Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Tłumaczenie: Anna Nowak
Data wydania: 3 października 2012r.
Ilość stron: 506
Elementy fantastyczne: nie
Rzadko zwracam uwagę w moich recenzjach na to, co czasem najpierw, przykuwa moją uwagę w książkach. Mianowicie okładka oraz tytuł. Chciałam poruszyć ten temat, gdyż w tej kwestii nie mam do prezentowanej dziś pozycji żadnych zastrzeżeń. Spokojna, wręcz relaksująca okładka oraz pasujący do niej, intrygujący tytuł to idealna zachęta do zapoznania się z tą książką. I jak się okazuje, również świetna jej zapowiedź.
Akcja książki rozgrywa się dwutorowo, więc mamy szansę poznać "z bliska" dwie historie: pierwsza z nich rozgrywa się od roku 1929r. przedstawiając historię młodej dziewczyny Beattie, która zachodzi w ciążę ze swoim żonatym kochankiem, okazuje się, że jest to dopiero początek dramatu. Druga opowieść również nie zaczyna się szczęśliwie, w roku 2009r. primabalerina Emma doznaje kontuzji, która może całkowicie wykreślić ukochany balet z jej życia oraz sprawić, że na jaw wyjdą wszystkie prywatne zaniedbania. Te dwie historie są bardzo różne, a jednocześnie wiemy o ich bardzo ważnym łączniku: Emma jest wnuczką Beattie, który okazuje się kluczowym, w rozwiązaniu tajemnicy, która na przestrzeni lat została głęboko ukryta. Pięknym tłem dla tej pozycji są widoki Tasmanii, która nie jest zbyt często wykorzystywana przez pisarzy.
Mimo, że podział akcji tego typu (na dwie bohaterki) nie jest czymś z reguły mylącym, autorka postanowiła pomóc czytelnikowi jeszcze bardziej, zmieniając rodzaj narratora. Dla Beattie przeznaczyła trzecioosobowego, a dla Emmy pierwszo. Muszę przyznać, że wpłynęło to również na urozmaicenie formy książki, dzięki temu łatwiej było odczuć różnicę między obiema relacjami.
To co (oprócz okładki i tytułu) już na początku książki przypadło mi do gustu i wpłynęło na dobre pierwsze wrażenie to na pewno dobry styl, lekkie pióro autorki, oraz uwiecznienie: wciągającą akcją. Kimberley Freeman utrzymała te dobre notowania przez całą lekturę, jedynie momentami wprowadzając (pewnie potrzebne) bardziej spokojne momenty, nie określiłabym ich jednak jako nudne. Autorka w akcję postanowiła wpleść również dość ważne dla epoki Beattie tematy jak nietolerancja czarnoskórych, niższa pozycja kobiet, czy zapowiedź II wojny światowej, które z pewnością nadały tej pozycji bardziej poważny ton.
Jestem wielką fanką głównie książek w miarę lekkich, które pozwalają na urozmaicenie relaksującego momentu. Więc bardzo się cieszyłam kiedy okazało się, że tę pozycję mogę zaliczyć to tego grona, a na dodatek umieścić ją w nim dość wysoko.
Moja ocena: 9/10
Buziaki, Patsy.
Za lekkimi książkami nie przepadam, lubię być przez historię sponiewierany :-P Ale okładka rzeczywiście coś w sobie ma, bardzo optymistyczna :-)
OdpowiedzUsuńSama okładka przyciąga wzrok i woła "przeczytaj mnie, przeczytaj!". Na pewno rozejrzę się za "Wzgórzem Dzikich Kwiatów". :)
OdpowiedzUsuńksiązka wydaje mi się świetna z 2 powodów. Pierwszy : dwutorowość hsitorii o którym piszesz. W dodatku jest lekka, idealna do poduchy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)