poniedziałek, 14 września 2015

Klasyczne rozczarowania, czyli o klasykach które nie przypadły mi do gustu

Książki są lepsze i gorsze - to oczywiste. Jednak jest pewna ich grupa, która stojąc na piedestale musi się liczyć z wysokimi oczekiwaniami czytelników. Mam tu na myśli, oczywiście literaturę klasyczną. Mimo, iż większość klasyków, które mamy obowiązek poznać w szkole nie przypadła mi do gustu, to w żadnym wypadku nie przeszkodziło mi to w poszerzeniu swoich czytelniczych horyzontów na własną rękę. Wypady te najczęściej kończyły się sukcesem, lub przynajmniej uczuciem niezmarnowanego czasu. Jednak zdarzały się również spotkania wyjątkowo przykre i rozczarowujące, o których krótko wspomnę w dzisiejszym poście.

1. Emily Brontë "Wichrowe wzgórza"
Tą okrzykniętą jedną z największych romansów wszechczasów pozycję, z pewnością każdy zna. Mój największy problem z tą książką to użycie do opisania jej słowa - romans. Jeśli wielka miłość wyglądałaby właśnie tak, to nikt nie byłby nią zainteresowany. Kolejnym irytującym elementem są bohaterowie, których wprost nie mogłam znieść. Ograniczę się do krótkiego psioczenia na tę pozycję, gdyż pisanie o niej przywołuje we mnie okropne wspomnienia. Zdecydowanie odradzam.



2. F. Scott Fitzgerald "Wielki Gatsby"
Ta pozycja na szczęście nie wywołała we mnie takich uczuć jak "Wichrowe wzgórza", raczej tylko mnie rozczarowała i znudziła. Nie dostrzegłam w niej nic urzekającego, a fabuła wydała mi się co najmniej dziwna. Nie jest to zła książka, ale po prostu oczekiwałam po niej bycia przynajmniej przyjemną lekturą, czego nie otrzymałam. Filmu nie oglądałam, i nie mam takiego zamiaru.



3. Lew Tołstoj "Anna Karenina"
Książka ta, to zdecydowanie najmniejsze rozczarowanie tego małego rankingu. Mimo, iż jest to dość rozwleczone tomisko, lektury nie wspominam źle. Jednak dużo elementów tej pozycji nie przypadło mi do gustu, w szczególności główna bohaterka. Jej kreacja jest wykonana w dokładny i ciekawy sposób, to z łatwością każdy zauważy, ale jest to jednocześnie tak irytująca i egoistyczna paranoiczka, że w żadnym wypadku nie budziła ona we mnie sympatii, czy współczucia. Jak wspomniałam, rozumiem ten sposób ujęcia bohatera, jednak po prostu mi się on bardzo nie podoba. W dodatku jest to naprawdę rozwleczone tomisko (powtarzam dla efektu ;).


To koniec narzekania w tym wielce subiektywnym poście :D. Jednocześnie chciałabym zaznaczyć, że rozumiem, że innym czytelnikom książki te mogły przypaść do gustu i bardzo się z tego cieszę! Każdy z nas ma inne preferencje - mam tu na myśli i autorów i czytelników, przez co wszyscy możemy znaleźć coś co nam odpowiada.

Miłego tygodnia, Patsy!

4 komentarze:

  1. "Anna Karenina" mnie zirytowała strasznie. Nie znalazłam w niej ani jednego bohatera, ktorego moglabym polubic, a fragmenty dotyczące stanu wsi znudziły niemożebnie.

    A "Wielki Gatsby" to moj top topow *__*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej, wszystkie trzy tytuły dopiero przede mną :) Zobaczymy, czy też będę nimi rozczarowana ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja przeciwnie, do "Anny Kareniny" podchodziłam jak pies do jeża a naprawdę mi się spodobała! tzn. książka mi się spodobała, bo tytułowa Anna również nie wzbudziła mojej sympatii.

    OdpowiedzUsuń
  4. To zabawne, ale co do dwóch pierwszych książek mamy bardzo podobne zdanie, a trzeciej nie skończyłam nawet czytać :)

    OdpowiedzUsuń