, ale zapewnił mi ciekawą i oryginalną przygodę. Niestety "Legendary" bardziej mnie zirytowało, niż zabawiło. Decyzje jak i charakter głównej bohaterki - Telli, były po prostu tak głupie, że ciężko było brać ją na poważnie. Sama fabuła również mnie nie powaliła, tak naprawdę brak w niej było zaskakujących elementów, a sama gra była tylko tłem dla idiotycznych decyzji i braku procesu myślowego głównej postaci. Oczywiście książka ta nie była tragiczna, w końcu ją skończyłam, jednak niestety zawiodła mnie i na tę chwilę nie jestem pewna, czy sięgnę po ostatnią część.
Czemu, ach czemu, książka ta nie mogła być tak fantastyczna jak jej cudowna okładka? Ehhh, ciężkie życie czytelnika... W każdym razie wróżki, Fae, czy o inne skrzaty nie należą już raczej do elementów, które mnie przyciągają do lektury. W tym przypadku postanowiłam się jednak skusić. Niestety, książka okazała się co najmniej rozczarowująca. Instalove w najgorszym wydaniu, fabuła bez jakiekolwiek celu (naprawdę), i oczywiście obleśny element tysiącletniego wróża zakochującego się w nastolatce (a niektórzy myśleli, że "Zmierzch" był pod tym względem niepokojący) to tylko jedne z elementów, dla których ta lektura mi się nie spodobała. Z racji tego, że byłam w podróży, gdzie mój wybór był ograniczony postanowiłam skończyć te pozycję, w innym wypadku nie robiłabym tego. Jeśli czytaliście jakiekolwiek książki o podobnej tematyce, jestem całkiem pewna, że w tej pozycji nie odnajdziecie nic nowego.
Tessa Dare "Beauty and the Blacksmith" 7/10
Ta nowela należy do serii "Spindle Cove", która jest jedną z moich ulubionych z gatunku romansu historycznego. Muszę przyznać, że pozycja ta okazała się naprawdę sympatyczna, a jej długość wystarczająca. Bohaterowie zostali świetnie przedstawieni, a fabuła toczyła się odpowiednim tempem. Polecam tę nowelę jak i samą serię, która jest przetłumaczona na język polski.
Tessa Dare, Christi Caldwell "Rogues Rush In" 6.5/10
*****
Upały jak na razie nie służą nadmiernej lekturze, ale mam nadzieję, że i w tym miesiącu uda mi się przeczytać sporo dobrych lektur :) .
I ta pozycja okazała się świetnym podróżnym urozmaiceniem. Obie części (każda z autorek napisała po jednej noweli/książce w tym tomie), były ciekawe, chociaż ta Tessy Dare spodobała mi się odrobinę bardziej ;). Jeśli ktoś ma ochotę na dobry romans historyczny, z dobrze zarysowanymi postaciami oraz wciągającą fabułą, to polecam!
*****
Upały jak na razie nie służą nadmiernej lekturze, ale mam nadzieję, że i w tym miesiącu uda mi się przeczytać sporo dobrych lektur :) .
Miłego czytania,
Patsy.
Czytałam tylko "Małomównego i rodzinę" - faktycznie nie jest to lektura porywająca, ale warto ją znać. :)
OdpowiedzUsuń