niedziela, 2 października 2016

Przeczytane, a niezrecenzowane: wrzesień 2016 (Jane Austen, Scott Lynch, Nicola Yoon, Sophie Kinsella...)

We wrześniu przeczytałam dziesięć książek w tym jedno opowiadanie. Jeśli chodzi o to co przeczytałam, to wyszło dość różnorodnie - od fantasy, poprzez klasyki, książki młodzieżowe, a skończywszy na poradnikach. Za najlepszą lekturę muszę uznać "Na szkarłatnych morzach" Scotta Lyncha, drugą w jego serii "Niecni Dżentelmeni", chociaż nie spodobała mi się tak jak pierwsza. Miło było również ponownie sięgną po piątą i szóstą część "Ani..." Lucy Maud Montgomery. Dużym rozczarowaniem okazał się "Mansfield Park" Jane Austen - niestety nie przypadł mi do gustu.



Scott Lynch "Na szkarłatnych morzach" 7/10
Już od kiedy skończyłam "Kłamstwa Locke'a Lamory" byłam zdecydowana kontynuować tę serię. Dokonałam tego w końcu w tym miesiącu! Tak jak i pierwsza część, "Na szkarłatnych wodach" to świetna rozrywka, pełna zabawnych dialogów, niespodziewanych zwrotów akcji, jak i trochę smutnych momentów. Mimo iż ta pozycja nie przypadła mi do gustu tak jak pierwsza (prawdopodobnie przez scenerię oraz brak pewnych postaci), nadal wysoko cenię tę serię i z pewnością sięgnę po "Republikę złodziei", która już czeka na półce.


Lucy Maud Montgomery "Wymarzony dom Ani" 8/10
& "Ania za Złotego Brzegu" 7,5/10
Od zeszłego roku staram się ponownie przeczytać tę wspaniałą serię :). Jak widać perspektywa jesieni wpływa nastrojowo i w końcu sięgnęłam po kolejne dwa tomy (piąty i szósty). Anię uwielbiam, książki te wpływają na mnie niezwykle kojąco i nastrajają mnie pozytywnie na życie. Jako trochę bardziej doświadczony czytelnik (skończyłam czytać tę serię przynajmniej siedem lat temu), dostrzegam w niej pewne elementy, które pewnie by mnie dziś zirytowały, a przynajmniej prowokowały do uzewnętrzniania swoich żali, jednak sentyment i miłości do bohaterów działa na mnie bardzo kojąco :).



Jane Austen "Mansfield Park" 5,5/10
Wraz z zagłębianiem się w twórczość pisarki (została mi już tylko "Emma") muszę z przykrością stwierdzić, że nie mogę zaliczyć jej do grona moich ulubieńców. Niestety. "Mansfield Park" nie spodobał mi się, przypadł mi do gustu najmniej ze wszystkich jak dotąd przeczytanych dzieł autorki. Nie mogłam znieść głównej bohaterki - nie lubię nijakich, bezwolnych postaci, nie potrafiłam wyzwolić w sobie współczucia dla jej sytuacji. Co dziwne również styl autorki momentami dość mnie irytował. Jane Austen jest znana ze swojego sarkazmu i tworzenia karykatur, jednak odniosłam wrażenie, że brakowało im choć odrobinę subtelności. Wszystko było wyłożone dla czytelnika czarno na białym, zero finezji. Ehhh, może mam za duże wymagania! Mam nadzieję, że "Emma" przypadnie mi do gustu, gdyż słyszałam o niej dużo dobrego.

Sarah J. Maas "The Assassin and the Healer" 7/10
To krótkie opowiadanie ma być wydane w listopadzie po polsku, jednak pod wpływem natchnienia postanowiłam je przeczytać. Już od czerwca nie mam weny, aby sięgnąć po czwartą części cyklu "Szklany tron", a to opowiadanie przypomniało mi dlaczego polubiłam tę serię. Utwór ten wchodzi w skład prequelu do samej serii. Opowiadanie to jest najkrótsze, czyta się je szybko, i jest bardziej anegdotą niż jakimś ważnym wydarzeniem w życiu Zabójczyni Adarlanu. Tak czy siak, podobało mi się.



Nicola Yoon "Everything, Everything"/"Ponad wszystko" 5/10
Już od kilku lat staram się bardzo wybiórczo sięgać po książki typowo młodzieżowe. Interesująco zapowiadająca się fabuła, dobre opinie oraz bardziej wyrafinowane tematy niż młodzieńcze miłostki - przynajmniej te trzy wymogi musi spełnić książka tego gatunku, żebym po nią sięgnęła. Jak można łatwo się domyślić pozycja ta należy do wybrańców. Niestety jednak nie powaliła mnie na łopatki. Nie polubiłam głównej bohaterki, romans nie był przekonujący (zakochanie w 5 sekund i te sprawy), a zakończenie pozostawiło po sobie mieszane uczucia. Bez spoilerów nie mogę kontynuować mojego niezadowolenia ;). Nie była to zła książko, rozumiem dlaczego tak wielu czytelnikom przypadła do gustu, jednak u mnie ten gatunek ma naprawdę ciężko :).



Sophie Kinsella "Finding Audrey"/"Spójrz mi w oczy, Audrey" - premiera 06.10 6,5/10
Kolejne spotkanie z młodzieżową książką okazało się bardziej udane. "Finding Audrey" było również moim pierwszym kontaktem z Sophie Kinsellą znaną ze swojej serii o zakupoholiczce. Książka ta porusza bardzo ważny temat depresji, stanów lękowych oraz radzeniu sobie z traumatycznymi wydarzeniami (na minus muszę przyznać, że nie są one do końca przedstawione). Myślę, że każdy w jakimś stopniu spotkał się z zaburzeniami zachowania (niestety nie znam fachowego nazewnictwa) u siebie, czy u innych, które dla postronnych mogą być trudne do zrozumienia. Autorka wykonała świetną robotę portretując zmagania Audrey w realistyczny sposób. Zostały one bardzo płynnie wplecione w fabułę, która porusza również inne zagadnienia życia rodzinnego.



Jeanne Birdsall "The Penderwicks at Point Mouette" 7/10
"Rodzina Penderwicków" to cykl, który pierwszy raz przeczytałam i pokochałam będąc w podstawówce. W lato postanowiłam ponownie po niego sięgnąć - niestety tylko dwie części z czterech wydane są po polsku. Nie przepadam za mieszaniem językowym serii, jednak nie przeszkodziło mi to w zaspokojeniu swojej ciekawości. Niestety odrobinę się zawiodłam. Trzecia część, może dlatego że brakowało w niej stałej obecności Rosalindy, a może właśnie przez różnicę w narracji, nie była tak świetna jak oczekiwałam. Spodobała mi się, miło było ją czytać, jednak brakowało mi w niej czegoś. Mam nadzieję, że czwarta część przypadnie mi bardziej o gustu :).



Dominique Loreau "Sztuka minimalizmu w codziennym życiu" 6,5/10
Tematem minimalizmu interesuję się już od dłuższego czasu. Natknęłam się na tę książkę w bibliotece i przypomniałam sobie, że już kiedyś o niej słyszałam. Tak jak pamiętałam autorka ma dość specyficzne podejście do tego stylu życia - co było widoczne zwłaszcza w rozdziałach, w których wypisywane były przedmioty, które nam wystarczą np. w kuchni. Nie jestem przeczulona, wiem że takie porady można potraktować jako inspirację, jednak nie tak były one napisane. Jednak pozostałe 2/3 książki spodobały mi się. Dobre porady oraz inspiracje zawsze się przydadzą. Jeśli ktoś jest zainteresowany tematem minimalizmu, polecam tę książkę, jednak tak jak zawsze w przypadku poradników radzę mieć otwarty umysł ;).



Brian Draper "Mniej znaczy więcej" 4/10
Odkrywszy nową półkę w bibliotece sięgnęłam i po tę pozycję. Niestety nie przypadła mi ona do gustu. Autor zajął się bardziej duchową stroną minimalizmu, którą też się interesuję, jednak nie wyniosłam z tej książki praktycznie nic. Brian Draper zaczynał myśl i rozdział trudnościami z jakimi możemy się zmagać, jednak oprócz kilku filozoficznych zdań, czy rozważań bez puenty nie ma w tej pozycji wiele więcej. Polecenie typu "bądź obecny" jest doskonale wszystkim znane, jednak przydałyby się jakieś praktyczne porady, a nie przypowiastki. 

*****

Przesyłam jesienne pozdrowienia,
Patsy.

1 komentarz: