poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Leigh Bardugo "Six of Crows" ("Szóstka Wron") recenzja

Data wydania: 10.2015
Ilość stron: 465

Leigh Bardugo jest przede wszystkim znana ze swojej trylogii "Grisza", która szczerze powiedziawszy odrobinę mnie zawiodła i jak dotąd nie sięgnęłam po ostatnią część. Jednak o "Six of Crows" ("Szóstka Wron") słyszałam wiele dobrego, zwłaszcza od ludzi, którym wspomniana seria również nie przypadła do gustu. Książka ta również jest umiejscowiona w świecie Grisz, jednak jest samowystarczalna - chociaż znajomość uniwersum ułatwia wdrożenie się do lektury. Jednak poza tym, "Six of Crows" jest zdecydowanie pozytywnie inne.

Katterdam: tłoczne centrum międzynarodowego handlu, gdzie wszystko można nabyć za odpowiednią cenę - nikt nie wie tego lepiej od Kaza Brekkera - prawdziwego kryminalnego objawienia. Kiedy zostaje my zaproponowana szansa zabójczego skoku, który zapewni mu bogactwo, o którym nie mógł nigdy marzyć, tworzy zespół, który mu to umożliwi...
Skazaniec głodny zemsty.
Strzelec wyborowy ze słabością do zakładów.
Uciekinier z uprzywilejowanego światka.
Szpieg, znana jako Zjawa.
Sercodarczyni używająca magii, aby przetrwać życie w slumsach.
Złodziej z talentem do nieprawdopodobnych ucieczek.
Sześcioro niebezpiecznych wyrzutków. Jeden niemożliwy skok. Ekipa Kaza jest jedyną rzeczą stojącą pomiędzy światem a zagładą - oczywiście, jeśli sami się najpierw nie pozabijają.*



Muszę przyznać, że zakochałam się w bohaterach tej książki, Leigh Bardugo świetnie się spisała w ich kreowaniu. Tytułowa szóstka jest zupełnie różna, począwszy od wyglądu, przez pochodzenie, skończywszy na motywach oraz przeszłości. Każdy z nich również zachowuje się inaczej. Autorka stworzyła bardzo realistyczne postacie, do których niezwykle łatwo się przywiązać oraz im kibicować. Szczerze trudno mi wybrać ulubieńca, ale jeśli bym musiała to byłby nim Kaz, albo Inej, albo Jesper, albo Nina... hmmm chyba jednak mi się uda. W porównaniu z trylogią Griszy widać na tym polu ogromny postęp oraz pracę autorki, gdyż w tamtym przypadku nie potrafiłam zapałać gorętszym uczuciem (powinnam raczej użyć słowa żadnym) do nikogo.

A propos bohaterów to również dynamika między nimi była absolutnie fantastyczna. Naprawdę już dawno nie czytałam książki z tak ciekawymi interakcjami między postaciami. Zdecydowanie nie są one ani błahe, ani proste, jednak właśnie brak tych elementów nadaje im interesującą głębia, która rzadko zdarza się w książkach młodzieżowych. To co łączy te postacie, bez znaczenie czy mowa o romantycznym uczuciu, czy przyjaźni jest równie prawdziwe dla czytelnika jak one same. 

Do gustu przypadła mi również fabuła, która zahacza o wiele tematów oraz jest zdecydowanie wielowątkowa (wiadomo - sześć postaci, sześć historii). Treść tej książki, mimo iż można się przy niej pośmiać, porusza również trudniejsze tematy, które wypływają z przeszłości naszych bohaterów, gdyż życie w Katterdamie nie jest proste, aby przetrwać trzeba poświecić kilka rzeczy, zwłaszcza swoją niewinność. Leigh Bardugo ma prawdziwy talent do tworzenia zróżnicowanych postaci i historii oraz przekazywania ich w sposób prosty, który trafia prosto w serce czytelnika

Książka ta ma dość specyficzne tempo, które nie wszystkim może przypaść do gustu. Jest ono silnie napędzane historią oraz losami bohaterów, a mniej samą akcją, która dopiero z czasem zaczyna nabierać tempa. Przez ten zabieg również dość trudno wczuć się z początku w tryb powieści, gdyż, co oczywiste, musimy poznać tych wspaniałych bohaterów. Osobiście lubię takie prowadzenie akcji, jednak jeśli jesteś zwolennikiem szybszego bicia serca na każdej stronie książki, to pod tym względem możesz się zawieść. 



Jak można się łatwo domyślić "Six of Crows" bardzo mi się spodobało, zwłaszcza w porównaniu z trylogią autorki. Jest to pozycja, którą wyróżniają wspaniałe, oraz realistyczne postacie, których się po prostu nie da się nie kochać. Z pewnością sięgnę po kolejną część tej dylogii, która wychodzi we wrześniu. Niestety jak na razie nie słyszałam nic o wydaniu tej książki w języku polski, więc szczerze zachęcam do spróbowania swych sił w czytaniu oryginału :)!

Moja ocena: 8,5/10

Polecam, jeśli podobała Ci się książka Scotta Lynch'a "Kłamstwa Locke'a Lamory"

*wszystkich tłumaczeń dokonywałam sama. Według własnego uznania starałam się jak najlepiej przekazać atmosferę i znaczenie użytych w oryginale słów.

Miłego czytania, 
Patsy.

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Muzyczny Poniedziałek XVIII: Sawyer


Dzisiaj zapraszam Was do odsłuchania bardzo przyjemnej piosenki, która ostatnio wpadła mi w ucho, choć muszę przyznać, że nie od razu ;). Utwór "Letting Go" Sawyer jest bardzo lekki, ma świetny refren, a piosenka dzięki ciekawemu głosowi artystki ma świetny klimat!


Miłego dnia,
Patsy!

poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Leslye Walton "Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender" ("The Strange and Beautiful Sorrows of Ava Lavender")

Przekład: Regina Kołek
Data wydania: 03.2016
Ilość stron: 304

Dawno już nie przeczytałam książki w jeden dzień. Nie tylko dlatego, że nie mam takiej dużej ilości czasu wolnego, ale również ze względu na częstą dekoncentrację podczas lektury. Sięgając po "Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender" szczerze nie spodziewałam się, tego że zostanę niczym sznurkiem przyciągnięta, a po chwili i mocno przywiązana do tej niezwykłej lektury.

"I to może być sedno problemu: wszyscy boimy się siebie nawzajem,
 bez względu na to, czy mamy skrzydła czy nie."

Fabuła tej książki nie skupia się jedynie na "cudownych i osobliwych przypadkach" Avy Lavender - dziewczyny, która od momentu swoich narodzin musi radzić sobie ze swoją innością - pięknymi skrzydłami. Przedstawione są w niej również niespotykane dzieje jej babci - francuskiej imigrantki oraz matki. Rodzina Roux (później Lavender) może poszczycić się naprawdę specyficzną oraz raczej tragiczną historią. Utrata miłości, inność, wyobcowanie z tym wszystkim zmierzają się bohaterowie tej książki. Teraz kolej na historię Avy.

Jednym z najbardziej wyrazistych elementów tej książki jest realizm magiczny. Osobiście bardzo lubię takie lektury - klimatyczne, interesujące, zdecydowanie nietuzinkowe. Autorka wplata w realia XX wieku magię, zaczynając od rodziny babki Avy, robi to jednak w niezwykły oraz przepiękny sposób. Dodatkowa łatwość pióra pisarki sprawia, że wszystkie elementy, które same w sobie kłują w oczy rażącą dziwnością, nagle nabierają sensu oraz wspaniałego literackiego wyrazu.

Jednak to nie krewni zamieniający się w ptaki, czy w proch zdziwiły mnie w tej książce najbardziej. Powaga poruszanych w niej tematów, była czymś, czego w zupełności się nie spodziewałam. Oczekiwałam raczej oryginalnej historii z magicznym realizmem w tle, a otrzymałam dzień lektury pełen emocji, wzruszeń oraz przemyśleń. Ava jest zwykłą nastolatką, wywodzącą się z wyraźnie niezwykłej rodziny, która dodatkowo musi radzić sobie z byciem inną, z posiadaniem czegoś co oznacza ją jako odmieńca, a co nie ma zupełnie związku z jej wnętrzem. W książce tej nie brakuje paraleli między historią bohaterów a naszym życiem, bez znaczenia w jakim wieku jesteśmy.

Szczerze uważam, że jest to piękna lektura - nie tylko zewnętrznie, chociaż okładka zdecydowanie zasługuje na uwagę. Kierowanie tej pozycji głównie do młodzieży może łatwo zmylić, gdyż wcale nie jest łatwa, czy lekka. Porusza wiele trudnych tematów, których każdy z nas doświadczył, a w zawartych w niej metaforach łatwo dojrzeć przesłania, które trafiają w serce. Ogromnie chciałabym, aby pozycja ta zyskała większe grono starszych czytelników, gdyż Leslye Walton za fasadą wspaniałej lektury młodzieżowej stworzyła dzieło uniwersalne, orzeźwiające oraz poruszające.

"Myślę, że mogłabyś być kim tylko zapragniesz"

Moja ocena: 8,5/10

Rekomendacja
Polecam, jeśli podobał Ci się "Cyrk Nocy" Erin Morgenstern.

Miłego czytania, 
Patsy.

poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Przeczytane, a niezrecenzowane - marzec 2016 (Agatha Christie, Tolkien, Marissa Meyer, Gail Carriger...)

Marzec był dla mnie bardzo przyjemnym miesiącem pod względem czytelnictwa :). Przeczytałam dużo świetnych książek, i to na dodatek takich, do których chciałam się zabrać już od długiego czasu. Za najlepszą lekturę miesiąca nie sposób nie uznać "Powrotu króla" Tolkiena, którą odkładam już dobre kilka lat, jednak Marissa Meyer również zapewniła mi wyborną rozrywkę, nie wspominając już o bardzo wciągającej twórczości Leslye Walton. W miesiąc wplotły się również rozczarowania, ale na szczęście obyło się bez dramatów ;).



J.R.R. Tolkien "The Return of the King" ("Powrót króla") 10/10
Nie wiem czy to z racji mojego sentymentu, ale po prostu nie potrafię ocenić tej książki inaczej, jednak jak można tak wybitnie dopracowane dzieło literackie potraktować w jakikolwiek inny sposób? Nie chcę się tu zbytnio rozpisywać, bo książki tej nikomu przedstawiać nie trzeba, cieszę się jednak, że w końcu po kilku latach skończyłam tę serię, wiem również, że z pewnością sięgnę po nią ponownie. Pozycję tę czytałam w języku angielskim, co okazało się nie tak małym wyzwaniem, jednak bardzo chciałam doświadczyć oryginalnej formy tego utwory, co zdecydowanie urozmaiciło lekturę.

Agatha Christie "by the pricking of my thumbs" ("Dom nad Kanałem") 5,5/10
Muszę przyznać, że książka ta okazała się dużym rozczarowaniem, zwłaszcza jak na pierwsze spotkanie z autorką. Lektura ta była średnia, jej bohaterowie (Tommy i Tuppence) niezbyt przypadli mi do gustu, a zakończenie było niesatysfakcjonujące.

Agatha Christie "Tajemniczy przeciwnik" 6/10
Pozycja ta, również opowiadająca o losach Tommy'ego oraz Tuppence, okazała się trochę lepsza w kwestii zagadki oraz portretu postaci, jednak nadal nie sprostała moim oczekiwaniom.

"Cinder" Marissa Meyer 8,5/10
Wiele dobrego słyszałam o tej serii, i w końcu postanowiłam po nią sięgnąć - jak widać była to bardzo dobra decyzja. Dla niewtajemniczonych  "The Lunar Chronicles"/"Saga księżycowa" to seria umiejscowiona w przyszłości z inspiracjami baśniowymi, ujętymi jednak w zdecydowanie niekonwencjonalny sposób. "Cinder" okazała się lekturą wciągającą, podtrzymującą zainteresowanie oraz z niezwykle ciekawymi i oryginalnymi elementami sci-fi, które jednak w żaden sposób nie przytłaczają (wyrażam się z punktu widzenia osoby, która za science fiction nie przepada). Bardzo polecam tę pozycję :D.

"Scarlet" Marissa Meyer 8/10
Druga część serii podobała mi się minimalnie mniej, głównie za sprawą Scarlet, która po prostu nie przypadła mi do gustu tak bardzo jak Cinder. Z jednej strony jednak bardzo się z tego cieszę - autorka kreuje bardzo różnorodne postacie, a każda z nich ma różne wady i zalety. Pozycja ta również okazała się świetną rozrywką i w żadnym razie nie zawodzi - część trzecia "Cress" już czeka na półce :).


Gail Carriger "Bezwzględna" 6/10
Niespodziewane małe rozczarowanie. Serię o Bezdusznej bardzo lubię - czytanie jej to świetna zabawa, jednak w tej (czwartej) serii było wiele momentów oraz zwrotów akcji, które zupełnie nie przypadły mi do gustu. Czas antenowy zapełniały również postacie, których nie lubię. Mimo wszystko z pewnością sięgnę w przyszłości po ostatnią część serii.



A oto pozycje, które w tym miesiącu przeczytałam i zrecenzowałam:
IC4DESIGN, Chihiro Maruyama "Detektyw Pierre w labiryncie. Na tropie skradzionego Kamienia Chaosu" 8,5/10
Recenzja książki "Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender" Leslye Walton ukaże się w nadchodzącym poście :).

Miłego czytania, Patsy.