piątek, 16 marca 2018

Therese Oneill "Niedyskretnik. Co dama wiedzieć powinna o seksie, małżeństwie i dobrych manierach, a o czym mówić nie wypada" recenzja

Przekład: Jolanta Sawicka
Data wydania: 02.2018
Ilość stron: 320

O "Niedyskretniku" usłyszałam na zagranicznych portalach wiele dobrego, więc widząc go w polskiej odsłonie nie wahałam się długo ;). Codzienne życie ludzi w dawnych czasach to jeden z najbardziej interesujących oraz intrygujących mnie tematów, który często traktowany jest przez literaturę, czy filmy powierzchownie i z przymrużeniem oka. Therese Oneill postanowiła wyjść na przeciw tym standardom i zrobiła to po prostu fantastycznie!

Opis:
Przewodnik po czasach wiktoriańskich, odsłaniający tajemnice naszych prababek. Porusza dziewiętnastowieczne sprawy wstydliwe, tematy nieskromne, nieprzyzwoite i wprowadzające kobiety dwudziestego pierwszego wieku w zdumienie: jak kobiety radziły sobie z podpaskami nie nosząc majtek, dlaczego smarowały sobie twarze arszenikiem, w imię czego nosiły obowiązkowo gorsety, czyli garderobę miażdżąca kości.

Autorka z ogromnym poczuciem humoru pokazuje najprawdziwszą prawdę o czasach urzekających nas w książkach i filmach, ale które po zajrzeniu za kurtynę odsłaniają potworne warunki sanitarne, opiekę medyczną podpierającą się myśleniem magicznym oraz obowiązujące obyczaje społeczne.

Zawsze ciekawiło mnie jak naprawdę żyli ludzie na przestrzeni różnych czasów. Z racji tego, że jestem kobietą, nie mogłam oprzeć się spekulacjom jakby to było żyć w danej epoce (konkluzja w 99% przypadków: nie za dobrze). Nigdy jednak nie natknęłam się na książkę, która przedstawiałaby sobą tak smakowitą obietnicę ciekawej i intrygującej lektury. "Niedyskretnik" okazał się właśnie tą oryginalną pozycją, której poszukiwałam. Theresa Oneill naprawdę przedstawia te nawet najbardziej intymne aspekty życia czasów wiktoriańskich. Jak to kobiety znosiły miesiączki? Jak ludzie radzili sobie bez kanalizacji? Jaką pozycję w społeczeństwie miała kobieta? To jedne z wielu pytań, na które autorka odpowiada w swojej książce. 

W dodatku język tej pozycji jest świetny, w czym gratulacje należą się również tłumaczowi. Therese Oneill pisze lekko, z humorem, a jednocześnie elokwentnie i ciekawie. Swoim warsztatem potrafi z łatwością zarysować przedstawiane przez siebie tematy. W dodatku do pomocy mamy ilustracje i zdjęcia z tamtych czasów, które wspaniale urozmaicają lekturę. Samo wydanie jest również prześliczne, dzięki czemu jakość czytania jest bardzo wysoka.

Bardzo zaimponowała mi praca badawcza pisarki. Jak sama wspomina, na niektóre tematy nie powstała obszerna literatura, a ta istniejąca została napisana przez mężczyzn (tak, to mężczyźni często pisali o kobiecych "periodach",  ciążach, wyglądzie etc.). Widać, że autorka poważnie podeszła do swojej pracy badawczej i przygotowała świetny materiał. Z drugiej strony naprawdę otworzyła moje oczy na wiktoriańskie realia - kobiety bez praktycznie żadnych praw, beznadziejna opieka medyczna oraz warunki życia w żadnym razie nie zachęciły mnie do podróży w czasie. Pozwoliło mi to jednak docenić w jakiej sytuacji znajdujemy się dziś.

"Niedyskretnik" wciąga już od pierwszej strony. Zróżnicowane tematy, lekkie pióro oraz niesamowicie intrygujący temat, sprawiły, że lektura ta była czystą przyjemnością i często olśnieniem, co do tego jak naprawdę wyglądało życie w czasach wiktoriańskich.

Moja ocena: 8.5/10

Miłego czytania,
Patsy.

1 komentarz:

  1. Mam w planach :) Lubię poznawać przeszłość od mniej "oficjalnej" strony,

    OdpowiedzUsuń