czwartek, 1 listopada 2012

Richelle Mead "Kroniki Krwi" ("Bloodlines") + przypomnienie


Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Tłumaczenie: Monika Gajdzińska
Data wydania: 5 września 2012r.
Ilość stron: 416
Tom w serii: 1

Elementy fantastyczne: tak.

Muszę przyznać, że ze zniecierpliwieniem czekałam na wydanie tej pozycji. Kiedy ogarnęła mnie melancholia po skończeniu serii "Akademia Wampirów", perspektywa ponownego spotkania z twórczością Richelle Mead, była dla mnie niczym ukojenie, miód na zbolałe czytelnicze serce. Dziwne było to, iż nawet trzymanie w ręku tej książki, jako już mojej, było wyśmienitym uczuciem, a "na dodatek" "Kroniki Krwi" same w sobie  okazały się bardzo dobrą lekturą, którą przy wspomnianym wyżej procesie mogę nazwać wisienką na torcie.

Sydney ma kolejną misję.Tym razem jest jednym z ochroniarzy księżniczki Jill Dragomir, która przez swoje pokrewieństwo z królową, narażona jest na wiele niebezpieczeństw. Docelowym miejscem okazuje się szkoła dla zwykłych ludzi w Palm Springs w Kalifornii. Dzięki małej ilości mieszkających w tych nasłonecznionych rejonach morojów, jest to doskonałe miejsce do ukrycia się. Dziewczynom towarzyszy wyszkolony obronnie dampir Eddie oraz wampir Adrian Iwaszkow. 
Po początkowej naturalnej dezorientacji, Sydney zauważa, że w szkole dzieje się coś dziwnego... Tatuaże, które są modne wśród uczniów, mogą mieć magiczne powiązania, a dziewczyna nie wie jak to udowodnić. Na dodatek Jill niechętnie poddaje się nowej sytuacji, w której to jej wolność jest ograniczana. A sama Sydney wychowana w niechęci do wampirów, cały czas czuje się niekomfortowo, przez co jej misja jest znacznie utrudniona.

Przy tej lekturze największą radość czerpałam po prostu z tego, że na nowo mogę zagłębić się w świat morojów, dampirów i alchemików, tak świetnie wykreowany już w "Akademii Wampirów". Richelle Mead stworzyła obraz, w którym w sposób naturalny i jednocześnie skryty żyją stworzenia fantastyczne o nieodpartym charakterze ludzkim (sprawa strzyg jest niewielkim ewenementem). Przy dzisiejszym ciągłym natłoku nowych książek typu romans paranormalny, czy innych serii o tematyce młodzieżowo-fantastycznej, dobrze mieć "sprawdzonego" autora, po którego książki sięgając, wiem czego oczekiwać. Podczas tej lektury relaksowałam się, dzięki nieskomplikowanej treści, ale również mogłam sobie pozwolić na poniesienie się emocjom, w momentach kiedy akcja nabierała tempa, czy nowe ciekawe fakty właśnie zostawały ujawniane.

Dużą zaletą dla fanów "Akademii Wampirów" jest fakt, że Richelle Mead nie stworzyła kompletnie nowej serii. "Kroniki Krwi" są następstwem tego cyklu, dzięki czemu nadal odbijają się echa działań Wasylissy, Rose oraz Dymitra, również wszystkie postacie, mieliśmy okazję poznać już wcześniej. W poprzednich recenzjach również wspominałam, że postacie stworzone przez autorkę są dobrze dopracowane. Każda z nich znacznie różni się od siebie, ma wiele cech charakterystycznych, indywidualnych  przez co zawsze pozostaje miejsce na zaskoczenie czytelnika. Również w sferze samej akcji autorka jak zwykle zostawia kilka niespodzianek, na które, można nie wpaść przed ich rozwiązaniem, choć przyznam, że kilka z nich jest dość prostych do przewidzenia.

Uważam, że "Kroniki Krwi" są dużą przyjemnością dla osób, które z bólem w sercu kończyły "Ostatnie Poświęcenie". Zwłaszcza, że książka ta, jak zwykle u Richelle Mead, jest na wysokim poziomie. Również na pewno spodoba się ona czytelnikom lubującym się w sferze fantastyki, którzy nawet nie mieli jeszcze do czynienia z tą autorką. Jest to dobra książka na poznanie nowej pisarskiej sympatii :-).

Buziaki, Patsy.

*****
Przypominam o trwającym do soboty konkursie! Do wygrania "A jeśli ciernie" V.C. Andrews :D

5 komentarzy:

  1. Też tak mam z niektórymi książkami, że cieszy już sam fakt ich posiadania. Potrafię usiąść z taką i spędzić kilka minut na oglądaniu okładki, napawaniu się zapachem papieru oraz druku i jestem po prostu szczęśliwy. Kurczę, to brzmi nawet dziwaczniej niż wygląda w rzeczywistości :-P
    Autorki nawet nie znam, tak że nie potrafię nic więcej ciekawego napisać ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Od "wampirowych" czytadeł trzymam się z daleka, choć tego typu filmy na prawdę mnie wciągają. Mimo wszystko słysząc słowo wampir mam w głowie sagę "Zmierzch", z którą zaliczyłam już jedno nieudane podejście.

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiem tak, Akademię Wampirów uwielbiam i co do tego nie ma wątpliwości. Wolałabym jednak, aby ta nowa seria, w jakiś sposób powiązana z poprzednią, opowiadała o innym bohaterze. Sydney jakoś do mnie nie przemawia

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo lubię serie Akademia Wampirów i jestem ciekawa również tej pozycji. Z chęcią sięgnę;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Akademia Wampirów to prawdziwe arcydzieło, bardzo polubiłam jej bohaterów i naprawdę się cieszę, że będę mogła czytać o ich dalszych losach. Sydney jest specyficzna, przynajmniej tak o niej myslałam w A, mam nadzieje, że Kroniki Krwi pozwolą mi lepiej poznać jej osobę, być może polubić tak bardzo jak Rose, no i dalej czytać o tym wspaniałym swiecie. :) na pewno przeczytam w najbliższym czasie. ;p

    OdpowiedzUsuń